piątek, 21 czerwca 2013

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział IV: Nocna straż

Kiedy Fili i Kili dorośli już do wieku męskiego (16 lat) musieli odbyć egzamin "Nocnej Straży".
"Nocna Straż" to elitarna grupa krasnoludów stojąca na straży królestwa. Odznaczali się odwagą, sprytem, honorem i wytrwałością. Byli najlepszym oddziałem na bitwach. Egzamin składał się z trzech części:
-warty nocnej,
- patrolu okolicznych lasów,
- śledzeniu wroga.
Tak więc, gdy nastała wiosna, Fili i Kili przystąpili do egzaminu. Wbrew pozorom to najgorsza pora roku, ponieważ zaczynają topnieć śniegi, wszędzie jest mokro i ciężko przedzierać się przez las. Bracia przyszli w umówione miejsce. Stojąc przy wysokim dębie, czekali na Mistrza. W końcu, po wydaniu dokładnych instrukcji, ich Mistrz opuścił polanę.
  • Zadanie pierwsze: Nocna warta
Fili i Kili patrolowali główny dziedziniec. Zapadł już zmrok, drzewa wydłużyły cienie. Pohukiwanie sowy dodawało dodatkowej atmosfery. Na niebie wisiał księżyc, kiedy Killemu zaczęło się nudzić.
- Nudzi mi się.
- Ciii! Musimy być cicho,żeby nikt nas nie usłyszał.-szepnął Fili.
- Dobrze, dobrze, ale po co tu patrolujemy?-spytał cicho Kili.
- Żeby rozwiązać tajemnicę "znikających porzeczek".-wyjaśnił z poważną miną Fili.
Po chwili zaczęli się śmiać, jednak Fili nie żartował. Od kilku tygodni, uprawy krasnoludzkich kobiet przepadały bez śladów. Nagle coś warknęło za ich plecami. Odwrócili się. Przed nimi stał 3 metrowy niedźwiedź. Nos był zmarszczony, oczy dziko błyszczały, a potężna paszcza ukazywała lśniące, ostre niczym brzytwa zęby.
- Na krasnoludzkich bogów...
-Fili rusz się! Zajmij go czymś!-krzyknął Kili i nałożył strzałę na cięciwę. Fili wyjął topór i zaczął nim machać, odwracając uwagę napastnika. Kili szybko wykorzystał okazję i strzelił. Strzała przebiła głowę niedźwiedzia. Zwierzęciem wstrząsnął potężny dreszcz i upadł głucho bez życia. Od strony góry nadbiegli już wartownicy odciągając zwłoki potwora. Mistrz pogratulował chłopcom i rzekł:
-Przeszliście pierwszą próbę.
  • Zadanie drugie: Patrol Mrocznej Puszczy
Kili i Fili spojrzeli po sobie. Stali na skraju puszczy, zaglądając w ciemną otchłań. Noc już zapadła; gwiazdy świeciły na niebie. Kili westchnął.
- To pora ruszać. Masz mapę?
-Tak. Musimy iść ścieżką. okrążymy puszczę i wracamy.-powiedział Fili rozkładając mapę. Ruszyli ścieżką gęsiego. Po niecałej godzinie zdążyli już spotkać(i zabić) wielkie pająki,niedźwiedzie, oraz chmarę wściekłych pszczół. Spoceni, zmęczeni i pogryzieni przez owady, w całkowitej ciemności postanowili rozpalić ognisko.
- Czy musimy okrążyć całą mroczną puszczę?-spytał załamany Kili.
-Nie. Za 2 godziny powinniśmy już być na miejscu.
I faktycznie po 2 godzinach wyszli z lasu. Mistrz już na nich czekał:
- Przeszliście drugą próbę. Przed wami ostatnie zadanie.-to mówiąc zniknął im nagle z oczu.
- Zastanawiałeś się jak on to robi?
-Nie wiem. Trzeba będzie się go spytać przy najbliższej okazji.-rzekł Fili.
  • Zadanie trzecie: Ślad nieprzyjaciela
Po otrzymaniu dokładnych instrukcji, nasi bohaterowie ruszyli na północ, w stronę Gór Skalistych. Tym razem podróż przebiegła szybko i bez zbednych komplikacji; 4 dni później byli już na miejscu. Chcąc odpocząć po męczącej wędrówce, rozpalili ognisko,podziwiając zachód słońca. Opierając się o strome zbocze góry, zastanawiali się jaki ułożyć plan, by pokonać Szarego Orka(był synem Bladego Orka). Na szczęście nie był taki wielki i silny. Dodatkowo mieli ułatwione zadanie, gdyż wiedzieli, że Szary Ork jest wymęczony po ostatniej bitwie. Trzeba było zabić wartowników i 16-osobową ochronę. Po zapadnięciu zmroku, chłopcy rozpoczęli wspinaczkę. Okryli sobie ręce chustami, żeby skały nie zdarły im skóry. Gdy byli już przy platformie na której znajdowała się jaskinia, Kili poślizgnął się i zrzucił kilka kamyków, które z łoskotem spadły na dół. Głuche echo obudziło wartowników. Fili i Kili szybko wdrapali się na górę i zanim wartownicy się obudzili, już leżeli martwi.
-Jeszcze tylko 16.
-17. -poprawił go Kili.
Ruszyli bezszelestnie wgłąb jaskini. I tak na samym początku zabili 2, potem 6 a potem 7. Weszli cicho do wielkiej groty irozdzielili się trzymając blisko ściany. Zobaczyli orka stojącego przy ognisku. Zaszli go od tyłu. Kili posłał mu strzałę a Fili dobił mieczem.
-No to możemy wracać.-powiedział.
Nie wyjdziecie stąd żywi!-zadudnił głos za ich plecami. W tym momencie w plecy Fillego został wbity miecz. Upadł na kolana, trzymając się za głębokąranę broczącą krwią.
- Fili!
Kili podbiegł do Szarego Orka i z krwiożerczą furią zadał mu grad ciosów, których ork nie zdążył odparować. W końcu upadł bez życia. Kili uklęknął przy bracie, szybko tamując krwotok.
-Nie możesz umrzeć! Rozumiesz? Nie umrzesz!-mówił,a łzy spadały do kałuży krwi.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział III: Wychowanie

Kili i Fili szybko dorastali. Po skończonych ósmych urodzinach, Thorin zaczął ich szkolić fechtunku i walki wręcz. Godziny mijały im na machaniu mieczem, treningach, czyszczeniu i ulepszaniu oręża, tropieniu i kodowaniu(wiadomości zabezpieczone szyfrem). Po kilku miesiącach, chłopcy mieli dosyć. Nie robili już postępów, zaczęli uciekać z zajęć. Thorinowi się to nie spodobało. Wezwał siostrzeńców na rozmowę. Gdy wchodzili do sali tronowej, patrzył na ich posępne miny. Westchnął ciężko.
- Czemu to robicie?- spytał ze smutkiem.
Chłopcy nie odpowiadali przez dłuższy czas. W końcu odezwał się Fili:
- Mamy tego dosyć. Nic, tylko walczymy, biegamy, trenujemy... Nie mamy czasu na nasze zabawy z innymi krasnoludami..
Zapadła cisza.
- Po za tym kiedyś inaczej spędzaliśmy czas... Bawiłeś się z nami, rozmawiałeś. A teraz... szkolisz nas jak gdyby miała wybuchnąć wojna.-dodał Kili.
Thorin westchnął.
- Cokolwiek nie zrobię, to jest źle. Źle zrobiłem, że na was kiedyś nakrzyczałem. Uważacie, że robię źle szkoląc was. Nie wiem co mam robić. Naprawdę się staram,żeby było wam jak najlepiej...-wydusił z siebie i poczuł jak robi mu się lżej na sercu.
Chłopcy usiedli na kolanach wujka.
- I właśnie dlatego. Za bardzo się starasz wujku.- powiedział Fili.
-Fili ma rację.-rzekł Kili, ptrząc na wuja brązowymi oczami.
Thorin uśmiechnął się. Jeszcze nigdy rodzeństwo nie było tak zgodne ze sobą.
..../.../.../.../.../.../.../
Następnego dnia Thorin, idąc do pokoju chłopców niechcący podsłuchał rozmowę toczącą się za zamkniętymi drzwiami.
-Musisz mu powiedzieć! On i tak się o tym dowie.-mówił Fili.
-No wiem... tylko on tego nie zaakceptuje. Nie lubi tej broni... Ale to moja pasja...-mówił Kili.
-Jesteś najlepszy! Na pewno nie umknie to jego uwadze.
W tym momencie Thorin wszedł do komnaty.
- Co nie umknie mojej uwadze?
Fili i Kili znieruchomieli. Po chwili Kili odezwał się cicho:
- No bo... ja... no ten.. no...
Thorin podszedł i uklęknął. Kili ruszył w jego kierunku.
- Ja ... strzelam z łuku.
Teraz to Thorin znieruchomiał.
"Co?! Broń elfów?! Naszych największych wrogów! Jak on mógł?!"-krzyczał w myślach. Gwałtownie wyszedł z pokoju. Wskoczył na konia i pojechał w stronę Tajemniczej Puszczy. Po wyładowaniu złości, spróbował zdobyć się na refleksję.
"Czemu nie wybrał sobie topora? Albo miecza? Dlaczego ten łuk?"- myślał gorączkowo.
Olśniło go. Kili zawsze był szczupły i drobniejszy od swoich rówieśników. Ciężko mu było udźwignąć miecz a co dopiero topór.
"Szukał broni, która będzie lekka a jednocześnie zabójcza. Powinienem wrócić."- powiedział sobie w duchu i spiął konia. Mknął niczym strzała w stronę Ereboru. Zeskoczył z konia zanim ten zdołał się zatrzymać. Wbiegł po schodach na górę, do komnaty chłopców. Zastał tam tylko Fillego.
- Gdzie Kili?-wysapał.
- W sali tronowej.
Ruszył biegiem. Wpadł przez otwarte drzwi. Rozejrzał się. Zobaczył siostrzeńca, który stał przy kominku. W ręku trzymał swój łuk. Wetchnął ciężko i wrzucił go w buchające płomienie.
- Nie!!!- krzyknął Thorin i zaczął biec na drugi koniec sali. Kili obejrzał się zdziwiony. Wuj próbował ratować jego łuk, niestety na próżno. Thorin usiadł na krześle trzymając w dłoniach zwęglone drewno.
- Nie martw się, zrobię ci nowy.-powiedział, widząc na twarzy siostrzeńca szok.
- Ale ty...wyszedłeś tak nagle... myślałem, że...-mówił zdziwiony Kili.
- Owszem, byłem zły, bo nie mogłem tego zrozumieć. Ale zdałem sobie sprawę, że każdy z nas lubi coś innego. Nie mogę cię zmuszać, żebyś robił to co ja lub inne krasnoludy.
Kili uśmiechnął się niepewnie.
- No dobrze, teraz powiedz mi jak ma wyglądać ten nowy łuk. Bo myślałem, że może...- opowiadał Thorin i przez cały wieczór planowali wszystko: siłę naciągu, cięciwę, rozmiar łuku, ozdoby, strzały, kołczan, itd. Po tygodniu łuk był zrobiony. Przód zdobiły szmaragdowe runy układające się w imię "Kili". Po bokach znajdowały się szlifowane, błękitne szafiry. Był to ulubiony kamień krasnoludów( po za Sercem Góry, oczywiście).
Cięciwa została spleciona z grzywy jednorożca. Kili był zachwycony. Poprosił wujka o pomoc w ćwiczeniach, ale wkrótce stał się lepszy od niego. Niedługo potem otrzymał przydomek " Sokole Oko".

piątek, 14 czerwca 2013

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział II : Siostrzeńcy

Gdy Thorin obudził się rano, stwierdził, że nie jest sam. Na nim leżały dwa małe krasnoludy pogrążone w głębokim śnie. Ich widok tak go rozbawił, że ledwo zdołał powstrzymać śmiech. W tym momencie Kili otworzył oczy. Ziewnął porządnie i spróbował się przeciągnąć. Zamiast tego zaczął gwałtownie spadać i gdyby nie ręka wujka, wylądowałby na podłodze z głośnym płaczem. Kili wisząc na ręce wujka, zaczął się śmiać. To obudziło Fillego, który również zaczął zsuwać się z łóżka. Thorin wstał i zaczął przyglądaćsię trzymanym w rękach siostrzeńcom. Na jego prawej ręce siedział(a raczej wisiał) Kili. Miał dopiero 4 latka, lecz jego brązowe włosy sięgały już do połowy szyji. Duże piwne oczy zawsze były roześmiane. Kili był ciekawski i często wpadał w kłopoty. Mimo wszystko starał się żeby wuj był z niego dumny i Thorin doceniał to. Przeniósł wzrok na Fillego. Był zupełnym przeciwieństwem brata. Jego włosy były długie i jasne a oczy bladoniebieskie. Fili był ciekawy, ale starał się naśladować wuja pod każdym względem. Bracia tak róznili się od siebie, że Thorin mimo wszystko ich do siebie porównywał. Z zamyślenia wyrwał go głos Killego:
-Wujku, pobawimy się?
Thorin opuścił ich na ziemię.
- A co chcecie robić?- spytał.
Kili i Fili spojrzeli na siebie znacząco.
-Wygłupiać się!-krzyknęli i rzucili się na wujka, który chwilę potem leżał już na podłodze.Malcy ciągnęli go za włosy, za brodę, skakali po nim. Thorin przez chwilę nie reagował ale w końcu włączył się do zabawy. Właśnie w tej chwili weszła służąca.
- Panie Thorinie...-rozejrzała się po komnacie i krzyknęła. Thorin, Fili i Kili zamarli ze zdziwienia. Zaraz po tym wybuchnęli głośnym śmiechem. Służka nie wiedząc co robić, oznajmiła:
- Śniadanie gotowe panie.- i wyszła.
- Wuju widziałeś jej minę!- powiedział Fili, papugując służącą.
Thorin uśmiechnął się.
- Widziałem. Pomogę wam się ubrać i zejdziemy na śniadanie- powiedział wstając. Wziął chłopców na ręce i zaniósł do komnaty, która była połączona z jego pokojem. Jednak ubranie chłopców okazało się trudniejsze niż sobie wyobrażał. biegali po komnacie i uciekali wujkowi, myśląc że to kolejna zabawa. W końcu Thorin nie wytrzymał.
-Dosyć tego! Czy tak zachowują się książęta?! Usiądźcie na łóżku!- krzyknął tak, że aż zatrzęsły się meble. Chłopcy w przerażeniu wykonali polecenie. Przez całe śniadanie nie odezwali się ani słowem. Przed obiadem Thorin postanowił zabrać ich na dwór. Uśmiechnął się i powoli podzszedł do nich. Wystraszony Kili szybko schował się za swoim starszym bratem. Zdziwiony Thorin przystanął.
"Może za ostro ich potraktowałem?To przecież tylko małe dzieci."- pomyślał,
Ukląkł i rozłożył ramiona.
-Nie musicie się mnie bać- rzekł cicho.
-A nie nakrzyczysz na nas?- spytał Kili i do jego piwnych oczu napłynęły łzy.
-Oczywiście, że nie.
Chłopcy podbiegli do niego i mocno sie przytulili.
-Zrozumcie, że musicie się mnie słuchać. Teraz to ja się wami opiekuję.- powiedział, czochrając im włosy.
-Wujku, wujku, wyjdziemy na dwór?- spytał Fili.
-Tylko załóżcie coś ciepłego.
Przez następne dwie godziny ganiali się po sniegu, tażali, lepili bałwana i urządzili bitwę na śnieżki. Gdy wracali do domu byli zmęczeni, mokrzy, ale szczęśliwi.
Chłopcy od razu poszli spać. Thorin obserwował ich przez jakiś czas, a potem ruszył do swojej komnaty i ... był szczęśliwy jak nigdy.

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział I: Początek

Nad Śródziemie nadciągała zima. Drzewa nie miały już liści, robiło się coraz zimniej; zaczął padać śnieg. Gdy Thorin wracał z wojny, zima na dobre przysypała Śródziemie. Mroczna Puszcza przypominała wielką kupę śniegu, a Samotna Góra stała się jedną, wielką zaspą. Kompania Thorina przemierzała zasypany trakt prowadzący do Ereboru. Wszyscy byli zziębnięci, przemoczeni i głodni. Po dwóch dniach marszu stanęli u bram. Cieszyli się, gdyż wiedzieli, że siostra Thorina- Dis przygotowała na ich powitanie ucztę. W tym czasie Dis wyglądała przez balkon. Gdy tylko zobaczyła swojego brata z resztą krasnoludów,szybko zbiegła na dół by ich przywitać.
- Nareszcie wróciłeś!- powiedziała do brata i przytuliła się. Po chwili jednak odsunęła się ze śmiechem.
-Fuu! Jesteś cały mokry!- rzekła, patrząc że on równierz się uśmiecha. Nagle złapał się za ramię, które obficie krwawiło.
-Medycy! Medycy! Szybko zabierzcie księcia do komnat!- rozkazała Dis, po czym zajęła się resztą kompanii. Po półgodzinie zajrzała do brata. Ubrany,umyty i wysuszony leżał z pół przymkniętymi powiekami.
- Jak się czujesz?- spytała siadając na skraju wielkiego łoża. Thorin spojrzał na nią.
- Dobrze, chociaż narobiłaś zbyt wielkiego zamieszania. To tylko mała rana.-dodał.
-Mała rana?! Ta "mała rana" rozciągała się na pół ramienia!
- Panikujesz.- stwierdził Thorin.
Dis nie odpowiedziała. Wiedziała, że jej starszy brat udaje przed nią twardego i dumnego krasnoluda.
W rzeczywistości tak nie było. Znała go lepiej niż pozostali. Gdy urodził się jej pierwszy syn- Fili, Thorin cieszył się jak głupi, że zostanie wujkiem. Zastanawiała się czy to odpowiedni moment, by oznajmić, że jest w drugiej ciąży. Wzięła kilka głębokich wdechów.
- Co się stało?- spytał, cały czas obserwując jej twarz.
-No bo... Nie wiem jak ci to powiedzieć... Ja...- zaczęła się jąkać.
- Co?
-Jestem w ciąży.
Thorina zamurowało. Nie przypuszczał, że jego siostra będzie jeszcze miała dzieci. Po chwili uśmiechnął się.
-Będę wujkiem!
Dis westchnęła z ulgą. Nie myślała, że tak łatwo potoczy się rozmowa. Gawędzili jeszcze jakiś czas, a potem  zostawiła go samego. Po trzech miesiącach(bo tyle trwa ciąża u krasnoludów) odbył się poród. Na świat przyszedł mały chłopczyk, którego nazwali Kili. Jednak szczęscie w Ereborze nie trwało długo. Po niecałych 4 latach nadciągnęły wojska goblinów. Każdy krasnolud zdolny do walki, ruszył na wojnę. Szanse były niewyrównane. Goblinów było 5 razy więcej a krasnolusy lepiej walczyły. W powietrzu unosił się zapach krwi i smród gnijących ciał. Wszędzie było słychać szczęk stali. Thorin rozejrzał się. Zobaczył krasnoluda który wbijał miecz w króla goblinów. Ruszył mu na pomoc, patrząc jak otacza go coraz większa chmara przeciwników.
Nie zdążył jednak. Podszedł i uklęknął przy ciele wojownika. Zdjął hełm i ujrzał zakrwawioną twarz swojej siostry. Był zły i jednocześnie zrozpaczony. Jego łzy skapywały na jej bladą skórę. Otworzyła na chwilę oczy; krztusząc się krwią powiedziała:
-Zajmij się Filim i Kilim.. Tylko ty im pozostałeś..- wydała ostatnie tchnienie i znieruchomiała. Thorin jeszcze długo płakał przy jej ciele. Ocierając ostatnie łzy, wziął siostrę na ręce i ruszył w stronę Ereboru. Szedł szybko omijając ciała żołnierzy.jeszcze tego samego dnia odbył się pogrzeb. stojąc na balkonie, Thorin obserwował zachód słońca i śnieg, który połyskiwał niczym tysiące diamentów splamionych krwią.