sobota, 5 listopada 2016

Ogłoszenie parafialne :D

Hej hej, oto powracam z nowym rozdziałem i nowym blogiem, na  którego serdecznie zapraszam! :D
http://kiedywokolniemanikogo.blogspot.com/ Miłego czytania!

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XXI: S.O.S potrzebna pomoc

Thorin wracał szybkim krokiem z posiedzenia rady. Jak donosili jego informatorzy, większość władców Śródziemia została porwana w tajemniczych okolicznościach. Oczywiście, krasnoludy poddawały w wątpliwość jego teorię o powstaniu Trzynastego, uważając, że to jedynie bajka dla niesfornych urwisów. Dalsze dyskusje nie miały chwilowo więc sensu, dlatego postanowił zająć się obroną własnego królestwa, zanim zabierze się za ratowanie świata. Poczynił pewne kroki w celu namierzenia obozowiska owego czarnoksiężnika, jak na razie jednak bez większych rezultatów. Cała sytuacja wydawała mu się na tyle absurdalna i irytująca, iż zaczął się zastanawiać, dlaczego bogowie przeznaczyli dla niego taką kabałę. Żeby odwrócić nurtujące myśli, choćby przez krótki moment, zajął się organizowaniem zajęć dla siostrzeńca. Miał już świetnie przygotowaną rozpiskę zadań, które powierzyłby Killemu. To mogłoby go troszkę rozerwać, wprowadzić w jego życie coś nowego, zapomnieć o troskach.
Podszedł do drzwi jego sypialni i zastukał do drzwi. Czekał przez krótką chwilę, po czym ponowił pukanie. Drzwi pozostały zamknięte.
-Kili, urwisie, mam nadzieję, że już wstałeś!-zawołał, tym razem pukając zdecydowanie głośniej. Odpowiedziała mu cisza. Lekko zdenerwowany, walnął w dębowe deski.
-Kili, do jasnej cholery, co to za cyrki?!-warknął, wchodząc do pokoju. Zdębiał, nie widząc w nim siostrzeńca, ani tym bardziej jego rzeczy. Rozejrzał się i dostrzegł na łóżku list. Podniósł go szybko. Był zaadresowany do niego.

Drogi wuju,
Jeśli znalazłeś ten list, to oznacza, że jestem już daleko od Ereboru, gdzieś na skraju dwóch puszcz, które przecina rzeka. Nie są oznaczone na naszych mapach, ale wiem, że z łatwością je odszukasz. Trafiłem na trop Fillego i na razie nim podążam. Avis mi towarzyszy; ostatnio zrobił się niespokojny, Ivanne musi być więc blisko. Nie mogłem dłużej czekać, aż rada coś zdecyduje, nie mamy tyle czasu. Przekazałem Nocnej Straży wszystkie potrzebne informacje. Od Ciebie zależy, co z nimi zrobisz.
Bądź dobrej myśli 
Kili

Zgniótł list, wybiegając z pokoju. Pędem ruszył ku kwaterze Nocnej Straży.

...../...../...../...../...../...../...../..../...../

Ivanne obudziła się z tępym, pulsującym bólem w okolicy dołu czaszki. Zamrugała oczami, próbując zorientować się w swojej sytuacji. Ujrzała rozmazane kontury drzew i liści. Podniosła głowę               z jękiem, podpierając się na łokciu.
-Obudziłaś się-usłyszała, cichy, melodyjny głos z prawej strony. Spojrzała w tamtym kierunku, przyglądając się postaci.
-No co ty...-wymamrotała, siadając. Pomału odzyskiwała ostrość obrazu.
-Wiesz, to było nierozsądne, samej zakradać się do...
-Nierozsądne to było przeszkadzanie mi w robocie.-przerwała mu, rozglądając się za swoim dobytkiem.
-Sama i tak byś tam nie weszła. Jest za dobrze strzeżona.
-Na pewno byłoby mi łatwiej zakraść się tam samej.
-A może jednak byś...
-Kim ty w ogóle jesteś? - wtrąciła mu się w połowie zdania. Ból ustąpił.
Mężczyzna spojrzał jej w oczy.
-Przywódcą Ruchu Oporu.

..../...../...../..../..../...../...../..../...../...../

Kili spojrzał na mapę. Ten obóz powinien być niedaleko. Rozejrzał się po okolicy, upewniając się, gdzie jest. Zwinął pergamin.
-Avis, masz coś?
Wilk podszedł do niego, zwieszając głowę. Kili westchnął ciężko, drapiąc go za uchem.
-No dobra, może natrafimy na coc po drodze. - poprawiał miecz u pasa, gdy za nim rozległo się rżenie konia. Odwrócił się szybko, napinając łuk.
-Spokojnie chłopcze, chcesz zaatakować bezbronnego starca? -jeździec uśmiechnął się do niego, pykając kółeczko dymu z fajki.
-Gandalf-odetchnął młody krasnolud z ulgą, opuszczając broń-co ty tu robisz?
-Myślę, że nasze cele są zbliżone. Chodź, przydasz mi się.
-Muszę odnaleźć brata i siostrę.-odparł stanowczo Kili.
-Znam kogoś, kto ci pomoże.-Gandalf spojrzał na niego z nutą rozbawienia w oczach. Kili, zawahał się przez chwilę, po czym ruszył za czarodziejem.

...../...../...../....../...../..../...../...../...../

Ivanne szła za tajemniczym mężczyzną, który przedstawił się jako Drayen, niegdyś kapitan straży u króla Thranduila. Opowiedział jej o Thronie, Filim i Kilim, jak kilkanaście lat temu przyszyli do władcy elfów z prośbą o lekarstwo. Zasępiła się, wspominając; tak dawno już ich nie widziała. Jak cudownie byłoby uścisnąć tatę, powygłupiać się z Kilim, czy posłuchać niezwykłych przygód Fillego. Westchnęła ciężko, nie zważając na to, gdzie stąpa, ani o czym mówi jej przewodnik.
-Słuchasz mnie?- z zamyślenia, wyrwał ją stanowczy głos Drayena.
-Hm?-zatrzymała się.
-Co przed chwilą powiedziałem?-spojrzał na nią rozbawiony.
-Żebym...uważała po drodze, bo jest tu pełno pułapek-odparła, dostrzegając je teraz, ukryte pod liśćmi i mchem.
Pokiwał głową z uznaniem.
-No proszę, spostrzegawcza jesteś.-uśmiechnął się. Ruszyli dalej, aż dotarli do rwącego wodospadu. Ivanne spojrzała na elfa.
-Jak chcesz tędy przejść?-spytała. Ku jej niemałemu zaskoczeniu, mężczyzna wszedł do wody, wyjmując linę. Szarpnął za nią, a z wody wynurzyła się cieniutka kładka. Przywiązał koniec sznura do drzewa.
-Ależ tak-odpowiedział z uśmiechem. Wywróciła oczami i weszła pierwsza na chyboczący się prowizoryczny mostek. Nie było to takie łatwe. Był mokry i chwiał się przy każdym kroku. Ścisnęła mocno linę i powoli przesuwała stopy. Kiedy poczuła się pewniej, przyspieszyła, lecz noga zsunęła jej się z podestu. Ivanne straciła równowagę, nie wylądowała w wodzie. Drayen złapał ją, pomagając stanąć z powrotem na kładce.
-Dziękuję-odparła, widząc, że chce coś powiedzieć, uniosła dłoń-daruj sobie komentarze.
-Chciałem tylko powiedzieć, że możesz mnie już puścić. -odparł z uśmiechem. Rzeczywiście, przebrnęli przez wodospad i stali na suchym lądzie. Ivanne szybko odskoczyła od niego, zajmując się nagle swoją koszulą. Elf pokręcił głową i poprowadził ją do kryjówki, gdzie, ku jej wielkiemu zdumieniu kłębiła się niezliczona liczba wszystkich ras Śródziemia. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Rozejrzała się po ogromnej jaskini, nie wiedząc na czym zawiesić wzrok.
- To są wszyscy?-spytała wskazując dłonią skupiska ras przy ogniskach.
Drayen pokręcił głową.
-Nie,jesteśmy dopiero na pierwszej kondygnacji, jaskinia ciągnie się głęboko w dół.
-Och...to teraz, to co mówiłeś o walce z tym Trzynastym, ma sens.
-Mam taką nadzieję. Ale i tak potrzebowaliśmy ciebie. Gandalf powiedział...
Przerwał im radosny krzyk
-Ivanne! Ivanne!
Dziewczyna odwróciła się.