tag:blogger.com,1999:blog-75137150023248990282024-02-08T14:00:00.989+01:00Opowiadania FantasyBlog dla fanów fantastyki i lubiących czytać. Pisane lekkim stylem, myślę że przyjemnie się czyta.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-55621504741122851652016-11-05T14:06:00.001+01:002016-11-05T14:06:58.978+01:00Ogłoszenie parafialne :DHej hej, oto powracam z nowym rozdziałem i nowym blogiem, na którego serdecznie zapraszam! :D<br />
<a href="http://kiedywokolniemanikogo.blogspot.com/">http://kiedywokolniemanikogo.blogspot.com/</a> Miłego czytania! Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-4547413431541034882016-11-05T14:03:00.004+01:002016-11-05T14:03:47.569+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XXI: S.O.S potrzebna pomocThorin wracał szybkim krokiem z posiedzenia rady. Jak donosili jego informatorzy, większość władców Śródziemia została porwana w tajemniczych okolicznościach. Oczywiście, krasnoludy poddawały w wątpliwość jego teorię o powstaniu Trzynastego, uważając, że to jedynie bajka dla niesfornych urwisów. Dalsze dyskusje nie miały chwilowo więc sensu, dlatego postanowił zająć się obroną własnego królestwa, zanim zabierze się za ratowanie świata. Poczynił pewne kroki w celu namierzenia obozowiska owego czarnoksiężnika, jak na razie jednak bez większych rezultatów. Cała sytuacja wydawała mu się na tyle absurdalna i irytująca, iż zaczął się zastanawiać, dlaczego bogowie przeznaczyli dla niego taką kabałę. Żeby odwrócić nurtujące myśli, choćby przez krótki moment, zajął się organizowaniem zajęć dla siostrzeńca. Miał już świetnie przygotowaną rozpiskę zadań, które powierzyłby Killemu. To mogłoby go troszkę rozerwać, wprowadzić w jego życie coś nowego, zapomnieć o troskach. <br />
Podszedł do drzwi jego sypialni i zastukał do drzwi. Czekał przez krótką chwilę, po czym ponowił pukanie. Drzwi pozostały zamknięte.<br />
-Kili, urwisie, mam nadzieję, że już wstałeś!-zawołał, tym razem pukając zdecydowanie głośniej. Odpowiedziała mu cisza. Lekko zdenerwowany, walnął w dębowe deski.<br />
-Kili, do jasnej cholery, co to za cyrki?!-warknął, wchodząc do pokoju. Zdębiał, nie widząc w nim siostrzeńca, ani tym bardziej jego rzeczy. Rozejrzał się i dostrzegł na łóżku list. Podniósł go szybko. Był zaadresowany do niego. <br />
<br />
<em>Drogi wuju,</em><br />
<em>Jeśli znalazłeś ten list, to oznacza, że jestem już daleko od Ereboru, gdzieś na skraju dwóch puszcz, które przecina rzeka. Nie są oznaczone na naszych mapach, ale wiem, że z łatwością je odszukasz. Trafiłem na trop Fillego i na razie nim podążam. Avis mi towarzyszy; ostatnio zrobił się niespokojny, Ivanne musi być więc blisko. Nie mogłem dłużej czekać, aż rada coś zdecyduje, nie mamy tyle czasu. Przekazałem Nocnej Straży wszystkie potrzebne informacje. Od Ciebie zależy, co z nimi zrobisz.</em><br />
<em>Bądź dobrej myśli </em><br />
<em>Kili</em><br />
<em></em><br />
Zgniótł list, wybiegając z pokoju. Pędem ruszył ku kwaterze Nocnej Straży.<br />
<br />
...../...../...../...../...../...../...../..../...../<br />
<br />
Ivanne obudziła się z tępym, pulsującym bólem w okolicy dołu czaszki. Zamrugała oczami, próbując zorientować się w swojej sytuacji. Ujrzała rozmazane kontury drzew i liści. Podniosła głowę z jękiem, podpierając się na łokciu.<br />
-Obudziłaś się-usłyszała, cichy, melodyjny głos z prawej strony. Spojrzała w tamtym kierunku, przyglądając się postaci.<br />
-No co ty...-wymamrotała, siadając. Pomału odzyskiwała ostrość obrazu.<br />
-Wiesz, to było nierozsądne, samej zakradać się do...<br />
-Nierozsądne to było przeszkadzanie mi w robocie.-przerwała mu, rozglądając się za swoim dobytkiem.<br />
-Sama i tak byś tam nie weszła. Jest za dobrze strzeżona. <br />
-Na pewno byłoby mi łatwiej zakraść się tam samej.<br />
-A może jednak byś...<br />
-Kim ty w ogóle jesteś? - wtrąciła mu się w połowie zdania. Ból ustąpił.<br />
Mężczyzna spojrzał jej w oczy.<br />
-Przywódcą Ruchu Oporu.<br />
<br />
..../...../...../..../..../...../...../..../...../...../<br />
<br />
Kili spojrzał na mapę. Ten obóz powinien być niedaleko. Rozejrzał się po okolicy, upewniając się, gdzie jest. Zwinął pergamin.<br />
-Avis, masz coś?<br />
Wilk podszedł do niego, zwieszając głowę. Kili westchnął ciężko, drapiąc go za uchem. <br />
-No dobra, może natrafimy na coc po drodze. - poprawiał miecz u pasa, gdy za nim rozległo się rżenie konia. Odwrócił się szybko, napinając łuk.<br />
-Spokojnie chłopcze, chcesz zaatakować bezbronnego starca? -jeździec uśmiechnął się do niego, pykając kółeczko dymu z fajki.<br />
-Gandalf-odetchnął młody krasnolud z ulgą, opuszczając broń-co ty tu robisz?<br />
-Myślę, że nasze cele są zbliżone. Chodź, przydasz mi się.<br />
-Muszę odnaleźć brata i siostrę.-odparł stanowczo Kili.<br />
-Znam kogoś, kto ci pomoże.-Gandalf spojrzał na niego z nutą rozbawienia w oczach. Kili, zawahał się przez chwilę, po czym ruszył za czarodziejem. <br />
<br />
...../...../...../....../...../..../...../...../...../<br />
<br />
Ivanne szła za tajemniczym mężczyzną, który przedstawił się jako Drayen, niegdyś kapitan straży u króla Thranduila. Opowiedział jej o Thronie, Filim i Kilim, jak kilkanaście lat temu przyszyli do władcy elfów z prośbą o lekarstwo. Zasępiła się, wspominając; tak dawno już ich nie widziała. Jak cudownie byłoby uścisnąć tatę, powygłupiać się z Kilim, czy posłuchać niezwykłych przygód Fillego. Westchnęła ciężko, nie zważając na to, gdzie stąpa, ani o czym mówi jej przewodnik.<br />
-Słuchasz mnie?- z zamyślenia, wyrwał ją stanowczy głos Drayena.<br />
-Hm?-zatrzymała się.<br />
-Co przed chwilą powiedziałem?-spojrzał na nią rozbawiony.<br />
-Żebym...uważała po drodze, bo jest tu pełno pułapek-odparła, dostrzegając je teraz, ukryte pod liśćmi i mchem.<br />
Pokiwał głową z uznaniem.<br />
-No proszę, spostrzegawcza jesteś.-uśmiechnął się. Ruszyli dalej, aż dotarli do rwącego wodospadu. Ivanne spojrzała na elfa.<br />
-Jak chcesz tędy przejść?-spytała. Ku jej niemałemu zaskoczeniu, mężczyzna wszedł do wody, wyjmując linę. Szarpnął za nią, a z wody wynurzyła się cieniutka kładka. Przywiązał koniec sznura do drzewa. <br />
-Ależ tak-odpowiedział z uśmiechem. Wywróciła oczami i weszła pierwsza na chyboczący się prowizoryczny mostek. Nie było to takie łatwe. Był mokry i chwiał się przy każdym kroku. Ścisnęła mocno linę i powoli przesuwała stopy. Kiedy poczuła się pewniej, przyspieszyła, lecz noga zsunęła jej się z podestu. Ivanne straciła równowagę, nie wylądowała w wodzie. Drayen złapał ją, pomagając stanąć z powrotem na kładce. <br />
-Dziękuję-odparła, widząc, że chce coś powiedzieć, uniosła dłoń-daruj sobie komentarze.<br />
-Chciałem tylko powiedzieć, że możesz mnie już puścić. -odparł z uśmiechem. Rzeczywiście, przebrnęli przez wodospad i stali na suchym lądzie. Ivanne szybko odskoczyła od niego, zajmując się nagle swoją koszulą. Elf pokręcił głową i poprowadził ją do kryjówki, gdzie, ku jej wielkiemu zdumieniu kłębiła się niezliczona liczba wszystkich ras Śródziemia. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Rozejrzała się po ogromnej jaskini, nie wiedząc na czym zawiesić wzrok.<br />
- To są wszyscy?-spytała wskazując dłonią skupiska ras przy ogniskach.<br />
Drayen pokręcił głową.<br />
-Nie,jesteśmy dopiero na pierwszej kondygnacji, jaskinia ciągnie się głęboko w dół.<br />
-Och...to teraz, to co mówiłeś o walce z tym Trzynastym, ma sens.<br />
-Mam taką nadzieję. Ale i tak potrzebowaliśmy ciebie. Gandalf powiedział...<br />
Przerwał im radosny krzyk<br />
-Ivanne! Ivanne!<br />
Dziewczyna odwróciła się.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-88992612798577035652015-03-14T20:31:00.004+01:002015-03-14T20:31:39.507+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XX: Śmierć przychodzi znikąd<span style="font-size: small;">-Wstawać podłe łachudry!-wrzasnął ork i kopnął Derien w brzuch. Wypuściła ze świstem powietrze, zataczając się na ziemi. Ork zacharczał i poszedł budzić pozostałych jeńców. Fili podszedł do druidki.<br />
-Wszystko w porządku?-spytał z troską. Pomógł jej wstać.<br />
<br />
-Nie najgorzej.-szepnęła, trzymając się za obolały brzuch.<br />
<br />
Uśmiechnął się. Podeszli do szeregu na środku obozu. Po krótkiej chwili, ruszyli w dalszą drogę. Zaczął padać deszcz, niedługo potem na drodze zrobiło się błoto a ubrania zaczęły przyklejać się do skóry. <br />
<br />
-Ślisko, mokro, na dodatek śmierdzi orkami.-skwitował Gimli. <br />
<br />
-Zamknij się!- warknął jeden z nich i krasnolud dostał po głowie.<br />
<br />
Nagle usłyszeli głośny plask. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli leżącego Oriego, zwijającego się z bólu.<br />
<br />
-Wstawaj pokrako!<br />
<br />
-Nie mogę...-jęknął płaczliwie.-Chyba skręciłem kostkę!<br />
<br />
-Będzie nas spowalniał! Zabić!-usłyszeli rozkaz. <br />
<br />
-Stać! Nie!-zdążył krzyknąć Fili,gdy ork chwycił Oriego za włosy i poderżnął gardło. Ori westchnął, krew spłynęła po jego szyi. Upadł bezwiednie na ziemię.<br />
<br />
-Nie! Nie!-wrzasnęła Derien. Reszta stała w osłupieniu. Nie byli w stanie uwierzyć w to, co się stało.<br />
<br />
-Zabiję was-syknął Fili.-Zabiję!-złapał najbliższego stwora i przycisnął go do drzewa. Zaczął nim potrząsać i obijać wściekle o pień. Niespodziewanie coś łupnęło. Krasnolud poczuł jak nie ruchomieje wbrew woli. Próbował się poruszyć.<br />
<br />
-Cóż to za gniew krasssnoludzie?-spytał Trzynasty, który znikąd pojawił się przed nim.<br />
<br />
-Zabiliście go!-warknął wściekle Fili.<br />
<br />
Skinął głową.<br />
<br />
-Faktycznie, to nie było najmądrzejsze. Mógł się jeszszszcze przydać. -westchnął.- Co się stało, to się nie odssstanie.-dodał.<br />
<br />
Krasnolud nie odpowiedział. Mierzył wściekle upiora, próbując się poruszyć.<br />
<br />
-Nie wierzgaj tak.-pstryknął palcami i Fili z hukiem spadł na ziemię. <br />
<br />
-Ruszamy dalej.-wysyczał Trzynasty i zniknął.<br />
<br />
Reszta drogi minęła jeńcom w milczeniu i smętnym nastroju. Panowała głucha cisza, przerywana tylko przez odgłos kroków w szumie deszczu. Po pewnym czasie ujrzeli majaczącą w oddali sylwetkę wieży. W miarę jak zbliżali się, widzieli coraz więcej namiotów i warsztatów machin oblężniczych.<br />
<br />
-Wojna nadchodzi.-szepnęła ze strachem Derien.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Ivanne podążała szlakiem południowym, który biegł przez wąski wąwóz górski i duży Las Sothnen. Zarzuciła miecze na plecy i okryła się peleryną. Weszła wgłąb ciemnej puszczy. Rozejrzała się. Wokół słychać było tylko cichy śpiew ptaków. Spojrzała na trakt; nie było na niej żadnych śladów. Westchnęła i ruszyła powoli przed siebie, wpatrując się w błotnistą ścieżkę. Wyszła na polanę. Nagle przystanęła, czując metaliczny zapach krwi. Podniosła wzrok; zobaczyła leżącą postać otoczoną czerwoną kałużą, częściowo rozmytą przez deszcz. Podeszła ostrożnie, stawiając powoli kroki. Przykucnęła. Chwyciła postać za ramię i przekręciła na plecy.<br />
<br />
-Ori!-krzyknęła. Dotknęła jego szyi. Spojrzała na ranę. Poczuła płynące po policzkach łzy.-Ori...-szepnęła. Siedziała przy nim chwilę. Usypała mu grób z kamieni, żałując że nie może sprawić godniejszego pochówku. Uczciła pamięć dzielnego krasnoluda najlepiej jak mogła. Przynajmniej narazie.<br />
<br />
-Teraz trzeba nie dopuścić by reszta zginęła.-mruknęła do siebie, pociągając łyk lekarstwa. Odrzuciła pustą fiolkę i ze zdwojoną determinacją, ruszyła dalej.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Zaprowadzili ich do wieży i skierowali w dół. Fili nie pamiętał jak długo schodzili krętymi schodami, zdawało się to trwać w nieskończoność. W końcu ujrzeli żelazne kraty, przy których stało dwóch strażników. Otworzyli i zaprowadzili jeńców do poszczególnych cel. Fili poczuł jak upada na ciężką posadzkę. Jęknął cicho i poczuł jak ktoś pomaga mu wstać.<br />
<br />
-Miło cię widzieć książę Fili.-usłyszał znajomy głos.<br />
<br />
-Elrond?!-spytał zszokowany krasnolud. W celi panował półmrok ale zdołał dostrzec twarz elfa. Ten uśmiechnął się i skinął głową.<br />
<br />
-Jak to się stało?-Fili nie mógł uwierzyć w ironię losu.<br />
<br />
-Jechałem na zebranie Białej Rady. Nagle otoczyła mnie grupa orków i tych wschodnich wojowników. Poczułem że nie mogę się ruszyć i zobaczyłem ...Trzynastego.-odwrócił wzrok.<br />
<br />
-My wracaliśmy z delegacji u Thranduila.-odparł.<br />
<br />
-Siedzi obok.-westchnął Elrond.<br />
<br />
-Jak to "obok"?!<br />
<br />
-Trzynasty stara się pojmać wszystkich władców Śródziemia. W ten sposób zapanuje chwilowy chaos i będzie miał szansę uderzyć. Z łatwością wygra wtedy wojnę.-wyjaśnił.<br />
<br />
Fili usiadł cięzko pod ścianą. Elf podszedł do niego.<br />
<br />
-Z tego co wiem, nie ujęto jeszcze Galadieri i twojego wujka.<br />
<br />
-Wszystko w rękach Thorina.-westchnął Fili.<br />
<br />
-Bądźmy dobrej myśli.<br />
<br />
-Tak, tylko ona narazie nam została.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Zapadał zmierzch, kiedy Ivanne usłyszała przytłumione głosy, dochodzące z oddali. Otworzyła oczy. "Medytacja to przydatna rzecz"-pomyślała, naciągając mocniej kaptur. Pochyliła się i przemykając zwinnie z cienia w cień, zanurkowała w najbliższych krzakach. Odliczyła do dziesięciu, wyrównując oddech. Wyjrzała ostrożnie. Omiotła wzrokiem teren. Pole namiotów, warsztatów oblężniczych a po środku wielka, ciemna wieża.<br />
<br />
-Wojna jak nic-skwitowała szeptem do siebie. Po chwili usłyszała kroki; nadciągało kilku wartowników. Ivanne schowała się w krzakach, przylegając do ziemi. <br />
<br />
-Ech, ciężkie jest życie żołnierza.-powiedział pierwszy.<br />
<br />
-No cóż.-odparł drugi.<br />
<br />
-Nie rozumiem Trzynastego. Po co mu to? I po co mu jeszcze Thorin?<br />
<br />
"Tata"-przemknęło jej przez myśl i wsłuchała się uważniej w rozmowę.<br />
<br />
-No wiesz, nikt nigdy nie rozumie tych złych. Ale zawsze jakiś powód mają.<br />
<br />
-No tak, w sumie racja.- głosy zaczęły się oddalać. Ivanne podniosła się bezszelestnie i pochylona, ruszyła powoli za strażnikami. Po chwili weszli w cień. Ivanne wyjęła sztylet i już miała zaatakować, gdy poczuła pulsujący ból z tyłu głowy. Przed oczami zrobiło się nagle ciemno i ostatnie co zapamiętała to bliskie spotkanie z ziemią.<br />
</span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-78128627551694260572015-02-06T22:06:00.002+01:002015-02-06T22:06:14.760+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XIX: Każdy początek ma swój koniecThorin rozejrzał się po bramie granicznej. Dookoła leżeli martwi ludzie z Nocnej Straży.<br />
<br />
-Co tu się stało?-zapytał jednego z ocalałych.<br />
<br />
-Nie wiem panie. To było jak...To było dziwne. Czarna postać na murze. Wyglądała jak cień. Mówiła w jakimś dziwnym języku. Chcieliśmy do niej podejść ale wtedy...jakby czas się zatrzymał. Wszystko zamarło... Tylko przejmująca cisza i chłód... A potem zpadła ciemność. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam...to były jej oczy.-strażnik zdrżał.<br />
<br />
Thorin uniósł brew.<br />
<br />
-Oczy?<br />
<br />
-Tak, panie...<br />
<br />
Zamyślił chwilę.<br />
<br />
-Istotnie, dziwne...-podszedł do martwego żołnierza. Odwrócił go na plecy i skrzywił się. Trup nie miał rąk i nóg. Twarz wykrzywiał mu potworny grymas, a puste oczodoły jaśniały jeszcze czerwienią. Thorin zasłonił usta, powstrzymując podchodzący mu do gardła obiad.<br />
<br />
Wstał i podszedł do Killego.<br />
<br />
-Zawiadom Gandalfa, niech zbierze Białą Radę. Wyślij posłańców do wszystkich królestw Śródziemia.<br />
<br />
-A jeśli nie odpowiedzą na wezwanie?<br />
<br />
-Powiedz, że przybył Trzynasty.-Thorin wskoczył na kucyka i ruszył z eskortą żołnierzy do Ereboru.-Szykuje się wojna jakiej Śródziemie jeszcze nie widziało.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Ivanne podążała tropem grupy orków i grupy jeńców. W dłoni ściskała zgniecioną fajkę Fillego, licząc na to, że choćby na chwilę doda jej odwagi. Droga była prosta i wciąż zmierzała prosto na południe. <br />
<br />
-To trochę dziwne... Dlaczego się nie ukrywają? Taką grupkę na pewno ktoś zauważ...-potknęła się. Chwiała się przez chwilę, próbując zachować równowagę. Spojrzała na owe "coś".<br />
<br />
-Na Durina...To przecież...- Odwróciła wzrok. Na skraju traktu leżały kawałki poćwiartowanych ludzi. W życiu nie widziała takiego potwornego widoku.- Człowiek nie mógł zrobić czegoś takiego...-przełknęła ślinę. Cofnęła się i zaczęła biec z powrotem. Zacisnęła dłonie w pięści i poczuła zimny dotyk drewnianej fajki. Zatrzymała się. Przygryzła wargę.<br />
<br />
-Nie mogę zostawić brata...On mnie teraz potrzebuje.-mruknęła. Wyjęła miecz. Wzięła głęboki wdech i ze świstem wypuściła powietrze.-Nie panikuj.-skarciła się i wróciła na trakt południowy. <br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Fili obudził się. Panowało przejmujące zimno, z ust buchały mu kłęby pary. Spojrzał na ręce i nogi. Były skute kajdanami i łańcuchem łączyły go z pozostałymi towarzyszami. Świt pomału już wschodził. Zadrżał. Rozejrzał się. Nie miał pojęcia gdzie są. Otaczała ich mgła. Orki smacznie spały, pochrapując. Byłby to dobra okazja do ucieczki, obóz wyglądał na niestrzeżony.<br />
<br />
-Uważaj o czym myślissssszzzz, krasssnoludzie-usłyszał syczący szept tuż nad uchem. Zamknął oczy. Nie odpowiedział. Rąbek tkaniny delikatnie musnął jego twarz, pogłębiając uczucie chłodu. Uniósł ostroznie powieki. Nikogo w pobliżu nie było. Potrząsnął głową i przy okazji łańcuchami.<br />
<br />
-Co się dzieje?-szepnęła zaspana Derien. Oparła brodę o kolana i ziewnęła. Fili uśmiechnął się. Druidka odpowiedziała uśmiechem, rozglądając się po obozowisku. Potarła zziębnięte ramiona. <br />
<br />
-Uch...Strasznie tu zimno...<br />
<br />
Fili spojrzał na nią i odpiął pelerynę. Przysunął się do Derien i okrył ją.<br />
<br />
-Dziękuję...-zarumieniła się lekko. Czyżby...Nie to na pewno z zimna. Wtuliła się w materiał, opierając o ramię Fillego. Krasnolud objął ją niezręcznie. Zdziwiona, uniosła w zaskoczeniu brwi.<br />
<br />
-No co? Teraz i mnie jest zimno.-burknął speszony. Druidka wywróciła oczami.<br />
<br />
-Ach, ta krasnoludzka duma.-mruknęła pod nosem.<br />
<br />
-Ach, ta druidzka przemądrzałość.-mruknął Fili, patrząc na nią z ukosa.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Thorin objechał pozostałe punkty graniczne. Atak nadszedł na szczęście tylko z jednej strony, dawnej siedziby Saurona Zapomnianego. Rozkazał podwoić straże, sprawdził bramy, wyposażenie i zabezpieczenia określonych punktów strategicznych. W końcu wrócił do Ereboru, gdzie przyspieszył proces szkoleniowy wojska i ogłosił powszechny pobór do armii.<br />
<br />
Wracał właśnie z narady, gdy zatrzymał go Balin.<br />
<br />
-Thorinie, mam pewne wieści. Niezbyt dobre.-zaczął.<br />
<br />
-O co chodzi?<br />
<br />
-Widziano księcia Fillego...<br />
<br />
-No nareszcie! Ile można wracać z Mirkwood!<br />
<br />
-...w towarzystwie grupy więźniów eskortowanych przez orki i dziwną, niedokońca materialną postać.<br />
<br />
-Co?! Musimy natchmiast ruszać, to na pew...<br />
<br />
-Thorinie...<br />
<br />
-To niewybaczalne! Ta parszywa kreatura nie wie z kim zadarła!<br />
<br />
-Thorinie...-Balin pomału tracił cierpliwość.<br />
<br />
-Porwać królewskiego siostrzeńca?! Księcia?! Co TO sobie wyobraża?! Jak ja go zara...<br />
<br />
-Tho-ri-nie...<br />
<br />
-Pewnie myśli, że jak jestem niski to i bezbronny?! Ja mu pokaż...<br />
<br />
-THORINIE! -krzyknął krasnolud. Król spojrzał na niego zdumiony.<br />
<br />
-Balinie, spokojnie. Przecież cię słucham.<br />
<br />
-Ale nie dajesz dokończyć.<br />
<br />
-Jak to nie daję? Co to za absurd? Przecież ja...<br />
<br />
-Och, masz-Balin podał mu papier i poszedł gniewnie mrucząc pod nosem.<br />
<br />
Thorin westchnął. Rozwinął arkusz i zaczął czytać. Z każdą linijką jego twarz przyjmowała coraz to nowy wyraz.<br />
<br />
-Balinie, czemu mi od razu tego nie powiedziałeś?! -zawołał. Pobiegł do swojej komnaty. Usiadł ciężko na łóżku. Fili uwięziony. Ivanne widziano niedaleko pobojowiska jakie znaleźli tuż przy lesie. Błękitne góry odmówiły pomocy. Żelazne Wzgórza nie podjęły decyzji. Galadiera nie zgadza się na zwołanie Białej Rady, gdyż chwilowo brakuje Elronda. Thranduil wyśle wojska dopiero za miesiąc, jak wyjaśnia, chwilowe braki w armii.<br />
<br />
-Ech, z wami wszystkimi...-podszedł do okna. Westchnął i oparł głowę o zimny kamień balustrady.<br />
<br />
-Tylko jak Śródziemie okaże się w niebezpieczeństwie, to nagle wszyscy zaczną przyznawać mi rację.<br />
<br />
<span style="font-size: small;"> <br />
</span><span style="font-family: Calibri; font-size: small;"><span style="font-family: Calibri; font-size: small;"><span lang=""> </span></span></span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-62963236460411457872015-01-09T20:39:00.002+01:002015-01-09T20:39:11.596+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XVIII: Czy to już koniec?Fili wracał galpoem wraz z eskortą 5 towarzyszy do góry. Derien uspkoiła się trochę, choć ciągle rozglądała się niepewnie na boki. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś lub COŚ ich śledzi. Powiedziała o tym Fillemu na którymś postoju. Spojrzał na nią, mrużąc oczy ale skinął głową i wysłał zwiadowców. Jednak nic nie znaleźli. "Pewnie jestem przewrażliwiona"-pomyślała, lecz uczucie ją nie opuściło.<br />
Mknęli przez dzikie równiny, robiąc małe przerwy tylko na posiłek i krótką drzemkę. Po 2 dniach wszyscy byli wyczerpani, na dodatek kucyk Gloina gdzieś zniknął.<br />
-Pięknie, i co teraz? Kucyk nie udźwignie dwóch krasnoludów- westchnął Bofur.<br />
-Może...Gloin pójdzie pieszo za nami?-dodał ktoś inny.<br />
-Nie, to by nas opóźniło...-zaprzeczył Fili.<br />
-Może pojedzie ze mną? Mój koń jest silniejszy od waszych koników, powinien dać radę.-zaproponowała Derien.<br />
-A może wreszcie zrobimy postój?-mruknął Gloin.<br />
-Postój? Hm...-zainteresował się jeden z towarzyszy.<br />
-Przecież pędzimy tak od dwóch dni, do Ereboru został tylko dzień drogi, jutro już tam dojedziemy, wyśpijmy się spokojnie...-argumenty Gloina i ponury nastrój krasnoludów przeważyły sprawę. Najbardziej niezadowolna była Derien.<br />
-Jesteśmy na obcej ziemii, chcecie tu nocować? A kto stanie na warcie? I w ogóle, gdzie widzicie to miejsce do postoju, co?<br />
Krasnoludy rozejrzały się.<br />
-O tam jest miejsce! Tuż przy starym zagajniku!<br />
-Świetnie Ori. A kto stanie na warcie?-druidka nie chciała się przekonać do tego pomysłu.<br />
-Ja.-odparł Fili. Skinąwszy na towarzyszy, szturchnął kucyka i potruchtał ku wyznaczonemu miejscu odpoczynku. Derien z niedowierzeniem pokręciła głową ale nie pozostało jej nic innego, jak ruszyć za krasnoludami.<br />
-Skąd macie pewność, że jest tu bezpiecznie?- wciąż nie dawała za wygraną.<br />
-Właśnie to sprawdzamy.-Fili obejrzał się i ruszył z Bofurem wgłąb zagajnika. Derien zeszła z Gniadowłosego, przywiązała go do drzewa, po czym sama ruszyła na zwiady.<br />
Gdy wróciła, krasnoludy siedziały przy prowizorycznym obozie i grzały się wokół ogniska.<br />
-Ogień? Zupełnie oszaleliście?!<br />
-Jest tu bezpiecznie, nie mamy się czego obawiać.-uspokoił Gloin.<br />
-To, że chwilowo jest bezpiecznie, wcale nie oznacza...<br />
-Derien, jesteśmy tuż przy granicy z Ereborem, nic nam się nie stanie.-westchnął Fili, opierając się o drzewo.<br />
-Już to kiedyś gdzieś słyszałem...-zamyślił się Bofur.<br />
-A to nie było wtedy, jak spotkały was trole?-spytała kąśliwie druidka.<br />
-Dokładnie, wtedy...Zaraz, że co?!<br />
-Derien, nie jestem moim wujkiem, a po za ty...<br />
-No nie wiem. Różnicie się tylko kolorem włosów i oczu.<br />
-Ech, chodźmy już spać.-mruknął Gloin i położył się.<br />
-Właśnie, idź spać druidko.-przytaknął Fili.<br />
<br />
Derien niechętnie usadowiła się w pozycji leżącej tuż przy ognisku. Owinęła się szatą i spróbowała zasnąć. Nie mogła jednak powstrzymać pewnej myśli, która pojawiła się w jej głowie:<br />
<br />
"Skoro jest tu bezpiecznie i jesteśmy przy granicach Ereboru, to dlaczego mam ciągłe wrażenie, że coś nas zaraz zaatakuje? No i gdzie są ci strażnicy graniczni?!"<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Ivanne spakowała swoje skromny dobytek, który składał się głównie z ubrań i lekarstw dostarczonych przez wiedźmina. Zawiązała sznurki plecaka i postawiła go przy łóżku. Było za ciemno, żeby wyruszyć gdziekolwiek, a czekała ją dosyć męcząca podróż. Położyła się na łożku i spróbowała się zdrzemnąć. <br />
Nazajutrz, gdy tylko pierwsze promienie słońca musnęły jej twarz, zerwała się z łóżka i szybko przebrała. Pościeliła łóżko, związała włosy, chwyciła plecak i zeszła po cichu na dół. Chwyciła owoce i kawałek chleba na drogę, po czym otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz. <br />
-Wychodzisz bez pożegnania?-usłyszała tuż nad swoim uchem.<br />
-Jakoś nie za specjalnie mam ochotę się żegnać.-odparowała.<br />
-Idziesz na piechotę?<br />
-Konia ci przecież nie zabiorę.<br />
-A jeśli pozwolę ci go wziąć?<br />
-Wiem, że nie pozwolisz.<br />
-Masz rację, do Ereboru nie jest daleko, przejdziesz się.- uniósł prawy kącik ust, a na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.<br />
-Jak to nie jest daleko?-zapytała zdezorientowana.<br />
-2 dni drogi i jesteś w "domu".-odpowiedział.<br />
-Dopiero teraz mi o tym mówisz?!<br />
-A pytałaś wcześniej?<br />
Westchnęła.<br />
-Więc dobrze, jestem ci bardzo wdzięczna za uratowanie mnie, za opiekę i trening, za znoszenie moich humorów i kaprysów. Dziekuję, kiedyś się odwdzięczę. A teraz przepraszam, lecz wracam do domu.-posłała mu uśmiech i odwróciła się w stronę lasu.<br />
-Poczekaj, weź to.-podał jej długie zawiniątko.<br />
-Czy to jest...<br />
-Tak, to miecz. Przyda ci się. I nie dziękuj. A konia możesz sobie wziąć. Płotka zna drogę, wróci sama.-odszedł z powrotem do domku.<br />
<br />
Ivanne patrzyła jak zamykają się za nim drzwi. Wkroczyła do stajni, oporządziła konia, przytroczyła miecz do pasa i spinając konia, wyjechała z polany. Podążała leśną dróżką, zagłębiając się stopniowo w las. Tym razem jednak uważnie rozglądała się na boki, żeby nie zaskoczyć się tak, jak poprzednim razem. <br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Fili szturchnął Bofura. Krasnolud poruszył się niespokojnie i powoli otworzył oczy. Fili machnął ręką przed siebie, pokazując słaby, migoczący punkcik, który stopniowo robił się coraz większy. Bofur skinął głową i obudził Gloina. Rudobrody parsknął, przeciągnął się i wstał cicho. Zaskakująco cicho, jak na niego.<br />
<br />
-Z-o-s-t-a-ń n-a c-z-a-t-a-c-h, m-y p-ó-j-d-z-i-e-m-y s-p-r-a-w-dzi-ć c-o t-o.-poruszył bezgłośnie ustami Fili. Gloin przytaknął w odpowiedzi. Tymczasem, ci dwaj zdążyli już odejść, całkowicie rozpływając się w mroku. Stąpali powoli, ostrożnie, patrząc gdzie kładą stopę. Punkt zdawał się być coraz bliżej, Fili poluzował dwa długie noże, a Bofur siegnął po topór. Podeszli bliżej. Była to leżąca, powoli dogasająca pochodnia. <br />
<br />
-Co tu robi pochodnia? A jeśli to pułapka?-szepnął Bofur rozglądając się na wszystkie strony.<br />
<br />
Fili natychmiast ją zgasił.<br />
<br />
-Lepiej wracajmy.-odszepnął Fili, ciągle jednak trzymając dłonie na trzonkach noży. Zwrócili się w stronę obozowiska, kiedy nagle doszedł ich krzyk i szczęk żelaza. Pobiegli tam szybko i zobaczyli sforę orków. Fili natychmiast dobył noży. Podszedł do najbliższego, podciął go i wbił mu nóż w gardło. Zdążył odwrócić się i sparować cios, by Bofur mógł dokończyć dzieło toporem. To był morderczy taniec ostrzy, przeciwnicy byli szybsi od normalnych orków, a przy tym 2 razy więksi. <br />
-Jest ich coraz więcej!-krzyknął Ori i wystrzelił ładunek z procy, który trafił z hukiem do celu.<br />
-Gdzie nasze kucyki?!-zawołał Fili.<br />
-Nie ma! Nie widzę!-krzyknął Gloin.<br />
Derien machnęła kijem i dwójka nadbiegających zapadła się pod ziemię.<br />
-Nie damy rady, uciekajcie! Ja odwrócę ich uwagę!-zamachnęła się i rzuciła kamieniem.<br />
Fili rozejrzał się szybko. "Na Durina".<br />
-Otoczyli nas!<br />
-Zaprzessstańcie walkiii albo go zsssabijemy.-do ich uszu dobiegł przeraźliwy syk. Krasnoludy i druidka odwrócili się i zobaczyli jak "coś" trzyma Oriego za kaptur, przyciskając mu nóż do szyi.<br />
-Ori!-krzyknęła Derien.<br />
-Rzućcie broń.-odezwał się syczący głos.-Inaczej go zsssabiję.<br />
Fili niechętnie wbił noże w ziemię. Jego kompani zrobili to samo.<br />
-Zssswiązać ich!-orki podbiegły do krasnoludów i związały szybko wszystkich po kolei.<br />
-Puścisz go teraz?-spytał Fili.<br />
-Hm...Massssz rację.-nóż powoli przejechał po gardle Oriego. W oczach młodego krasnoluda pojawiły się łzy. <br />
-Proszę, nie chcę umierać...-wyszeptał.-Proszę... Fili.<br />
-Zostaw go!-krzyknął Fili. <br />
-Oddaj nam Oriego!-Gloin zaczął się szamotać ale zarobił tylko parę kopniaków.<br />
-O tak, zssswrócę go wam.-"coś" zamigotało w powietrzu i ujrzeli czarną postać w kapturze. Miała białą, pooraną bliznami twarz, ręce były chude i wysuszone jak u szkieltu, a uśmiech przyprawiał o dreszcze. Jednak największe przerażenie budziły jego oczy, a raczej tam gdzie powinny być. Upiór patrzył na nich dwiema czarnymi, pustymi dziurami. Rozejrzał się po twarzach złapanych i rzucił Oriego na ziemię. <br />
-Mielisssście ssszczęssście.-odparł smutno, jakby ominęła go jakaś nagroda. Po czym odezwał się do orków w ich języku. Potwory przytaknęły i popchnęły skazańców w przeciwnym kierunku. Upiór polewitował na przód, prowadząc.<br />
-To TRZYNASTY.-wyszeptała Derien.-Jeden z NICH.<br />
Fili spojrzał na nią.<br />
-Oby ktoś nas znalazł.<br />
<br />
.../.../.../.../.../..../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: large;"> </span>Ivanne wyjechała z lasu. Przed nią rozciągała się nieduża równina a za nią był zagajnik. Stwierdziła, że to dobre miejsce by odpocząć. Nogi jej zdrętwiały, do tego 3 razy zgubiła ścieżkę. Klępnęła Płotkę w szyję i koń powoli podreptał przez równinę, aż w koncu dotarł do zagajnika. Nagle klacz spłoszyła się, rżąc przeraźliwie.<br />
-Spokojnie, co się dzieje?- Ivanne próbowała uspokić zwierzę ale poskutkowało to tylko upadkiem. -Płotka!-krzyknęła za uciekającym koniem<br />
-Świetnie!-parsknęła podnosząc się z ziemi. Podeszła do zagajnika i ujrzała kilkanaście martwych orków.<br />
-Co tu się stało?-mruknęła do siebie. Obeszła ciała i znalazła ślady, mnóstwo śladów różnych postaci, nie tylko orków. Przysiadła na pieńku. Nagle poczuła coś pod stopą. Zaciekawiona podniosła przedmiot.<br />
-Fajka?-obejrzała ją uważnie. Była lekko zgnieciona, napis jednak był wyraźny.<br />
-Na Durina!-krzyknęła.-Przecież to fajka Fillego.-rozejrzała się ponownie.<br />
-Fili!!! Fili, jesteś tu?!!!<br />
Odpowiedziała jej tylko cisza. <br />
<br />
<br />
<br />
<span lang=""> </span>
<br />
<span lang=""> </span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-6953310471140913632014-12-19T20:38:00.002+01:002014-12-19T20:38:54.095+01:00Rozdział XVII: Natłok zmian<span style="font-size: medium;"><span style="font-size: small;">Ivanne padła na łóżku. W tej chwili wydawało jej się niezwykle miękkie i wygodne. Gdy już myślała, że zaśnie usłyszała donośne wołanie z dołu:</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Koniec przerwy!</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Zsunęła się z tego jakże wygodnego mebla i powłócząc nogami, zeszła po schodach na dół.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Najpierw każe mi wypocząć i nie pozwala mi wyruszyć w dalszą drogę, a teraz sam okłada mnie kijem.-burknęła pod nosem.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-O ile pamiętam, to był twój pomysł.-białowłosy odezwał się za jej plecami.- Nie narzucałbym ci takiego tempa, gdybyś została u mnie dłużej, to...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Nie.-przerwała mu.-Moja rodzina się o mnie martwi.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Ivanne, twoja rodzina jest tutaj.-wywrócił oczami.-Naprawdę nie musisz do nich wracać.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Nie!-krzyknęła.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Przecież to ja jestem twoim ojcem.-odparł spokojnie.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Tak? A kto mnie wychowywał?! Kto opowiadał mi bajki na dobranoc?! Kto mnie przytulał, kiedy się bałam?! Kto opatrywał mi siniaki i zadrapania?! Ty?! Och, wybacz, ciebie w ogóle wtedy nie było!-spojrzała na niego ze złością.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Owszem nie było mnie wtedy. Ale nie byłem gotowy i było łatwiej...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-I lepiej było opuścić mamę? Bo TOBIE było łatwiej?!</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To nie jest takie proste.-westchnął.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Mylisz się.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Jestem wiedźminem i nie sądziłem, że kiedyś będę mógł mieć dzieci.-starał się wyjaśnić ale to tylko pogorszyło sprawę.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Popatrz, cuda się zdarzają!-zawołała z ironią w głosie.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Nie kpij, proszę cię.-usiadł ciężko na krześle.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wiesz, co? Mogłeś mi w ogóle nie mówić, że jesteś moim ojcem.- podeszła do drzwi.-Bo bycie ojcem nie oznacza zapłodnienia kobiety.-wyszła na dwór.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Białowłosy ponownie westchnął."Pewnie ma rację.-pomyślał-kobiety prawie zawsze mają rację. Tylko dlaczego to do mnie nie dociera?"</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-No ile mam jeszcze czekać? Poprawiasz fryzurę?-parsknęła Ivanne, nadal wrogo nastawiona.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Wiedźmin podniósł się powoli ruszył w ślad za dziewczyną. Spojrzała na niego z oddali. "3 dni.-przemknęło jej przez głowę-trzeba je dobrze wykorzystać."</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Fili z radością żegnał elfy. Już miał wsiąść na konia, gdy nagle pojawił się przy nim Thranduil.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Królu-krasnolud skłonił się.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Książę Fili jestem ci niezmiernie wdzięczny, że mimo wszystko Thorin wykazał się zdrowym rozsądkiem i nie rozpętał wojny. Mam nadzieję, że nasza pomoc w poszukiwaniu księżniczki jakoś złagodzi gniew Króla pod Górą.-elf złożył ręce i spojrzał na Fillego.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Król jest niezmiernie wdzięczny za pomoc.-odparł.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Proszę jeszcze o jedno-Thranduil podał mu zwinęty rulon pergaminu.-Przekaż to Thorinowi.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Oczywiście.-Fili wziął pergamin i schował za płaszcz. Skłonił sie jeszcze raz przed królem, poprawił juki i wsiadł na kucyka.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Niechaj sprzyja ci szczęście, potomku Durina.-pożegnał go elf.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-I niechaj gwiazdy nad tobą czuwają.-dokończył krasnolud. Ruszyli leśną ścieżką, prowadzeni przez eskortę strażników. Gdy przejechali przez bramę Mrocznej Puszczy, wymienili to samo pozdrowienie i krasnoludy dalej ruszyły same.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Jak to dobrze, że już koniec.-powiedział po pewnym czasie Fili.-Negocjacje to koszmar.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wiesz książę, takie są obowiązki królewskiej rodziny.-odparł Gloin.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Tak ale...czasem wolałbym być zwykłym krasnoludem. Nikt nie musiałby mi się kłaniać, nie tytułowaliby mnie księciem, nie nosiłbym tych wykwintnych szat...a przede wszystkim nie ciążyła by na mnie taka odpowiedzialność...-westchnął.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Gloin przyjrzał się młodemu krasnoludowi. Był zamyślony, niebieskie oczy skupiły się na jakimś punkcie, dostrzegalnym tylko dla niego.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To oznacza, że będziesz mądrym królem.-stwierdził.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To miłe, nie mam jednak pojęcia, skąd możesz to wiedzieć przyjacielu.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Takie rzeczy się po prostu czuje.-odparł Gloin.-a teraz nie smuć się; pomyśl, że w domu czeka na nas dobre, krasnoludzkie piwo!-zaśmiał się rudobrody krasnolud.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Fili spojrzał na niego i również się uśmiechnął.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Ivanne siedziała na trawie. Czuła powiew wiatru targający jej włosy, delikatne promienie muskające jej twarz i delikatny zapach ziemi.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wycisz się, medytacja pomaga ci się oczyścić. Jest równie ważna przed walką jak i po niej.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Jasne.-mruknęła.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wycisz się.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Yhm.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Uspokój myśli.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Taa...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Zapomnij o problemach.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Czy...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Kontroluj oddech.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Czy wreszcie...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wyłącz zmysły.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Czy wreszcie się zamkniesz?-wyszeptała z kpiącym uśmiechem na ustach, nie otwierając przy tym oczu. Wiedźmin zmierzył ją wzrokiem.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Krasnoludzkie wychowanie.-mruknął.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">-Tu możemy urządzić postój.-stwierdził Fili, rozglądając się po niedużej polanie. Krasnoludy z ulgą przyjęły jego propozycję, zsiadając z koni.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Kochana ziemia. Tęskniłem.-usłyszał i odwrocił się. Spjrzał na Gloina całującego ziemię. Wywrócił tylko oczami. Usiadł przy pomału powstającym obozowisku. Miał się właśnie zdrzemnąć, gdy spostrzegł tumany kurzu w oddali. Zbliżała się do nich postać na gniadym koniu. Fili przyjrzał się jej uważnie. Znał skądś tego konia...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Postać machnęła jakimś kijem, który zaświecił na zielono.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To Derien!</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">Druidka wjechała do obozowiska. Zeskoczyła zziajana i zmęczona równie mocno jak jej koń. Fili podszedł do niej.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Derien! Wszystko w porządku?-zapytał. Druidka zachwiała się na nogach i oparła o ramię krasnoluda.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Pozwól mi usiąść.-wymamrotała tylko. Krasnolud posadził ją na trawie i oparł przy pobliskim konarze.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Zajmijcie się jej koniem!- rozkazał swoim towrzyszom. Krasnoludy podeszły do Gniadowłosego i zaczęły zdejmować z niego juki.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Derien, co się stało?-spojrzał na nią z niepokojem. Druidka zsunęła kaptur. Burza czarnych włosów wysypała się na jej ramiona. Napotkała wzrok Fillego. Była przerażona.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Derien, co się...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Oni nadchodzą Fili.-ścisnęła jego rękę.-Wszyscy. Cała trzynastka.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Kto?-młody krasnolud nie wiedział o co jej chodzi.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Sidorianie, Czarna Trzynastka, Jeźdźcy Śmierci, Wysłannicy Złego jak zwał tak zwał...Obudzili się, rozmumiesz?-rozejrzała się na boki.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Czy to ci czarnoksiężnicy, którzy już raz podbili całe Śródziemie?</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To nie są zwykli czarnoksiężnicy! Sauron przy nich to zwykły wędrowny kuglarz!-krzyknęła, zwracając na siebie uwagę krasnoludów.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Uspokój się Derien....Trzeba zawiadomić Thorina.-powiedział jakby do siebie. Wstał szybko.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Koniec postoju, musimy jak najszybciej znaleźć się w Ereborze.-zarządził. Gloin spojrzał na niego zdziwiony.</span><br />
<span style="font-size: small;">-Ale przecież nie było jeszcze obiadu...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Najemy się na miejscu. Wszyscy na koń!- to mówiąc wskoczył na konia. Krasnoludy złożyły prowizoryczny obóz i w ślad za przywódcą dosiadły wierzchowców.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Zastanów się jeszcze książę, do Ereboru jeszcze 3 dni drogi, nie wiem czy...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Gloin, rozumiem twą obawę ale mam ważną wiadomość do przekazania.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Czy jest ona tak ważna, by przerywać obóz?</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Tak, może wybuchnąć wojna! I to nie byle jaka...</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Towarzysze spojrzeli po sobie.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">-Zatem ruszajmy.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Ivanne patrzyła jak białowłosy owija jej nogę bandażem. Nie czuła już bólu, noga była praktycznie wyleczona. Po tamtym wspomnieniu została tylko blizna. Gorzej jednak było z jej plecami. Nie wyglądały tak źle jak wtedy, gdy ją uratował ale i tak pomimo różnych specyfików, rany nie dokońca chciały się zabliźnić. Wystarczył gwałtowniejszy ruch i wszystko pękało, powodując pieczenie i paraliż. Po jej intensywnych ćwiczeniach stan się pogorszył ale pomimo jego próśb, chciała dalej je kontynuować.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">-Po co ci to?-zapytał, kończąc owijać nogę.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-A tobie?-odparowała. Nie odpowiedział, tylko zajął się jej plecami.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Wiesz, całkiem nieźle ci idzie. Szybko się uczysz. Walczyłaś już kiedyś, prawda?-zmienił temat.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Tak. I co z tego?</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Masz już jakieś doświadczenie, to dobrze.-stwierdził, polewając jej rany wodą. Syknęła cicho.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Boli?-spytał z troską.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Głupie pytanie.-ucięła krótko i stanowczo. Zapanowała cisza. Po chwili przerwała ją jednak:</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Na co mi to doświadczenie, skoro i tak dałam się złapać?</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Nie zawsze się wygrywa.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Nie chodzi o wygraną, chodzi o sam fakt, że tak łatwo im poszło.-powiedziała cicho.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-To byli zawodowcy.-odpowiedział.-W ogóle po co chcesz walczyć? Jesteś księżniczką, masz pewnie mnóstwo osobistych strażników.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Chcę się na coś przydać, a nie bezczynnie stać i patrzeć jak inni giną poświęcając się za mnie. Muszę się bronić sama.-wyjaśniła, jak gdyby było to coś oczywistego.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Odważne.-skończył bandażować jej plecy. Zabrał butelki i wyszedł z pokoju. Ivanne słuchała jego oddalających się kroków i po chwili podbiegła do okna. Wyjrzała przez nie i pomyślała o Avisie.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">"Gdzie jesteś mój biały, czworonożny przyjacielu? Jeśli jest obok ciebie tata, to powiedz mu, że wracam."-mówiła w myślach, patrząc w gwiazdy.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Thorin wyszedł na balkon i oparł się o kamienną balustradę. Miał widok na całe miasto, które pomimo poźnej pory tętniło życiem. Spojrzał na gwiazdy, dziś było wyjątkowp bezchmurne niebo. Martwił się o Fillego, który długo nie wracał, Killego, który wciąż chodził smętny i o Ivanne, która była gdzieś tam...lub nie żyła. Pokręcił gwałtownie głową. Nie mógł tak myśleć, wiedział, że gdzieś tam jest, czuł to....Chyba, że zaczynał wariować.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">-Auuu!-usłyszał wycie dochodzące z sąsiedniego pokoju. Pobiegł tam zaskoczony, wilk jego córki nigdy nie wył jeśli...nie czuł obecności swojej pani!</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Avis, co jest?-Thorin przyklęknął przy nim. Wilk trącił go nosem. </span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">"Zobaczył. Opierała się o okno i patrzyła w niebo. Była smutna. Wyciągnęła rękę przed siebie.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">-Avis, jeśli jest obok ciebie tata, powiedz mu, że wracam.-szepnęła cicho."</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;">Thorin przetarł ze zdziwieniem oczy. Siedział w komnacie, przytulony do zwierzaka córki. Avis spojrzał na niego porozumiewawczo.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><span style="font-size: small;">-Ona żyje.-zrozumiał.-Żyje...-odetchnął z ulgą.</span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;">
</span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;">
</span></span><span style="font-family: Calibri;"><span style="font-family: Calibri;"><span lang=""> </span></span></span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-73511386526350950382014-12-17T17:36:00.002+01:002014-12-17T17:36:23.073+01:00Do wszystkich odwiedzających! I nie tylko :DPrzepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam ale brak czasu, a przede wszystkim weny spowodował "zamrożenie" bloga. Miałam wrażenie, że utknęłam w martwym punkcie i totalnie nie miałam pojęcia jak z niego wybrnąć. Nie wiem, czy to dlatego, że święta idą jednak postanowiłam, że wezmę się w garść i doprowadzę tą historię do końca. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :) <br />
Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam do czytania...i śledzenia :)<br />
<br />
~Dragon FanDragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-30768456094777445292014-12-16T15:55:00.004+01:002014-12-18T11:16:42.192+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XVI: Co dalej? cz.2<span style="font-size: medium;">-Czy wy się z mamą zmówiliście, czy co? Nie no, ja oszaleję.-wyrzuciła, wstając.-Mam tego dosyć. Moim ojcem jest Thorin, a mamy nie mam. Tak będzie najlepiej.<br />
-I co? Będziesz udawać, że nic się nie stało?<br />
-Tak.-odparła, unosząc głowę.</span><span style="font-size: medium;"><br />
Mężczyzna westchnął przeciągle.<br />
-Dobrze. Zrobisz jak zechcesz. Tylko musisz jeszcze wypocząć.<br />
-Już wystarczająco długo odpoczywałam.<br />
-Posłuchaj mnie uważnie Ivanne: Minął tydzień odkąd cię znalazłem, a uwierz mi, nawet krasnoludy potrzebują więcej czasu do regeneracji.-spojrzał jej w oczy.<br />
Dziewczyna pokręciła głową.<br />
-Zostanę jeszcze 5 dni. Ale musisz mnie nauczyć walczyć. Sporo już umiem jednak nie na tyle bym mogła sobie sama poradzić.-zdecydowała w końcu.<br />
-Niech będzie.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Thorin siedział w pokoju. Zdjął koronę z Arcyklejnotem i położył na stole.<br />
-Thorine, chciałeś mnie widzieć.-usłyszał głos Balina dochodzący zza drzwi.<br />
-Wejdź, proszę.-odparł zrezygnowany król.<br />
-Co cię trapi? Coraz gorzej wyglądasz. Czy wszystko w porządku?-zapytał Balin, siadając naprzeciwko Thorina.<br />
-Martwię się o Ivanne. To mnie przerasta. Nie mogę już dłużej panować w takim stanie...Poddani widzą, co się dzieje. Staram się wziąć w garść ale zwyczajnie nie mam już siły.<br />
-Jako król powinnieneś oddzielić sparwy prywatne od spraw królestwa.<br />
-Myślisz przyjacielu, że o tym nie wiem? -Thorin wstał i podszedł do okna.-Ona gdzieś tam jest. Czuję to.<br />
-Thorinie, Ivanne na pewno żyje. To silna dziewczyna, wiesz, że sobie poradzi. Czy Fili wrócił już z delegacji?<br />
-Nie, ma wrócić jutro po południu.<br />
-A Kili?<br />
-Od dwóch dni siedzi w ogrodzie...-westchnął król.<br />
-Widzisz? Zajmijmy sie sprawami doczesnymi. Kili cię potrzebuje. Jest jak twój syn, to prawie twoja krew, na Durina, Thorinie! Jeśli pogrążysz się w rozpaczy to nie pomożesz nikomu.-stwierdził Balin, podchodząc do Thorina.<br />
Król Pod Górą spojrzał na swojego przyjaciela.<br />
-Masz rację, Balinie. Trzeba się w końcu wziąć do pracy. Moja silniejsza postawa, to lepsze samopoczucie chłopców.-wziął koronę, poprawił włosy i ruszył ku ogrodowi.<br />
-Balinie, przygotuj posiedzenie rady za 15 minut. Wiesz o jakie posiedzenie mi chodzi.-uśmiechnął się i ruszył dalej, powiewając peleryną.<br />-Oczywiście, Wasza Wysokość.-odpowiedział, po czym dodał do siebie.-To jest Thorin jakiego znam.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Fili ziewnął. "Nigdy więcej negocjacji z elfami."-pomyślał, siedząc przy wielkim stole i zajadając jakże smaczną zieleninę. Westchnął. Siedział tu od 3 dni, a negocjacje jak się zaczęły, tak nie ruszyły do przodu.<br />
-Gloin, wytłumacz mi jeszcze raz, o czym wczoraj rozmawialiśmy?-szturchnął rudobrodego krasnoluda.<br />
-Mój drogi książę, o podatkach i ich wysokości.<br />
-Jakich na brodę Durina, podatkach?! <br />
-Na ziemi niczyjej, granicy oddzielającej królestwo Erebor od Mrocznej Puszczy.<br />
-Do cholery, po co podatki tam gdzie nikt nie mieszka?<br />
-Chodzi o przejazd i opłatę za przekrocznie granicy.-wyjaśnił spokojnie Gloin.<br />
Fili podrapał sie po głowie. "To bez sensu."<br />
-I co ustaliliśmy?-zrobił wyniosłą minę, udając, że wszystko rozumie.<br />-1 denar za krasnoluda i 3 denary za 1 elfa.-odparł krasnolud.<br />
-Czyli z zyskiem dla nas. To się wujowi spodoba. Ile to ma trwać?<br />
-Traktat obowiązuje okres 3 lat.<br />
-Świetnie. Rozumiem, że podpiszemy go dzisiaj?-zapytał z entuzjazmem Fili.<br />
-Na to wygląda. Musisz jeszcze wygłosić przemowę, podziękowania i przyjąć przeprosiny od księcia Legollasa.-odpowiedział Gloin, przeglądając rozpiskę obrad.<br />
-Najgorsze za nami.-stwierdził z ulgą książę Ereboru.-To ja ide się zdrzemnąć, a ty...masz czas wolny.<br />
-Delegacje z tobą to czysta przyjemność.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
Thorin wszedł do ogrodu.<br />
-Kili? Jesteś tu?-zawołał, rozglądając się.<br />
-Wujek?-zapytał ze zdziwieniem młody krasnolud.-Co tu robisz? Wyszedłeś?<br />
Thorin wywrócił oczami.<br />
-Tak, wyszedłem i stwierdziłem, że cię poszukam.<br />
Kili uśmiechnął się.<br />
-To dobrze, że czujesz się lepiej...-spojrzał na fontannę. Kolorowa woda przybierała najróżniejsze kształty.-Wiesz wuju...Martwię się. A co jeśli coś jej się stało?<br />
-Nawet tak nie mów.-Thorin przyklęknął obok siostrzeńca.-Znasz Ivanne i wiesz, że tak łatwo nie da się skrzywdzić. Zwiadowcy są na dobrym tropie, zobaczysz, niedługo znów ją zobaczymy.-uśmiechnął się do Killego.<br />
Młody krasnolud westchnął. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Wiedział, że Fili oszukał wuja po to, by poczuł się lepiej ale nie wiedział czy to dobry pomysł. Liczył na to, że siostra w końcu się z nimi skontaktuje. Widząc jednak, że wuj się uśmiecha i jest taki jak dawniej, uspokoił się i odegnał niepokojące myśli.<br />
-Chodź Kili, zaraz zacznie się rada.-Thorin wstał i ruszył do wyjścia.-Kili?<br />
-Tak, już idę.-młody książę ruszył za królem.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
<br />
-Au!- wrzasnęła Ivanne, czując uderzenie na prawym ramieniu.<br />
-Poddajesz się?-zapytał białowłosy.<br />
-Nigdy!<br />
-Ech, widać, że krasnoludy cię wychowywały.-mruknął zrzędliwie pod nosem.<br />
-Nie marudź staruszku!-dziewczyna zamachnęła się i wykonała cięcie z góry.<br />
-Skup się.-mężczyzna sparował cios i podciął ją. Ivanne wywinęła koziołka i padła jak długa na trawę. Białowłosy powoli do niej podszedł.<br />
-1:30 dla mnie. To co, młoda, polecimy do 35?<br />
-Szykuj się na porażkę.-dziewczyna wstała. Poczuła wirowanie w głowie i przysiadła gwałtownie.<br />
-Często zdarza ci się coś takiego?-zapytał zaniepokojony, podtrzymując ją.<br />
-Taak, właśnie dlatego ojciec wysłał mnie do elfów ale niestety nie dotarłam tam, gdyż porwał mnie mój dawny znajomy, świętej pamięci.-odparła trzymając się za głowę.<br />
-Nawet humor masz krasnoludzki.-burknął. Dziewczyna zmierzyła go wściekle wzrokiem.<br />
-Co do twoich "omdleń", musisz kontrolować poziom adrenaliny i osłabienia oragnizmu, a wrazie potrzeby zażyć to.-wyjął zza pazuchy małą buteleczkę. Ivanne przyjrzała się jej uważnie.<br />
-Zażyłam to kiedyś jak byłam chora.<br />
-Kiedy?<br />
-Ranił mnie Cień i umierałam. Derien z Eleną dały mi to-wskazała na butlekę-i poczułam się lepiej.<br />
-To wszystko wyjaśnia...-pokręcił z niedowierzaniem głową.<br />
-Co wyjaśnia?<br />
-Mogły dać ci za dużo albo za mało a twój organizm uzależnił się od tego specyfiku. Jak go wypijesz, dodaje Ci sił i czujesz się lepiej, jeśli go nie bierzesz mdlejesz i jesteś osłabiona...stponiowo umierasz. Musisz brać to po każdej pełni, a wszystko powinno byc dobrze.-wyjaśnił. <br />
-Świetnie...Zawsze marzyłam o byciu uzaleznioną od magicznych specyfików.-parsknęła.<br />
-Przesadzasz.To tylko jeden eliksir, mały eliksir.<br />
Dziewczyna uniosła brew.<br />
-Doprawdy.-wzięła butelkę i wypiła zawartość. Rzeczywiście, poczuła się zdecydowanie lepiej.<br />
-Wiesz, co? Nie znoszę kiedy masz rację.-stwierdziła, patrząc na białowłosego<br />
-Wiesz, co? Ja też nie.<br />
<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../../.../.../.../<br />
<br />
Derien galopowała przez pustkowia. Gdy zauważyła zieloną łunę na wschodzie, zwolniła. Dojechała po paru chwilach do lasu. Zeskoczyła z Gniadowłosego i spojrzała na ślady. <br />
-Hm...-mruknęła, przyglądając sie odciskom w ziemi. Rozejrzała się. Tropy biegły dalej wgłąb lasu. Podeszła do juków i wyciągnęła swoją różdżkę. Ruszyła śladem dziwnych odcisków na ziemi. Robiło się coraz ciemniej, stuknęła różdżką o drogę, która rozbłysła. Derien ujrzała krew na drzewach i napis w Mrocznym Języku. Cofnęła się. Potknęła się o korzeń i upadła. Usłyszała trzask obok siebie. Machnęła różdżką i nagle pojawiła się na koniu. Ruszyła czym prędzej, nie oglądając się za siebie. Przerażona mamrotała tylko:<br />
-Oni nadchodzą....Oni nadchodzą....</span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-35122079340463209822014-08-19T21:22:00.002+02:002014-08-19T21:22:36.093+02:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XV: Co dalej?<div class="MsoNormal">
Ivanne kołysana jednostajnym krokiem klaczy, usnęła. Zbudził
ją dopiero głos białowłosego mężczyzny:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wstawaj śpiochu. Jesteśmy na miejscu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna przetarła zaspane oczy. Przed nią rozciągała się
ogromna polana, na środku której stał nieduży domek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co to za miejsce?- spytała zsiadając z konia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak jakby tu… mieszkam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hm…podoba mi się.-stwierdziła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To dobrze, bo na razie tu zostaniesz.-odparł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to zostanę?!- wykrzyknęła z oburzeniem, tupiąc nogą.-
To się nazywa niewola!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nazywaj to sobie jak chcesz. Ja myślę, że to raczej… powrót
do zdrowia.-odparował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I…I tak ucieknę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To uciekaj. Ale w lesie są niedźwiedzie, wilki, wielkie pająki,
pchły i inne maszkary, a ty jesteś ranna i daleko nie uciekniesz. Zostaniesz co
najwyżej ich obiadem i to też mizernym i śmierdzącym.-pokręcił głową z
dezaprobatą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ivanne zaniemówiła. Mizerna? No fakt, ostatnio nie jadła
zbyt wiele, ale to chyba nie dziwne, patrząc na ostatnie wydarzenia. Ale
śmierdząca?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to „śmierdząca”?! A jak niby miałam się umyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-O tym właśnie mówię.-otworzył przed nią drzwi i gestem
zaprosił do środka.-Cała chatka jest do twojej dyspozycji, po za moim
pokojem.-powiedział mężczyzna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmierzyła go wściekle wzrokiem. Jego twarz skrywał cień
kaptura, ale Ivanne mogła przysiąc, że białowłosy się uśmiechnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
…./…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Thorin ostatnio źle sypiał. Budził się w środku nocy, zlany
potem po kolejnym koszmarze. Jego podkrążone oczy, zamglony wzrok, pogłębiające
się zmarszczki na zmęczonej twarzy i coraz szybciej siwiejące włosy mówiły same
za siebie. Do tego omdlenia…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Fili i Kili z dnia na dzień coraz bardziej martwili się o
wuja. A wszystko to było związane z zaginięciem Ivanne. Dlatego gdy zwiadowcy
wreszcie cos znaleźli , bracia natychmiast pobiegli do Thorina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Król Ereboru siedział na tronie, nieobecnym wzrokiem
przeglądając papiery.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wuju! Mamy wieści!-krzyknął Kili podbiegając do tronu.
Twarz Thorina natychmiast się ożywiła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mówcie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Fili skinął głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To tak…Nasi zwiadowcy znaleźli szczątki obozu Nocnego
Łowcy. Grupa została rozbita, a głowa dowódcy wbita na pal i postawiona na
środku zgliszcz z obozu. Avis po dokładnym przeszukaniu znalazł zwęglone
ubranie Ivanne oraz jej rzeczy. Myśleliśmy że nie żyje… Ale na szczęście wilk
podjął jej zapach i ruszyliśmy tym tropem.- streścił krótko. Thorin uśmiechnął
się. Zmęczona twarz wreszcie nabrała blasku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cudownie chłopcy. Jestem z was dumny. Jesteśmy coraz
bliżej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Fili i Kili również się uśmiechnęli. Ukłonili się przed
wujem i wyszli z Sali tronowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu nie powiedziałeś mu wszystkiego?-spytał Kili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mianowicie czego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Że ślad się urwał i że Ivanne nie widziano w okolicy oraz o
zniknięciu Derien.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chciałem go martwić. Widzisz jak on wygląda? A odrobina
dobrych informacji pobudziła go do życia. Zapamiętaj bracie: Dobrych informacji
jest zawsze mniej niż złych, dlatego trzeba się cieszyć, że w ogóle są.-rzekł
Fili.-Jadę w delegacji dyplomatycznej do elfów. Jedziesz ze mną?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam ochoty. Idę do ogrodu Az Kazam…pomodlić się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Od kiedy ty się modlisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Od zawsze.-obruszył się Kili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Flili przyjrzał się bratu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze. Niech ci będzie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Legollasie, w życiu się tak nie zawiodłem!-krzyknął
Thranduil.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Młody elf spuścił wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ojcze, tłumaczyłem ci, że…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie obchodzą mnie twoje tłumaczenia! Jesteś najlepszym
łucznikiem, księciem Mrocznej Puszczy i moim synem! Jak mogłeś do tego
dopuścić?! O mało nie rozpętałeś wojny, a wiesz jaki jest Thorin! I doskonale
wiesz, że ta dziewczyna jest jego córką! Dobrze, że książę Fili przyjeżdża do nas w celach dyplomatycznych, to masz
okazję naprawić swój błąd. A teraz idź.- Thranduil odszedł w stronę tronu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nic nie rozumiesz! Matka by zrozumiała!-wykrzyknął
powstrzymując łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację, nie rozumiem. Być może ONA by zrozumiała ale
nie ma JEJ i musisz się z tym pogodzić.-powiedział cicho Thranduil i wyszedł z
komnaty zostawiając Legollasa samego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Młody elf westchnął cicho. Teraz wszyscy mówili, że to jego
wina, jaki jest nieodpowiedzialny… Do tego ojciec i jego zachowanie. „Myśli że
nie cierpię po śmierci matki? A to 10 rocznica jej śmierci…”-pomyślał ze
smutkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież nie chciałem żeby porwali Ivanne. To nie moja
wina, naprawdę starałem się jak mogłem. Przeprosiłem i nic… Oczywiście, jedno
potknięcie i jesteś beznadziejny. Ty byś mnie zrozumiała mamo…-mamrotał cicho
pod nosem.-Dlaczego kiedy cię potrzebuję, nie możesz być przy mnie?-powiedział
sam do siebie. Zdjął naszyjnik z szyi i otworzył go. W środku był portret jego
mamy. Usiadł na podłodze i przycisnął go do piersi.-Mamo tak bardzo za tobą
tęsknię… I tak bardzo potrzebuję.-szepnął, a łzy spływały mu po policzkach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Derien spakowała rzeczy do dużej sakwy przytroczonej do
siodła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mogę bezczynnie siedzieć i patrzeć jak moja córka
została porwana, prawda Gniadowłosy?-poklepała konia po boku. Wskoczyła na jego
grzbiet i pogalopowała przez równiny. „Thorin chyba
zrozumie-pomyślała-przekazałam wszystko Fillemu, on się tym zajmie.”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/…/../<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ivanne leżała w drewnianej bali. Ciepła woda doskonale
łagodziła ból, siniaków, stłuczeń i innych zadrapań. Westchnęła cicho. Miała
wystarczająco dużo czasu na rozmyślania. „Ciekawe jak tam ojciec i bracia? Pewnie
bardzo się martwią. Musze się jakoś z nimi skontaktować.”-myślała gdy nagle ktoś
walnął w drzwi. Przerażona podskoczyła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zajęte!-warknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ile można się myć?! Siedzisz tam od godziny!-powiedział wściekle
białowłosy.-Jak za 5 minut nie wyjdziesz, wejdę tam i cię wyniosę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze już wychodzę!-spłukała piane z włosów i wtarła
ręcznikiem, następnie się nim owijając. Otworzyła drzwi łazienki, rozejrzała się
i popędziła szybko do pokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co to za syf?!-usłyszała głos białowłosego. Nie krzyczał
jednak. On w sumie nigdy nie krzyczy…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?- Ivanne stanęła za nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Posprzątaj to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale tu nie ma co sprzątać!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to NIE MA?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No nie ma.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Śpisz na dworze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ej no dobrze, już sprzątam!-weszła do łazienki .Wytarła
podłogę, otworzyła okno i wylała na zewnątrz wodę z bali.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I o co tyle hałasu?-mruknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poszła do swojego pokoju i przebrała się w suche ubrania,
które przygotował jej białowłosy. Były trochę za duże ale najważniejsze, że były.
Usiadła na łóżku i rozejrzała się po wnętrzu. Był nieduży, cały szary i stały w
nim tylko kufer, stół, krzesło i łóżko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Warunki jak w krasnoludzkich koszarach.-stwierdziła na
głos. Położyła się wygodnie i przymknęła oczy. Musiała chyba zasnąć bo obudziło
ją pukanie do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do pokoju wszedł białowłosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Robisz coś ciekawego?-spytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Siedzę i myślę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To chodź ze mną.-Ivanne wstała i ruszyła za mężczyzną.
Zeszli na dół po schodach i weszli do sypialni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Miałam nie wchodzić do tego pokoju…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bez mojej zgody. Możesz wejść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna usiadła na krześle, a białowłosy naprzeciwko niej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Miałaś do mnie pytania.-zaczął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ivanne zastanowiła się/<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kim jesteś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiedźminem.-odparł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiedźminem?-zapytała zaskoczona-Przecież wiedźminów nie ma…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A kto ci to powiedział? Podręcznik do historii?- spytał z nutą sarkazmu w
głosie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie…tak…To nie ma znaczenia!- burknęła widząc jak się uśmiecha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wiedźmin westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jest coś jeszcze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ivanne zmierzyła go uważnie wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-C-co takiego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-jestem twoim ojcem.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
-Że jak?!<o:p></o:p></div>
Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-27646560303071899932014-05-17T22:25:00.004+02:002014-05-17T22:25:58.737+02:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XIV: NiewolaIvanne leżała związana na ziemi. Nie miała siły się ruszyć. Była otępiała z bólu. Najdotkliwiej odczuwała skaleczoną nogę. Reszta pozostawała obojętna. Próbowała zasnąć, ale bała się, że strażnicy znowu przyjdą. Po chwili usłyszała szept:<br />
-Psst! Ej! Wszystko w porządku?<br />
Ivanne podniosła głowę. Podbite oko ograniczyło jej pole widzenia, jednak zauważyła ciemny kształt sunący powoli w jej stronę. Cień usiadł przy niej i w słabym świetle dziewczyna ujrzała rysy nieznajomego. Wysoki, szczupły, ciemnowłosy chłopak, mniej więcej w jej wieku, przysiadł się ostrożnie obok. jego twarz wykrzywił potworny grymas bólu.<br />
-Co ci zrobili?<br />
-Jak to co? To co umieją najlepiej...<br />
Chłopak westchnął ciężko.<br />
-Jak ci na imię?-spytała.<br />
-Eryk, a tobie?<br />
-Ivanne.<br />
-Ivanne z Ereboru?<br />
-Tak, a co ci do tego?- odwróciła się i oparła o drzewo, do którego była przywiązana.<br />
-No wiesz, wiele rzeczy o tobie słyszałem. Krążą różne plotki...<br />
-I co z tego? Niech sobie gadają co chcą...Ludzie nic, tylko by kłamali i oszukiwali. Wiesz, dlaczego tu jestem? Za to, że jestem inna, rozumiesz? A za co zostałam ukarana? Bo chciałam się uwolnić!-po jej policzkach spłynęły łzy. Eryk niezręcznie ją przytulił.<br />
-Nie wszyscy ludzie są źli...jest jeszcze parę osób, które cenią dobro...<br />
Ivanne odsunęła się.<br />
-Jesteś człowiekiem?<br />
-Tak...Ale mój ojciec był czarodziejem.<br />
dziewczyna nie odezwała się. Westchnęła.<br />
-Ty też jesteś w niewoli?<br />
-Nie, ale przychodzę tutaj, żeby...pomagam więźniom.-odpowiedział Eryk.<br />
-Idź już...mnie i tak nie pomożesz...Idź.-Ivanne osunęła się na ziemię na tyle, na ile pozwoliły jej łańcuchy. Eryk patrzył na nią jeszcze chwilę. Pierwszy raz od paru lat coś w nim drgnęło. Serce zakuło go boleśnie w piersi. wstał cicho z ziemi i bezszelestnie ruszył w stronę zagajnika. Tam, miedzy drzewami przebrał się w czarny strój Nocnego Jastrzębia. Po chwili wrócił do obozowiska, ale nie jako "Eryk ratujący więźniów" tylko jako zabójca. Wszedł do namiotu dowództwa.<br />
-I jak ci się powiodło Eryku?-spytał niski głos zakapturzonej postaci siedzącej za stołem.<br />
-Zdobyłem jej zaufanie.-odparł krótko chłopak.<br />
-Zatem oby tak dalej. Nie popełnię błędu z przeszłości teraz nam się nie wymknie.-mruknął sam do siebie.- Możesz już iść.<br />
Eryk kiwnął głową i wyszedł. Czy na pewno dobrze robił? Pierwszy raz ogarnęły go takie wątpliwości. "Cholera, coś jest ze mną nie tak. Pewnie jestem zmęczony."-pomyślał i już miał iść do swojego namiotu, gdy nagle usłyszał krzyki. Ruszył w stronę źródła hałasu, którym okazała się Ivanne.<br />
-Jak mogłaś?! Oszukałaś mnie! Jak mogłaś?! Zaufałam ci! Ty parszywa zdziro! Kazabrozh!(przekleństwo po krasnoludzku).<br />
-Ivanne, ja...<br />
-Zamilcz! Nie mów do mnie Ivanne! Dla ciebie jestem księżniczką Ereboru!<br />
-Ivanne, zrozum...oni.-postać podeszła bliżej.<br />
Białowłosa splunęła w jej stronę.<br />
-Idź stąd! Kazabrozh. Nienawidzę cię!<br />
-Christina, co tu się dzieje?-przerwał to zamieszanie jeden ze strażników.<br />
-Nic...więzień...<br />
-Jak to nic? Ślepy jesteś, ty bezmózga kaleko? Przecież więzień się szamocze!-zadrwiła Ivanne.<br />
-Zamilcz psie!-strażnik uderzył ją ćwiekowaną rękawiczką w policzek. Po jej twarzy spłynęły strużki krwi.<br />
-O, co za odmiana! Wczoraj było kundlu, dzisiaj psie, a jutro jak? Szczeniaczku?-dziewczyna drwiła dalej nie zważając na konsekwencje.<br />
-Powiedziałem, zamknij się białowłosy mutancie!-strażnik kopnął ją brzuch. Splunęła krwią na jego buty.<br />
-O jak mi przykro! To twoje nowe buty, prawda?<br />
-Christina, idź po Nocnego Łowcę, bo zaraz nie wytrzymam...<br />
-Może lepiej...<br />
-Idź, jak ci każę!!!-Christina pobiegła szybko po dowódcę.<br />
-Pewnie, leć wierna służąco, parszywy kundel na posyłki.-Ivanne dalej wrzeszczała na wszystkich.<br />
Strażnik spoliczkował ją ponownie.<br />
-Zamknij się, bo jak nie...<br />
-Bo jak nie, to co?-niski, potężny głos zabrzmiał donośnie. Obóz umilkł.<br />
-Mój drogi Edmundzie, o ile pamiętam, to JA jeszcze dowodzę w obozie i to JA stwierdzam kogo ukarać. Także WRACAJ do zajęć.-Nocny Łowca przysiadł przy Ivanne.<br />
-Czyżby poprzednia kara była za łagodna?<br />
-Możesz mnie bić ile chcesz, ale ja się nie poddam.- dziewczyna splunęła mu w twarz. otarł się rękawem. W środku gotował się ze złości. Nie dał jednak tego po sobie poznać.<br />
-Taka jesteś pewna?-spojrzał jej prosto w oczy. Żrenice wiedźminki zwężyły się. Bez mrugnięcia odwzajemniła spojrzenie.<br />
-30 batów.- rzucił polecenie i odszedł w stronę namiotu.<br />
-Tchórz!-krzyknęła za nim. Przywiązano ją do pręgierza stojącego na środku obozu. Zaczął padać deszcz.<br />
Usłyszała trzask bicza.<br />
-1!-struga ogromnego bólu zalała jej plecy. Nie krzyknęła.<br />
-2!- gorąco rozlało się po jej ciele.<br />
-3!-poczuła ciepłą krew spływającą po skórze i deszcz łagodzący ból. Nie krzyczała. Nie szamotała się. I tak do końca kary.<br />
-29!-łza spłynęła po jej policzku.<br />
-30!-Nie czuła nic. Odwiązali ją. Słała się ledwo na nogach. Czuła jednak, że zdobyła szacunek obozu. Strażnicy nie ściskali jej ramion, tylko ostrożnie zanieśli do drzewa, gdzie została lżej przywiązana. Zapadła w męczący sen na jawie. "Kiedy to się skończy?"-przemknęło jej przez myśl. Coś jednak mówiło jej że już niedługo. "Pewnie już mnie szukają"-pomyślała, zasypiając.<br />
.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../.../<br />
-Jak to zgubiliście?!-wrzasnął jakże zazwyczaj spokojny król Ereboru.<br />
-Wybacz mi, ale po prostu straciliśmy ją z oczu...książę Mrocznej Puszczy próbował ratować sytuację. Jednak to tylko pogorszyło sprawę.<br />
-JAK TO STRACILIŚCIE JĄ Z OCZU?!-krzyknął Thorin. Przez chwilę Legollas miał wrażenie, że góra zatrzęsła się pod wpływem jego krzyku.<br />
-Wuju? Co się dzieje?-Kili wbiegł szybko do sali tronowej. Za nim wkroczył Fili.<br />
-CO SIĘ DZIEJE?! Wyobraź sobie, że POZWOLILI NA TO BY IVANNE PORWANO! Moja biedna, mała córeczka...A CO JEŚLI COŚ JEJ SIĘ STAŁO?!<br />
-CO?! Porozmawiamy inaczej długouchy.-Kili podszedł do niego i przycisnął do ściany. Fili chwycił go za ramię.<br />
-Poczekaj, załatwimy to inaczej.-spojrzał elfowi w oczy. Książę zadrżał. Spojrzenie było tak przeraźliwe, ze przebiegły mu ciarki po plecach. Tymczasem Fili zbliżył się.<br />
-Jeśli cokolwiek jej się stało, nie ręczę za siebie. Jeśli choćby spadnie jej włos z głowy, jeśli zobaczę jakąkolwiek ranę na jej ciele, odczujesz to sto razy mocniej. A jeśli-wziął głęboki wdech i wydech- nie żyje, osobiście cie zabiję, tak abyś odczuł to najdotkliwiej jak tylko się da.-zimne, martwe oczy wpatrywały się w przerażonego elfa.<br />
-Nie próbuj uciekać. Znajdziemy cie nawet na drugim końcu Śródziemia.- dodał Kili, głosem pozbawionym emocji.<br />
-Naprawdę tego nie chciałem! Czy możecie to zrozumieć? To było celowe porwanie, inaczej wzięli by też mnie i moich ludzi.<br />
-Idź stąd! IDŹ!-krzyknął Thorin, opadając bezwiednie na tron.<br />
-Jeśli coś jej się stanie, to sobie tego nie wybaczę.-szepnął, ocierając łzę.<br />
-Wuju...My...-Fili nie wiedział, co powiedzieć. pierwszy raz widział jak Thorin syn Thraina syna Throra, płakał. Nie wiedział za bardzo jak ma się zachować<br />
<span style="line-height: 115%;">-Wiemy </span><span style="line-height: 115%;"> </span><span style="line-height: 115%;">kto porwał Ivanne. To Nocne Jastrzębie,
dowodzone przez Nocnego Łowcę. Siostra miała już z nimi do czynienia…-Kili
niepewnie spojrzał na wuja.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Wyślijcie
zwiady, najlepszych tropicieli i jeźdźców Fernstoli.(To konie z kłami z przodu.
Przypominają trochę dziki. Specjalna odmiana hodowana przez krasnoludy.) Niech
przetrząsną każdy zakamarek Śródziemia. Mają mi ją znaleźć!-rozkazał Thorin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">…/…/…/…/…/…/<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Avis, mój
biedny Avis…-mamrotała przez sen Ivanne. Nagle ktoś potrząsnął ją za ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Wstawaj.-powiedział
znajomy głos. Ivanne otworzyła oczy. Zobaczyła Christinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Zostaw
mnie. Sama sobie poradzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Ale sama
się nie odwiążesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Ha! Zaraz
rzucę zaklęcie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Nie
rzucisz. Widzisz to?-wskazała na klockowaty wisiorek zawieszony na szyi.-Wczoraj
ci to założyli, żebyś nie rzucała zaklęć. Niestety nie mogę tego zdjąć. Jest jednak
haczyk.Możesz kontaktować się telepatycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Po co mi to
mówisz?-dziewczyna spojrzała na nią podejrzliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Christina
uśmiechnęła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Bo wiem, że
się uwolnisz i zdołasz uciec.-westchnęła.-Myślisz, że ot tak sama z siebie
wróciłam tutaj? Nie. Powiedzieli że coś wam zrobią:Tobie, królowi i reszcie.
Staliście się dla mnie rodziną. Nie chciałam tego. Ale powiedzieli, że jeśli im
powiem gdzie jedziesz, to nic ci nie zrobią…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Jesteś
naiwna Christina. Nawet nie wiesz, jak bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Być może.-uśmiechnęła
się słabo. Rozwiązała jej więzy. Słuchaj, mam plan, ale na razie rób co ci
każę.-szepnęła. Ivanne skinęła głową. Przeszły kawałek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Potknij
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
upadła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Jak idziesz
niezdaro!-wrzasnęła Christina.-Nic nie mów, tylko wstań.-poruszyła bezgłośnie
wargami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
posłusznie stała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Chodź
szumowino.-kopnęła ją lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Dobrze
pani.-dziewczyna zaczęła udawać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Przeszły
przez obóz. Christina wprowadziła ją do niewielkiego namiotu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Eryka już poznałaś,
prawda?- w tym momencie czarnowłosy chłopak wyszedł zza kotary przegradzającej
część namiotu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Błagam cię,
ty też?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Wybacz…<o:p></o:p></span><span style="line-height: 115%;">Na początku
owszem, byłem po stronie Nocnych Jastrzębi ale potem… Christina mnie
przekonała, a raczej rzuciła pomysł… i… no wiesz.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
przeszła się po namiocie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-To jaki
jest plan?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Na razie zachowujemy
normalny ciąg dnia. Czyli siedzisz przywiązana, potem dostajesz resztki z
obiadu. Wieczorem mamy przenieść obóz. Wtedy się uwolnisz. Oczywiście więzy
będą poluzowane, co ci ułatwi ucieczkę.-wyjaśnił Eryk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Dlaczego mi
pomagacie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Bo…sami
pewnie się stąd nie wydostaniemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-A ty jesteś
moją przyjaciółką, więc za wszelką cenę pomogę ci się stąd wydostać.-odparła
Christie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
zdobyła się na słaby uśmiech. Naprawdę mi pomożecie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-To na co
czekamy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Rozpoczęli
realizacje planu. Wieczorem jednak cos poszło nie tak. Ivanne przeniesiono w
sam środek obozu, tak, że nie miała szans uciec. Tuż przy namiocie dowódcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Na brodę
Golgota, czy mogło być gorzej?-sapnęła Ivanne, siedząc przy wejściu do namiotu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Wprowadźcie
więźnia!-rozkazał niski głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Ale wasza
mroczność, mieliśmy dzisiaj przenosić obóz.-rozpoznała głos Eryka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Ale
zmieniłem zdanie. Dawaj ją tu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Eryk wyszedł
z namiotu i podszedł do Ivanne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Ile mam
jeszcze czekać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Eryk szybko
odwiązał ją odwiązał i zdjął klockowaty naszyjnik z jej szyi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Biegnij.-poruszył
bezgłośnie ustami. Ivanne pobiegła między namiotami w stronę lasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-JAK TO JEJ
NIE MA?! WRRRR!!!-usłyszała krzyk Nocnego Łowcy. Nagle pojawił się przed nią strażnik
z piką w dłoni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Zna…-miecz
przebił jego gardło, z którego trysnęła krew. Ivanne odsunęła się szybko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-No, jeden z
głowy.-powiedział jej wybawca, wycierając błyszczącą klinge o skórzane spodnie.
Przyjrzała mu się uważnie. Był wysoki, ubrany w ciemną kurtkę, spodnie i buty
za kostkę. Twarz całkowicie zasłaniał kaptur. Rzucił jej okrycie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Weź to.
Ukryj się pod tamtym zwalonym drzewem. Wrócę po ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Kim jesteś?
I czemu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Na pytania
przyjdzie czas. Rób co mówię.-mężczyzna wziął pochodnię i zaczął podpalać
namioty. Dziewczyna pobiegła do lasu i ukryła się za pniem drzewa. „Czy dobrze
robię? Może to kolejny podstęp?Czy mam jakies inne wyjście?”-pytania krążyły w
jej głowie. Po chwili mężczyzna wrócił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Chodź,
zabiorę cię w bezpieczne miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne nie
ruszyła się z miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Nie, to
nie.Za jakieś 30 min, wyruszy za tobą pościg a wtedy już możesz nie mieć takiego
szczęścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Kim
jesteś?-spytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Przyjacielem.-odparł
ciągnąc za sobą konia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Czy mogę ci
ufać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Sama
odpowiedz na to pytanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
zagryzła wargi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Dokąd mnie
zabierzesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Zobaczysz.-gestem
wskazał konia.-Będziesz jechała na koniu, pewnie jesteś zmęczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">Ivanne
skinęła głową i wdrapała się na grzbiet konia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Jak ma na
imię?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-Płotka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;">-No to
ruczaj, Płotko.-ścisnęła delikatnie jej boki, po czym koń ruszył w drogę. Postać
szła obok, a za nimi płonął obóz Nocnego Łowcy.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-86349280341948143032014-03-03T19:38:00.001+01:002014-03-03T19:38:11.190+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XIII: Czas płynie...Ivanne skończyła 18 lat. Wyglądając przez okno, rozmyślała nad swoim dzieciństwem. Co by było, gdyby jej nie porwali? Co by było gdyby Thorin jej nie uratował?<br />
-Buu! Nad czym tak myślisz siostro?-Kili nagle wyskoczył zza filaru.<br />
-A! Kili! Przestraszyłeś mnie.<br />
-Co się dzieje Ivanne?-spytał podchodząc bliżej.<br />
-Ech, nic takiego. Po prostu... Zastanawiam się, co by się stało, gdyby Thorin mnie wtedy nie uratował.-westchnęła.<br />
-Niepotrzebnie się martwisz. No chyba, że żałujesz, że tu jesteś...-powiedział smutno.<br />
Ivanne odwróciła się w jego stronę.<br />
-Kili, jesteś najukochańszym bratem pod słońcem! Jak mogłabym żałować?-uśmiechnęła się. Udobruchany Kili przytulił siostrę. Po chwili odsunął się i uważnie jej przyjrzał.<br />
-Wydoroślałaś...<br />
Ivanne zarumieniła się. Kili mrugnął zawadiacko. Po chwili westchnął i odwrócił się do wyjścia. Zdążył jeszcze powiedzieć:<br />
-Przygotuj się. Za pół godziny masz byś gotowa. Rozkaz Thorina.<br />
Ivanne skinęła głową i otworzyła wielką szafę. Przejrzała rzeczy i w końcu wybrała długą, szmaragdową suknię z gorsetem i długimi rękawami. Poprosiła służącą o zaciśnięcie gorsetu. Służka posłusznie wykonała polecenie.<br />
-Coś jeszcze pani?<br />
-Christino, czy mogłabyś jeszcze pomóc mi się uczesać? Nie wiem, co zrobić z tymi włosami.-wskazała na długie do pasa włosy.<br />
-Oczywiście pani.<br />
Ivanne usiadła na taborecie, a tym czasem Christina zręcznie je rozczesała i splotła w duży kok z opadającymi z przodu kosmykami. Wpięła ozdobną klamrę i fryzura była gotowa. Ivanne z zachwytem spoglądała na siebie w lustrze.<br />
-Jak to zrobiłaś? Moje włosy wyglądają cudownie!-wołała zachwycona.<br />
-Cieszę się pani. Nauczyłam się tego... Jak jeszcze mieszkałam w domu z rodzicami.-odparła melancholijnie służąca.<br />
-Naprawdę? Opowiedz mi o tym! I nie mów do mnie pani. Jestem Ivanne.-uśmiechnęła się przyszła następczyni Ereboru.<br />
-Christina de Nevember.-przedstawiła się niepewnie służąca.<br />
-de Nevember? To raczej rodowe nazwisko.<br />
-Tak, pochodzę z rodu de Nevember panującym w królestwie Nemerolu. Moja historia jest dosyć skomplikowana...Ale jeśli chcesz pa...Ivanne, to ci opowiem.<br />
-Bardzo chętnie.<br />
-Mieszkałam z rodziną przy pałacu, ponieważ moja mama była nadwornym fryzjerem. Czesała królową, jej córki, hrabiów i innych bogatych ludzi. Robiła to najlepiej w królestwie. To od niej nauczyłam się rzemiosła. Myślałam, że odziedziczę ten fach po niej, lecz wtedy wydało się, że jestem dzieckiem z nieprawego łoża króla. Mój ojciec chętnie przyjął mnie do pałacu, lecz jego dwie starsze córki nie polubiły konkurentki do tronu.-westchnęła, po czym kontynuowała dalej.-Zorganizowały porwanie. Chciały mnie zabić i wtedy właśnie uratował mnie król Thorin. Poprzysięgłam mu wierną służbę i odtąd jestem w Ereborze.<br />
-Jesteś księżniczką... Wybacz, powinnam się lepiej traktować bezwzględu na tytuł.-zawstydziła się Ivanne.<br />
-Traktujesz mnie bardzo dobrze. Zadziwiająco dobrze jak na królewską córkę.<br />
Roześmiały się, kiedy nagle wpadł Fili.<br />
-No tak. Śmiechy-chichy a na sali wszyscy czekają. Chodź!-pociągnął siostrę za rękę. Szli szybko korytarzem. Fili stworzył drzwi i wepchnął siostrę do sali tronowej. Zachowując w miarę należytą postawę, Ivanne dostojnie kroczyła ku Thorinowi. Gdy już podeszła wystarczająco blisko, skłoniła się królowi.<br />
-Szanownie zebrani goście! Witam was na uroczystości uhonorowania mojej córki tytułem księżniczki, u nas zwanej Ekslibren. Cieszę się, że tak licznie przybyliście na to spotkanie. Teraz odczytam zasługi, za jakie zostanie nagrodzona Ivanne.<br />
Król odchrząknął, po czym podjął dalej:<br />
-Ivanne z krwi Derien z rodu Serafinów i Geralta z Rivi. Z mojej krwi.-dodał po chwili.-Za liczną pomoc w obronie królestwa, ochronę i uratowanie życia władcy oraz następcom tronu, opiekę nad poddanymi oraz odkrycie ogrodu Az Kazam-tu zrobił teatralną pauzę.-Nadaję ci tytuł księżniczki Ereboru a więc jednocześnie stajesz się 3 w kolejności następczynią tronu królestwa Ereboru.<br />
Tłum zaczął wiwatować radośnie. Każdy lubił Ivanne. Zwana "Cudownym Dzieckiem" ze względu na magiczne umiejętności, zawsze była chętna do pomocy. Nigdy zbyt dumna, nigdy zbyt zarozumiała. Zaczęła się uczta, wszyscy dobrze się bawili. Przyszedł czas na toast. Thorin zastukał w kieliszek. Sala umilkła.<br />
-Wznoszę toast za...<br />
Ivanne poczuła pulsujący ból głowy. Świat stracił kontury; zamigotało jej przed oczami. Upadła na chłodną posadzkę. Usłyszała tylko czyjś krzyk a potem zapadła ciemność.<br />
Miękkie poduszki, czyjś dotyk na ramieniu, ciepło. Rozmowa. Zdenerwowany głos mężczyzny. Płacząca kobieta. Kroki. Ktoś westchnął. Otworzyła oczy i usiadła nerwowo na łóżku.<br />
-Ivanne, wszystko w porządku?<br />
-Nic ci nie jest?<br />
-Kochanie?<br />
-Siostro?<br />
Ivanne rozejrzała się po komnacie. Wszyscy patrzyli na nią zdenerwowani...i przerażeni.<br />
-Co się stało? Czemu tak się patrzycie?<br />
-Ivanne...twoje oczy...-zaczął niepewnie Kili<br />
-...wyglądają dość dziwnie.-dokończył za brata Fili.<br />
-Co?!-dziewczyna podbiegła do lustra wiszącego nad komodą. Wrzasnęła ze strachu patrząc na wąskie źrenice.<br />
-J-jak to się stało?-spytała odwracając się do zebranych.<br />
-Zaczęło się od twojego omdlenia na uroczystości Ekslibren. Przenieśliśmy cię szybko do komnat i wezwali medyków. To jednak nic nie dało. Byłaś pogrążona w dziwnym letargu, Derien próbowała przebić magiczną barierę, która cię otaczała. Bez skutku. Na szczęście się obudziłaś.-wyjaśnił zatroskany Thorin.<br />
-Ile...ile byłam nie przytomna?<br />
-Dwa tygodnie.-odpowiedziała Derien.-Na szczęście nic ci nie jest.<br />
-Jak to "dwa tygodnie"?! -Ivanne nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.-Najpierw mdleję, potem po 14 dniach nagle się budzę, a do tego moje oczy są wąskie i płaskie...i dziwne.-stwierdziła z nutą sarkazmu w głosie.-Jak to nic mi nie jest?!<br />
-Może okres ci się spóźnia...-mruknął pod nosem Kili.<br />
-Wszystko słyszałam Kili. Bardzo zabawne. Ale nie martw się, z moją fizjologią wszystko w porządku.-parsknęła zdenerwowana próbując się uspokoić.<br />
-Postanowiliśmy, że będziesz musiała pobierać nauki u elfów, żeby opanować magię zgromadzoną w tobie. Podczas twojej śpiączki zabiłaś dwie służące.-rzekł Thorin po chwili.<br />
-J-jak to z-zabiła-am...-dziewczyna powstrzymała łzy.-Ale u elfów?! Co?! Nie ma mowy.<br />
-Ivanne zrozum. to konieczne. Oni lepiej znają się na magii niż my. Thranduil chętnie przyjmie cie pod swoje skrzydła. A po za tym, ma młodszego syna.-dodała Derien uśmiechając się lekko.<br />
-Mamo, czy ty mi coś sugerujesz?<br />
-Nie, skąd.-Derien wywróciła oczami.<br />
Ivanne westchnęła.-Kiedy mam jechać?-spytała.<br />
-Przyjadą po ciebie. Cały orszak. Z księciem.-odpowiedział smętnie Kili.<br />
-Bracie, nie martw się. To tylko elfy.<br />
-Właśnie, elfy...-zniesmaczony odwrócił wzrok.<br />
Ivanne próbowała się uśmiechnąć ale chyba nie za bardzo jej wyszło, bo Kili spojrzał na nią ze smutkiem na twarzy.<br />
-Ile mam tam zostać?-próbowała zachować w miarę naturalny ton głosu.<br />
-Rok, dwa lata...zależy od postępów w nauce.-rzekła Derien.<br />
-Umrę. Aż dwa lata? Wykończą mnie psychicznie.<br />
W tym momencie druidka nie wytrzymała i wybuchnęła ze złością:<br />
-Przecież ty też jesteś elfem! Ja jestem elfem! Pogódź się z tym.<br />
-O nie, nie. Jestem elfem tylko do połowy. A wychowywały mnie krasnoludy. Czyli jestem krasnoludem.-stwierdziła, z dumą unosząc głowę.<br />
Derien załamała ręce. Fili i Kili zachichotali cicho, a Thorin szepnął z uśmiechem "Moja Krew".<br />
Po dwóch dniach książę Legollas przybył do Ereboru. Został hojnie przywitany i ugoszczony. Ivanne dalej chodziła nadąsana i była nieuprzejma dla gościa. przykładowo, gdy książę Mrocznej Puszczy szedł korytarzem, niechcący wylała wodę z miski, a gdy wstawał od stołu, przez przypadek podłożyła mu nogę. Zachowywała się tak karygodnie, że w końcu Thorin musiał jej zwrócić uwagę. Ale i to nie pomogło.<br />
Właśnie wracała wkurzona z sali tronowej, kiedy natchnęła się na Legollasa.<br />
-Czego chc...Ach, czego życzy sobie wielki książę Mrocznej Puszczy?-spytała drwiącym tonem, kłaniając się nisko.<br />
Legollas westchnął.<br />
-Czemu mnie tak nienawidzisz?<br />
-Nie wiem, pomyślmy...jesteś elfem?<br />
-Ale przecież twoja matka...<br />
-To inna historia. Należę do KRASNOLUDÓW bo to ONE mnie wychowały, rozumiesz? A teraz wybacz, muszę iść-skierowała się w stronę swojej komnaty.<br />
Legollas ponownie westchnął.<br />
W końcu wyjechali. Elfy cieszyły się świeżym powietrzem i piękną pogodą. Ivanne zażarcie klnęła pod nosem. Wjechali w las. Śpiew ptaków i delikatny szum wiatru nie zwiastował niczego złego. A jednak. W jednej chwili otoczyła ich grupa uzbrojonych wojowników. Nie byli to zwykli rabusie ani najemnicy. Ivanne od razu poznała kim są napastnicy. Złowroga brosza zamigotała w słońcu ukazując symbol...Nocnego Łowcy. dziewczyna krzyknęła. Nie chciała znowu przejść tego piekła. Nie miał miecza, ledwie dwa drobne sztylety. Próbowała się bronić ale lekcje szermierki na nic się zdały. Żałowała, że nie zabrała Avisa.<br />
Związali ją i wynieśli niepostrzeżenie z pola walki. ich taktyka polegała na odwróceniu uwagi elfów, co najwyraźniej im się udało. Elfy usłyszały gwizd i napastnicy szybko się wycofali. Legollas zdziwiony nadal czuwał gotowy na atak. Po paru chwilach schował miecz.<br />
-Sierżancie, wszyscy są?<br />
-Ym...tak, ale nie jest jedna zła wiadomość.<br />
-Jaka?<br />
-Księżniczka Ivanne zniknęła.<br />
-Cholera, Thorin mnie powiesi.<br />
Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-52037709374141271342014-03-03T18:11:00.000+01:002014-03-03T18:11:56.821+01:00Uwaga!Przepraszam, że tak zwlekałam z wstawieniem nowego posta ale nie miałam czasu. Od teraz, posty będą dodawane regularnie, co 2 tygodnie.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-60873391681545419372013-12-30T12:40:00.002+01:002014-03-03T18:16:37.705+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XII: Kim jestem?Ivanne siedziała w sali tronowej. Patrzyły na nią czarne oczy domagające się wyjaśnienia.<br />
-Tato...-zaczęła niepewnie.<br />
-Gdzie nauczyłaś się tak walczyć?-spytał Thorin.<br />
-No wiesz...Patrzyłam jak trenuje Kili i Fili... no i tak jakoś samo...<br />
Krasnolud wstał zaskoczony.<br />
-Tak jakoś samo?!<br />
-No wiem, nie powinna byłam...<br />
-Ivanne, ty masz talent do szermierki! Czemu nam wcześniej nie powiedziałaś?-zawołał Thorin przytulając córkę.<br />
-Myślałam, że będę musiała zachowywać się jak inne dziewczyny w moim wieku, ale ja wolę walkę mieczem i łucznictwo...-stwierdziła Ivanne.<br />
-Od jutra zaczynasz treningi.-powiedział. Po czym po namyśle dodał:-A i zapanuj nad swoim zwierzakiem.<br />
Ivanne uśmiechnęła się i wybiegła radośnie z komnaty. Na korytarzu ujrzała Avisa wąchającego szklany wazon z kwiatami. Zwiastowało to kłopoty. Wazon przechylił się...<br />
-Avis nie!-wrzasnęła dziewczyna próbując złapać wazon. Udało się jej w ostatniej chwili.<br />
-Avis!<br />
"No co?"-wilk kontaktował się z nią telepatycznie.<br />
-Co ty wyprawiasz?! To ulubiony wazon Thorina! Wiesz, co by było, gdyby...<br />
"Byłoby zabawnie. Haha...Już to sobie wyobrażam:"Ivanne, tyle razy ci powtarzałem..."Haha."-szczeknął, co oznaczało, że się śmieje.<br />
-To nie jest zabawne!- Ivanne musiała wysoko zadrzeć głowę by spojrzeć mu w oczy.<br />
"Dla mnie-bardzo."<br />
-Jesteś nieznośny, wiesz?!<br />
"Wiem."<br />
Ivanne tupnęła nogą i pociągnęła ogromnego wilka za sobą. Wepchnęła go do swojej komnaty i westchnęła, patrząc na bałagan w pokoju.<br />
-Coś ty narobił?<br />
"Tym razem to nie moja wina. To tobie wczoraj nie chciało się sprzątać. A ja ci mówiłem, że..."<br />
-Dobra, zamilcz.<br />
Avis szczeknął rozbawiony, po czym ułożył się przy kominku obserwując jak Ivanne próbuje zaprowadzić porządek. Po niecałych 20 minutach pokój wyglądał znośnie. Wtem ktoś zapukał do drzwi.<br />
-Proszę.<br />
Kili wszedł jak zwykle czymś zadowolony. Po chwili roześmiał się widząc potarganą siostrę leżącą ze zmęczenia na łóżku.<br />
-Z czego się śmiejesz?-wysyczała przez zęby.<br />
-Znowu robiłaś porządki?-spytał roześmiany Kili.<br />
Ivanne przewróciła oczami.<br />
-Czego chcesz?<br />
-Jedziesz z nami na polowanie? Znaczy ze mną i Filim.-odpowiedział Kili.<br />
-No dobrze. Za...<br />
-Czekamy na dole.-powiedział krasnolud i zamknął drzwi. Ivanne ponownie westchnęła. Ubrała się w swój czarny, obcisły strój i związała długie, białe włosy w kitkę. Zarzuciła łuk i kołczan na plecy, a mały miecz przypięła u pasa.<br />
-Chodź Avis.<br />
Wilk podniósł się i podreptał za nią do stajni. Bracia już na nią czekali. Ivanne rozejrzała się.<br />
-Gdzie są konie?<br />
-Hm... I tu właśnie jest problem. Zostały tylko dwa.-stwierdził Fili.<br />
-A co z resztą?<br />
-Reszta...No cóż, jakaś potyczka na północy, czy coś. Ale zaraz!-Kili dostał olśnienia.-Twój wilk...pies...Wilk jest na tyle duży, że możesz na nim jeździć!-podszedł do Avisa i zaczął go głaskać.-Prawda psinko?<br />
"Zabierz go, bo odgryzę mu rękę."<br />
-Kili przestań. Na pewno to dobry pomysł?-Ivanne miała wątpliwości.<br />
"Nie będę robił za konia."<br />
Spokojnie.-posłała mu znaczące spojrzenie. Kili wziął siodło i zarzucił na grzbiet Avisa. Wilk warknął ale nie zrobiło to żadnego wrażenia na krasnoludzie. Tak wyruszyli na polowanie, które nie było zbyt owocne. W połowie drogi zastał ich rzęsisty deszcz, przez co zwierzęta pochowały się po całym lesie. Nadomiar złego po ulewie obudziły się komary, które towarzyszyły im przez całą drogę powrotną. Pogryzieni i w nie najlepszych nastrojach wrócili do domu. Przechodząc koło pokoju druidki, Ivanne zauważyła niezamknięte drzwi. Wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Powoli podeszła do drzwi. Ostrożnie wsunęła głowę przez szparę i krzyknęła. Derien zamarła zaskoczona nagłym krzykiem. Oprzytomniała, pociągnęła dziewczynę do środka i zatrzasnęła drzwi.<br />
-Nie krzycz, zaraz wszystko ci wytłumaczę.<br />
-Aaaa!<br />
-Proszę, cicho.<br />
-A...-zamilkła Ivanne. Z przerażeniem patrzyła na białe włosy driudki do połowy pokryte czarną farbą.<br />
-Ty...farbujesz włosy?!-zdołała w końcu wykrztusić.<br />
-Tak...Ich naturalny kolor to biały jak u ciebie. Nie przypadkowo zresztą.-dodała cicho ale Ivanne i tak usłyszała.<br />
-Co to znaczy "nie przypadkowo"?-spytała nieufnie.<br />
Derien westchnęła.<br />
-No wiesz...Obie mamy białe włosy, zielone oczy i bliznę na ramieniu-to mówiąc odsłoniła lewe ramię.-Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale...jestem twoją mamą.<br />
Ivanne poczuła, że mdleje.<br />
-To niemożliwe...-usiadła na krześle.-Czemu mi nie powiedziałaś?!-zawołała z wyrzutem.-Czemu?! Czemu nie powiedziałaś, że jesteś moją matką?!<br />
Druidka zmieszana, przykucnęła koło niej.<br />
-Widziałam jak pokochałaś Thorina, Killego i Fillego...Zastąpili ci rodzinę, której nigdy nie miałaś. Nie chciałam odbierać ci szczęścia.-westchnęła ponownie odwracając wzrok.<br />
-Ale jak to się stało, że nic nie pamiętam?! Nie pamiętam ciebie, ojca? Tylko niewolę u Nocnego Łowcy.-dziewczyna domagała się wyjaśnień. Derien spojrzała jej w oczy.<br />
-Zacznę od początku. Gdy byłam młoda i pełna żądzy przygód, opuściła swoje rodzinne miasto Torvender-po naszemu Elfią Twierdzę.-widząc zakłopotaną minę dziewczyny, odsłoniła spiczasto zakończone ucho. Po czym podjęła dalej.-I udałam się na zachód do innego miasta kontynuując naukę. Po napadzie na twierdzę, ruszyłam dalej szukając przygód. I spotkałam twojego ojca.-uśmiechnęła się na to wspomnienie.-Oczywiście rannego. Zaopiekowałam się nim. Zbliżyliśmy się do siebie. I... no cóż.<br />
Ivanne skrzywiła się<br />
-Bez szczegółów.<br />
-No wiesz co? Cięty język masz na pewno po nim.<br />
-A gadatliwość po tobie...mamo.<br />
-No dobrze, wracając do opowieści. Cóż, oboje byliśmy pewni, że nic się nie wydarzy jak wiesz wiedźmini są sterylni. Ale niedługo potem dostrzegłam charakterystyczne objawy. Zaniepokoiliśmy się. Twój ojciec postanowił ze mną zostać i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Urodziłaś się już po 5 miesiącach co było dość dziwne. Wyglądałaś i zachowywałaś się jak ludzkie dziecko, ale rosłaś zdecydowanie szybciej. Twoje oczy natomiast, przypominały szparki, na szczęście okazało się to chwilowe. Po za tym byłaś niewiarygodnie zwinna i bardzo mało jadłaś. Wkrótce twój ojciec nas opuścił i wtedy zdarzył się wypadek. Spałyśmy, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zaczęłaś płakać, postanowiłam nie otwierać... i to był błąd. Wpadli uzbrojeni po zęby, złapali cię i związali, krzyczałam i szamotałam się byle tylko cię uwolnić. Na próżno próbowałam czarów i sztuczek, byli chronieni jakąś barierą. Dostałam w tył głowy, zemdlałam. Gdy się ocknęłam już ich nie było. Zero śladów i zniszczeń. Mimo to ruszyłam na poszukiwania, ale przepadłaś jak kamień w wodę. Kontaktowałam się z twoim ojcem lecz on też nie mógł cię znaleźć. Wciąż jednak miałam nadzieję.-zakończyła opowieść, uważnie przyglądając się córce.<br />
-Ale kim jest mój ojciec?<br />
-A słyszałaś może o Białym Wilku?<br />
-To niemożliwe.<br />
-A jednak.<br />
Ivanne zamyśliła się.<br />
-Ale dlaczego nic nie pamiętam?<br />
-Tego nie potrafię wytłumaczyć. Sądzę, że wśród nich był czarodziej, to by tłumaczyło bariery ochronne. Ale nie mam pewności.<br />
Ivanne wstała i wyszła z pokoju. Na moment odwróciła się i powiedziała:<br />
-Nie gniewaj się, ale... na razie nie będę mówić do ciebie "mamo". Daj mi trochę czasu. Aż przywyknę kim jestem.<br />
Szła korytarzem wciąż zadając sobie pytanie.<br />
-Kim jestem?<br />
Wchodząc do pokoju wpadła na Avisa. Lecz zamiast go skarcić, że znów leży pod drzwiami, pogłaskała go i usiadła na łóżku.<br />
"Co się stało Ivanne?"<br />
"Kim ja jestem Avis?"<br />
"Według twojej matki-wspaniałą córką, według twoich braci-ukochaną siostrą, według Thorina-upragnionym dzieckiem. A według mnie-cudowną przyjaciółką.<br />
"Hm. Za wysoko mnie cenisz."<br />
"To moje zdanie."<br />
Na to Ivanne nie znalazła odpowiedzi. Postanowiła zasnąć. Tuż przed zapadnięciem w sen, uświadomiła sobie:"Już wiem kim jestem. Jestem sobą. Jestem Ivanne z Ereboru."Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-29926781476054687702013-11-05T20:35:00.001+01:002014-03-03T18:16:20.012+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XI: Uratować najbliższychIvanne powróciła do zdrowia. Kili natomiast, planował odbicie Thorina i Fillego. Miał dużo pracy, w czasie nieobecności króla, to on musiał się wszystkim zajmować. Gdy podczas jednej z narad odkrył, że Ivanne ma talent strategiczny, powierzył jej planowanie uratowania brata i wuja.<br />
Ktoś zapukał do drzwi.<br />
-Proszę.-powiedział Kili.<br />
Ivanne weszła do środka.<br />
-Już wszystko zaplanowałam.-powiedziała zadowolona, pokazując zapisany pergamin. Kili uśmiechnął się. po chwili zmarkotniał.<br />
-Oni mogą być wszędzie! Albo już nie żyją... Dzisiaj mija trzeci dzień.<br />
-I tu się mylisz! Przeprowadziłam zwiad i z tego co wiem...<br />
-Kto ci pozwolił?! Mogło się coś stać! A po za tym to...-krzyczał wkurzony Kili.<br />
-Spokojnie! Wysłałam dwóch najlepszych zwiadowców z Nocnej Straży i wrócili wczoraj z takimi wiadomościami: warta pełniona jest od zmroku do północy, brak tylnej straży, więźniowie siedzą w jaskini strzeżonej z czterech stron od wschodu, zachodu, północy i południa.- wyjaśniła Ivanne, pokazując mu dokładne miejsca na mapie. Kili patrzył na nią zszokowany. Opamiętał się jednak i stwierdził:<br />
- Trzeba zwerbować Nocną Straż.<br />
-Yyyy... To też już zrobiłam.- powiedziała, odgarniając biały kosmyk włosów za ucho.<br />
Kili przewrócił oczami.<br />
-Ilu?<br />
-35.<br />
-Tak mało?<br />
-Więcej będzie rzucało się w oczy. Po za tym większość załatwimy strzałami.<br />
-Ale nie wszystkich. W tych 4 punktach - Kili wskazał na mapie-będziemy musieli się podkraść.-Zastanowił się chwilę.-A ilu jest więźniów?<br />
-10.<br />
Kili w zamyśleniu podrapał się po brodzie.<br />
-Nie chcę cię narażać, ale...<br />
-Mogę iść z wami? Proszę!<br />
-No dobra... Zabierzesz więźniów, tą drogą.- przesunął palcem po mapie.-Tylko...bądź ostrożna.-dodał patrząc w jej zielone oczy.<br />
-Jasne, że będę.-Ivanne uśmiechnęła się i wybiegła z komnaty.<br />
Wyruszyli nocą. Zaczaili się w krzakach, przy jaskini. Około północy warta zeszła z posterunku.<br />
-Droga wolna.<br />
Ostrożnie, prawie bezszelestnie szli leśną ścieżką. Nagle usłyszeli trzask gałęzi. Odwrócili się szybko. Ujrzeli białego, ogromnego wilka, tak wielkiego jak warg. Wilk warknął wściekle i obnażył kły, które błysnęły w ciemności. Ivanne powoli podeszła do niego, cały czas patrząc mu w oczy i szeptając:<br />
- Fricai onr ek eddyr.-wyciągnęła rękę i pogłaskała go.<br />
-Ivanne, co ty robisz?!- szepnął przerażony Kili.<br />
-Cii!-pogładziła jego białą sierść.-Avis, spokojnie. To przyjaciele.<br />
Wilk popatrzył na wszystkich i polizał rękę Ivanne.<br />
-Dobra...rozdzielmy się. Ty tu na razie zostań Ivanne.-szepnął Kili.- Podzielimy się na 5 grup, każda po 7 osób. Wy na wschód, wy na zachód, wy na północ, wy na południe. A wy - wskazał na ostatnią siódemkę. - ubezpieczacie nas.<br />
Po niecałych 20 minutach, Ivanne dostała znak, że może ruszać. Wbiegła prędko do jaskini. Oświetliła drogę zaklęciem. Avis cały czas jej towarzyszył. Weszła do ogromnej sali. Rozejrzała się. Więźniowie stali skuci pod ścianą. Po środku stał warg z jeźdźcem. A na nią właśnie ruszyła czwórka strażników. Wyjęła krótki miecz. Ostrze zabłysło. Podbiegła do przeciwników. Sparowała cięcie i zadała pchnięcie. "Jeden z głowy."-pomyślała, blokując następnego i wyprowadzając fintę. Drugi trup. Okręciła się błyskawicznie i pozbawiła głów kolejnych przeciwników. Podeszła do ściany i uwolniła całą dziesiątkę.<br />
-Thorin, Fili!<br />
-Ivanne!-uściskała ich serdecznie.<br />
-Uważaj!-krzyknął Thorin zasłaniając ją swoim ciałem. W tym momencie Avis skoczył i jednym uderzeniem łapy powalił jeźdźca, następnie wgryzając się w szyję warga, rzucił nim o ścianę.<br />
-Co to jest?!<br />
-Później wam wytłumaczę, zaraz będzie ich więcej.<br />
Wybiegli z jaskini i dali znak Killemu. Po 15 minutach byli już w Ereborze. Nikt nie zginął i nikt nie został ranny. Pozostali więźniowie zamieszkali w Ereborze.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-46489355976030227662013-09-09T18:44:00.002+02:002014-03-03T18:15:57.360+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział X: W poszukiwaniu lekarstwaNiestety stan Ivanne się pogarszał. Elena i Derien robiły co mogły, jednak to wciąż było za mało.<br />
-Jeśli tak dalej będzie, ona umrze.-powiedziała Derien.<br />
-Trzeba powiedzieć Thorinowi.-stwierdziła Elena.<br />
-Ale wiesz jak on zareaguje. Nie zgodzi się.-rzekła druidka.<br />
-Nie będzie miał wyboru. Tu chodzi o jego córkę.-odrzekła Elena. Poszły do komnaty królewskiej.<br />
-Co?! NIE ZGADZAM SIĘ! Nie ma innego lekarstwa?!- wykrzyknął słysząc o pomyśle przyjaciółek.<br />
-Nie, nie ma! Zrozum, jeśli ich nie poprosisz, ona umrze!-sprzeczała się Elena.<br />
-Genialne. Prosić o pomoc elfy.-odparł sarkastycznie.<br />
-Nie wiesz, bo nie spróbowałeś. My się tu kłócimy tracąc cenny czas, który ty-Derien wskazała na niego palcem-mógłbyś przeznaczyć jadąc do Mrocznej Puszczy.Po chwili dodała ciszej- Thorinie, zrozum. Jeśli dalej będziesz zwlekał, twoje Słoneczko już nie rozbłyśnie.- i wyszła.<br />
-Ona ma rację.-zgodziła się Elena, również wychodząc. Thorin został sam. "W sumie o co ja się kłócę? Jak mi nie dadzą tego lekarstwa odbiorą mi je siłą."-pomyślał i ruszył do stajni. Po drodze zawołał Fillego i Killego. Jechali we trójkę. Podążali leśną ścieżką pędząc w szalonym galopie. Słyszeli tylko tętent kopyt i swoje przyspieszone oddechy. Wiatr dzwonił im w uszach, jesienne liście szeleściły. W oddali majaczyła się potężna strażnica. Nim zbliżyli się do niej, zatrzymała ich nagle grupa uzbrojonych elfów.<br />
-Podajcie swoje imiona.-powiedział jeden z nich.<br />
-Podaj swoje a poznasz moje.-odparł zadziornie Kili.<br />
-Uspokój się, nie mamy na to czasu.-upomniał go Thorin.-Jestem Thorin Dębowa Tarcza, Król pod Samotną Górą, a to moi siostrzeńcy Fili i Kili Książęta pod Samotną Górą.<br />
Elf zmierzył ich wzrokiem. Po chwili jego oblicze rozjaśniło się i odpowiedział już spokojniej:<br />
-A zatem witajcie w Mrocznej Puszczy. Jestem Drayen, Dowódca Leśnej Straży. Chodźcie za mną, zaprowadzę was do króla.- to mówiąc ruszył przed siebie, stąpając bezszelestnie.<br />
-A co ze zwyczajem zawiązywania oczu?- wtrącił się Fili.<br />
-Owszem, stosujemy go nadal. Jednak wy i tak trafilibyście tutaj z powrotem. Po za tym zaszliście aż pod Strażnicę.-po chwili mruknął sam do siebie.-Chyba muszę zmienić wartę.<br />
Ruszyli dalej. W końcu doszli do ciemnej groty. Drayen wyszedł naprzód. Czekali na niego dłuższą chwilę. Gdy wrócił, w dłoni trzymał jasną,dużą kulę zawieszoną na drążku.<br />
- Co to jest?- wyrwało się Killemu.<br />
-To odpowiednik waszej lampy.<br />
Szli ciemnymi korytarzami. W końcu weszli do sali tronowej. Ciężkie dębowe drzwi ustąpiły cicho.<br />
-Wasza wysokość, król Thorin Dębowa Tarcza i jego siostrzeńcy.- oznajmił ciemnowłosy elf.<br />
-Co was do mnie sprowadza?-spytał Thranduil.<br />
-Na uprzejmości nie mam czasu...Potrzebuję lekarstwa o nazwie Endoris, które może uratować moją córkę.-wyjaśnił szybko Thorin.<br />
-Hm...To lekarstwo jest trudne do przyrządzenia i... dlatego ma swoją cenę.- król elfów uważnie spojrzał na Thorina.<br />
-Zapłacę każdą cenę, tylko daj mi to lekarstwo!!!-wykrzyknął oburzony krasnolud.<br />
-Nie tym tonem Thorinie synu Thraina! Nie nadużywaj mojej cierpliwości! Jeszcze jedna taka zniewaga, a już nie będziesz moim gościem, lecz więźniem.-powiedział zirytowany elf. <br />
Thorin upadł na kolana i ukrył twarz w dłoniach. Westchnął ciężko z bezsilności. Thranduil był zdziwiony. Nigdy jeszcze nie widział krasnoluda w takim stanie. Fili i Kili z troską przyglądali się wujowi.<br />
-A więc sytuacja jest poważna.-rzekł elf.<br />
-Błagam, oddam ci wszystko, skarby Ereboru, Arcyklejnot, wszystko! Tylko proszę, daj mi to lekarstwo.-powiedział błagalnie Thorin, wstając. Thranduil zawahał się.<br />
-Nie, nic od ciebie nie chcę. Widać, że dziecko jest ci bardzo drogie, skoro poświęciłbyś Arcyklejnot, żeby dostać lekarstwo.- to mówiąc, wręczył mu małą, fioletową fiolkę.-Powinny wystarczyć trzy krople.- Po czym dodał jeszcze.-Moi strażnicy zaprowadzą cię do końca lasu. Bądź pozdrowiony Thorinie Dębowa Tarczo i niechaj sprzyja ci szczęście.-rzekł na pożegnanie.<br />
-Tobie również Thranduilu, synu Orophera i niechaj gwiazdy nad tobą czuwają.-pożegnał go Thorin. Drayen odprowadził ich do krańca Mrocznej Puszczy.<br />
-Tu nasze drogi się rozstają. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.-powiedział elf.<br />
-Ja również mam taką nadzieję.-odparł Thorin i spiął konia, ruszając do Ereboru. Gdy odjechali kawałek Kili nie mógł się powstrzymać, żeby nie spytać:<br />
-Przecież nie lubisz elfów. Jakim cudem się z nimi pogodziłeś?<br />
-Trzeba pokonywać własne słabości i kształtować swój charakter.-odrzekł na to Thorin. Narazie jechali kłusem, gdyż ciężko im było manewrować między drzewami. Nagle usłyszeli głośny warkot.<br />
-Orkowie! Musimy przyspieszyć!<br />
W końcu wyjechali na otwarty teren. Zaczęli poganiać swoje wierzchowce, lecz orkowie byli coraz bliżej. Thorin rzucił Killemu drogocenny flakonik z lekarstwem.<br />
-Kili! Ja odciągnę ich uwagę, a ty zanieś to prosto do domu! Nie zatrzymuj się! Fili pójdzie z tobą!<br />
-Nie wujku! Pomogę ci! Będę tylko obciążał Killego-krzyczał Fili.<br />
-Niech będzie. Na trzy...1...2...3! Teraz!-wykrzyknął Thorin i razem z Filim ruszyli w stronę nadciągających wargów. Kili wykorzystał okazję i popędził w stronę Ereboru. Na szczęście zdążył na czas i udało się uratować Ivanne.Następnie oboje zajęli się ratowaniem Thorina i Fillego, ale to już w następnym rozdziale.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-78530053478561810302013-08-03T20:42:00.001+02:002014-03-03T18:15:41.529+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział IX: Sprawa z przeszłości13-letnia Ivanne wyruszyła na polowanie z braćmi. Czas mijał im szybko, gdy przemierzali rozległe lasy, szemrzące strumienie i zielone pagórki. Postanowili odpocząć na skraju puszczy. Usiedli wokół ogniska.<br />
-Haha! Upolowałem od ciebie więcej!-chwalił się Kili, pokazując im swoją zdobycz.<br />
-Haha! A ja upolowałem jelenia a ty nie!- zaczął droczyć się Fili.Przekomarzali się między sobą. potem oczywiście doszło do bójki. Ivanne obserwowała ich z rozbawieniem, jak tarzali się po trawie i ciągnęli za włosy.<br />
-Ej może już wystarczy?-spytała gdy po 10 minutach nadal toczyli się po ziemi. Nie zwrócili na nią uwagi. Nie wytrzymała i rozdzieliła ich magią. Patrzyli na nią w zdumieniu.<br />
-Możecie przestać?-spytała ponownie, trzymając ich kilka stóp nad ziemią.<br />
-Zapomniałem że potrafi czarować.<br />
-Poczekaj aż nas opuści na ziemię.-powiedział Kili. Gdy tylko to zrobiła, rzucili się na nią, łaskocząc. Przyzwyczaiła się do ich zabaw. Wtem usłyszeli trzaski jakaś siła odciągnęła Ivanne do tyłu. Wrzasnęła, gdy zza krzaków wyłoniła się wysoka, czarna postać trzymająca ją za nogę. Chłopcy próbowali ją ratować, ale magiczna bariera chroniła napastnika.<br />
-Wypuść ją! Czego od niej chcesz?!- krzyczeli.<br />
- To już sprawa pomiędzy mną a Thorinem.-odparł gulgoczący głos.<br />
-Nieprawda! To nasza siostra, puszczaj ją!- odezwał się Fili.<br />
-Twoja odwaga jest pełna podziwu, lecz nic tu nie wskórasz. Przekaż wiadomość, że przybędę jutro o zmierzchu.-to mówiąc zniknął w ciemnościach lasu. Fili i Kili ruszyli w pościg, ale niestety nie było tu żadnych śladów. Zrozpaczeni, wrócili do domu. Natychmiast pobiegli do Thorina.<br />
-Co się stało? Gdzie Ivanne?- spytał wuj.<br />
- Nie ma! Została porwana! Wysoki, czarny zakapturzony... Jutro przyjdzie o zmierzchu...Mówił, że ma coś z tobą do załatwienia.-przekrzykiwali się bracia. Thorin osłupiał. W jego oczach malował się gniew i strach.<br />
-Cień...-wyszeptał.<br />
-Co "Cień"?<br />
- Cień to czarnoksiężnik przyjmujący kształt widma. Niestety spotkałem go dawno temu i...no cóż pokłóciliśmy się. Chciał Arcyklejnot, jednak ja się nie zgodziłem. Wniknął w umysł Throra, waszego pradziadka i wywołał chorobę. potem przywołał Smauga i...resztę już znacie.-skończył Thorin ciężko oddychając. Chłopcy osłupieli.<br />
-A jak można go zabić?-spytał Kili.<br />
-Cios prosto w serce. Najlepiej z zaskoczenia.<br />
-No to mamy problem.- stwierdził Fili.<br />
-A co z Ivanne?-Kili był załamany.<br />
-Nie martw się. Uratujemy ją. Jestem tego pewien.- powiedział Thorin.<br />
Tymczasem Ivanne siedziała w niewoli u Cienia.<br />
- I ty nadal wierzysz, że te krasnoludy cię uratują?- zadrwił Cień.<br />
- Tak. Na pewno się o mnie martwią.-odpowiedziała twardo dziewczyna.<br />
-Zabawna jesteś. One przejmują się tylko swoim skarbem. Co im po takim dziecku jak ty? Chociaż, szczerze mówiąc zafascynowały mnie te twoje białe włosy.- dotknął jednego z pasm.<br />
Ivanne szarpnęła się i splunęła na niego z pogardą.<br />
-Nie dotykaj mnie.-zacisnęła mocno zęby.<br />
Cień zaśmiał się upiornym, gulgoczącym śmiechem. Spojrzał w jej zielone oczy i spróbował wniknąć do jej ciała. Zdziwił się jednak. Dziewczyna nie przypominała człowieka. Nie dopuszczała go myślami.<br />
-Kim jesteś?- spytał sycząc.<br />
-Na pewno nie człowiekiem.-odparła<br />
-Elfem?<br />
-Nie.<br />
-Krasnoludem?<br />
-Nie.<br />
-Kim jesteś?<br />
-Tajemnica.<br />
-Zaczynasz mnie denerwować. Nie nadużywaj mojej cierpliwości.-syknął.- Na razie tu zostaniesz, tymczasem ja się przygotuję się do zwycięstwa.- i wyszedł pozostawiając ją przykutą do ściany.<br />
Zawisła bezwładnie próbując zapaść w sen. Miała nadzieję, że Thorin o niej nie zapomniał. Następnego dnia Cień wziął Ivanne i poszedł w stronę Ereboru. Dziewczyna była zmęczona, bo Cień wyssał jej siłę. W końcu zapadł zmierzch i Cień stanął u bram. Przeniknął do sali tronowej, w której już czekali Thorin, Fili i Kili. Cień zrzucił Ivanne na podłogę. Dziewczyna nie miała siły się poruszyć.<br />
-Ivanne!- krzyknęli, a Kili zaczął biec w jej stronę.<br />
-Ej,ej! Najpierw moja zapłata.- pstryknął palcami a Kili poleciał na drugi koniec sali. Walnął o ścianę. Po chwili podniósł się, chwiejąc się na nogach.<br />
-Zakończmy to wreszcie. O co ci chodzi?- rzekł Thorin.<br />
-Jak to o co? Dawaj klejnot.<br />
-Najpierw ty oddaj Ivanne.-warknął król.<br />
-Proszę, proszę! Ta mała okazała się dla ciebie cenniejsza od klejnotu!-zastanowił się, po czym odrzekł.-Zmieniłem zdanie. Powalczysz o nią.<br />
Thorin wyjął miecz.<br />
-Jestem gotowy.<br />
-Nie, Thorin nie rób tego!-poprosiła Ivanne, po czym krzyknęła z bólu.<br />
-Tylko nie rób jej krzywdy.-zażądał król.<br />
-Zobaczymy.<br />
Rozpoczęli walkę. Cień był szybki i zwinny i trudno było go zaskoczyć. Thorin kilka razy trafił w ramię, w bok, ale to były ledwie zadraśnięcia. Cień torturował go psychicznie. Gdy w końcu Thorin leżał na podłodze, zwijając się z bólu i zmęczenia, usłyszał cichy szept Ivanne:<br />
-Proszę nie poddawaj się...tato.<br />
Thorin poczuł jak te słowa dodają mu sił. Wstał i przebił Cienia, gdy ten był odwrócony do niego plecami. Ziemia się zatrzęsła, a potem Cień zniknął. Thorin poszukał wzrokiem chłopców. Fili i Kili byli tylko trochę poobijani. Zaczął szukać Ivanne. Zobaczył nieruchomą postać leżącą pod ścianą. Wziął ją na ręce i zaniósł szybko do komnaty. Tam już zajęły się nią Derien i Elena.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-26393193710229305752013-07-27T20:49:00.003+02:002014-03-03T18:15:23.136+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział VIII: Zbite kolanoMimo iż dzięki Ivanne krasnoludy odzyskały Az Kazam, niektóre wciąż jej dokuczały. Przezywały ją "odmieniec"," mutant","brzydula", a nawet "elf"( u krasnoludów ten przydomek jest obraźliwy). Dwa dni po skończonych 7 urodzinach postanowiła pójść na spacer. Na szczęście nie gubiła się już wśród korytarzy. Z uśmiechem na twarzy, szła ku zielarce Elenie, jej nowej przyjaciółce. Elena pomagała Ivanne z opanowaniem zmęczenia po użyciu magii. Przygotowywała jej eliksiry, napary, uczyła rozróżniać zioła i opanowywać podstawowe zaklęcia. Zamyśliła się i nie zauważyła, jak jeden z krasnoludów podłożył jej nogę. Potknęła się i upadła, obijając kolana na marmurowej posadzce.<br />
- Ojoj, biedna brzydulko, nic się nie stało?-spytał drwiąco krasnolud, mający na około 15 lat.<br />
Ivanne podniosła się i otrzepała zieloną sukienkę. Potarła bolące kolano. Nie odezwała się. Nie chciała,by koszmar się powtórzył.<br />
-Nie umiesz mówić?- zadrwił z niej kolejny krasnolud.<br />
Ivanne zaczęła się cofać i wpadła na kogoś, kto chwycił ją za ręce.<br />
-Zostawcie ją.-powiedział głos za jej plecami. Z ulgą stwierdziła, że należy do Killego.<br />
- Patrzcie, patrzcie! Kili w obronie swojej małej siostrzyczki!-drwili sobie z księcia.<br />
-Masz jakiś problem dan?-spytał groźnie Kili.<br />
-Jaki odważny! Może poszukasz sobie swojego ojca elfa, co?<br />
Kili wziął Ivanne za rączkę i powiedział:<br />
-Chodźmy stąd. <br />
Nie zrobili kroku, a Dan odezwał się z pogardą:<br />
- Jesteś elfem, nie krasnoludem. Tylko elfy uciekają jak tchórze.<br />
Ivanne wyrwała się Killemu i podbiegła do Dana.<br />
-Nie nazywaj mojego brata elfem!- to mówiąc zrobiła ruch ręką a telepatyczna siła odrzuciła go do tyłu. Zachwiała się na nogach. Kili wziął ją na ręce i razem poszli do Eleny. Po drodze Ivanne spytała się:<br />
-Dlaczego niec im nie powiedziałeś? Dlaczego nazwali cię elfem?<br />
- Przyzwyczaiłem się do tego. Od kiedy byłem mały, krasnoludy szydziły ze mnie. Pewnie dlatego, że jestem szczuplejszy od nich i nie zapuszczam brody.-wyznał.<br />
-Dla mnie zawsze będziesz krasnoludem.-wtuliła białą główkę w jego długie włosy. Kili uśmiechnął się.<br />
-A ty zawsze będziesz moją małą siostrzyczką.<br />
Stanęli przed chatą. Jak zapewne się domyślacie, była wykuta z kamienia, a raczej wydrążona w skale. Tylko drzwi były drewniane. Zapukali mosiężną kołatką.<br />
(Puk, puk.)<br />
Otworzyła im młoda kobieta. Krótkie jasnobrązowe włosy opadały jej na twarz, zasłaniając czarne oczy. Była krasnoludką, lecz nie nosiła brody.<br />
- Elena!-krzyknęła Ivanne.<br />
-Ive!-odpowiedziała równie radośnie krasnoludka. Weszli do środka. Z sufitu zwisały wiązki ziół, stół był zapełniony moździerzami przeróżnych wielkości. W kącie stało łóżko a obok niego na podłodze leżały skóry. W kominku wesoło trzaskał ogień. Usiedli na podłodze.<br />
- Co was do mnie sprowadza?-spytała Elena.<br />
-Nie opanowałam tego zaklęcia telepatycznej siły.-odpowiedziała Ivanne.<br />
-W czym problem?<br />
- Za szybko się męczę.<br />
-A wzięłaś kilka głębokich wdechów?-spytała zielarka.<br />
-Yyyyy....nie.-przyznała Ivanne.<br />
-A widzisz? Zawsze powtarzam: " Przed rzuceniem zaklęcia uspokój się. Oczyść umysł." A ty co?-popatrzyła na nią krytycznym okiem.<br />
-Ojejciu...To takie ważne?<br />
-Tak.<br />
Kłóciły się jeszcze przez jakiś czas. Potem Ivanne wróciła z Kilim do domu. Leżąc już w łóżku, spytała jeszcze:<br />
- Kili...czy byłbyś na mnie zły, gdybym... powiedziała Thorinowi o tych krasnoludach?<br />
Kili popatrzył na nią uważnie.<br />
- Nie...ale nie mów mu o tym. Muszę sobie z tym poradzić sam.-odpowiedział.<br />
-Czasem warto zwrócić się do kogoś o pomoc.-stwierdziła Ivanne. Killego zaskoczyły jej słowa. Nikt mu tego dotychczas nie uświadomił. A już na pewno nie 7-letnia siostra.<br />
-Dziękuję ci za radę, a teraz pora iść spać.- to mówiąc zgasił świecę i wyszedł z pokoju. Ivanne długo nie mogła zasnąć. Zeszła z łóżka i pobiegła wprost do komnaty Thorina. Opowiedziała mu o problemie Killego i o ich rozmowie.<br />
-Martwię się o niego...-wyznała dziewczynka ze smutkiem.<br />
-Spokojnie, słoneczko. Już wiem co zrobić.-rzekł Thorin.<br />
Następnego dnia król wyjaśnił sprawę z całą bandą Dana. Okazało się, że krasnoludy zazdrościły Killemu wszystkiego- charakteru, postawy, umiejętności, a przede wszstkim tego, że niegdy się nie poddawał. Kili pogodził się z nimi i na ten czas w Ereborze zapanował spokój.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-8963267236710463472013-07-08T21:16:00.003+02:002014-03-03T18:14:54.870+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział VII: Ukryta tajemnicaJednak opieka nad małą wiedźminką okazała się trudniejsza niż przypuszczał. Ivanne była bardzo ciekawa i często wpakowywała się w tarapaty. Mała wciąż gubiła się wśród korytarzy Ereboru i zrozpaczony Thorin musiał ją szukać, godzinami przeszukując liczne zakamarki. Ostatnio gdy poszedł do zbrojowni, nie zauważył, że dziewczynka ruszyła za nim. Spostrzegł ją, gdy potknęła się o wielką tarczę. Nim zdążył pomyśleć co robi, chwycił Ivanne i odsunął od tarczy, która z głośnym echem upadła na kamienną posadzkę. Zamiast nakrzyczeć na dziewczynkę za jej nieostrożność, jakaś siła kazała mu ją przytulić. Starał się z tym walczyć,ale nie mógł zaprzeczyć-coraz bardziej przywiązywał się do Ivanne. Dziewczynka zastępowała mu kogoś, kogo bardzo pragnął mieć, a nie mógł- własne potomstwo. Przez błędy popełnione w młodości teraz był już za stary na żonę. Opierając sie o granitową poręcz od balkonu, rozmyślał o tym wszystkim. Głoś dziewczynki wyrwał go z zamyślenia.<br />
- Chodź ze mną, chodź ze mną.-mówiła, ciągnąc go za szatę. Thorin uśmiechnął się i pozwolił się prowadzić Ivanne krętymi korytarzami Samotnej Góry. Zaprowadziła go do miejsca,które widział tylko raz w życiu. Stali przed wielkimi kamiennymi drzwiami pokrytymi kurzem i znakami runicznymi. Pewien krasnoludzki mag zaklął te drzwi,przez co nikt nie mógł ich otworzyć.<br />
-Po co mnie tu przyprowadziłaś?-spytał.<br />
-Zobacz.-odpowiedziała i podeszła do drzwi dotykając ich opuszkami palców. Zmarszczyła czółko i zacisnęła wąskie usta. Po chwili jej oczka rozbłysły szmaragdowym światłem, a z palców wyleciały zielone iskierki, które wchłonął kamień. Ivanne podbiegła do zdumionego Thorina.<br />
-Popatrz teraz.-poprosiła i wzięła go za rękę. Znaki runiczne zajaśniały swoim właśnym, migotliwym blaskiem i wrota otworzyły się ukazując Thorinowi coś, czego nie spodziewał się ujrzeć-legendarny ogród Az Kazam.Przez parę minut stał z otwartymi ustami nie mogąc się poruszyć z wrażenia. Opanował się i wysunął rękę z uścisku dziewczynki. Uklęknął przy niej.<br />
- Jak to zrobiłaś Ivanne?<br />
Nie wiem...Kiedyś się zgubiłam, znalazłam te drzwi i... tak jakoś samo...-wyjaśniła patrząc na niego zielonymi oczkami. Spojrzał na jej podkrążone oczy. Zrozumiał, że magia wywołuje u niej zmęczenie.<br />
-Nie musiałaś tego robić słoneczko.-rzekł, czując małe rączki oplatające jego szyję.<br />
-Dziękuję za to, że mnie uratowałeś.-odpowiedziała usypiając w jego ramionach. Po ułożeniu Ivanne w pokoju chłopców, szybko poszedł podzielić się tą wiadomością. Obaj byli tak samo zdziwieni. Potem powiedzieli Derien, którą zaskoczył zaawansowany talent magiczny u wiedźminki.<br />
Po powiadomieniu wszystkich mieszkańców Ereboru, krasnoludy zaczęły czulej traktować Ivanne, którą niedługo wkrótce nazwano "Cudownym Dzieckiem."Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-24451703095647515902013-07-05T11:55:00.003+02:002014-03-03T18:14:33.950+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział VI: NiespodziankaWkrótce potem Fili wyzdrowiał i razem z Kilim przystąpili do ceremonii wstąpienia do Nocnej Straży. Derien za namową chłopców zamieszkała w Ereborze, ku wielkiemu zaskoczeniu krasnoludów. Zbliżał się Bogaty Tydzień, czyli 7 dni handlowania najróżniejszymi towarami w całym królestwie. To wielkie święto odbywało się raz w roku, więc z tej okazji Fili i Kili ubrali błękitne płaszcze królewskie. Thorin także się wystroił, bo jako król musiał się dobrze prezentować. Gdy już wszyscy zebrali się na rynku, Thorin wygłosił krótką mowę, po czym zebrani zabrali się za świętowanie. Fili i Kili podeszli bliżej, kiedy zauważyli panikę w tłumie i odgłosy walki. przeciskając się przez zgromadzonych ludzi ujrzeli trzech dorosłych męszczyzn znęcających się nad małą dziewczynką.<br />
-Zostawcie ją!-krzyknęli.<br />
Męszczyźni odwrócili się.<br />
-Nie będzie mi rozkazywał jakiś dzieciuch!<br />
-Zwracasz się do moich siostrzeńców.-rzekł Thorin wyłaniając się z tłumu.<br />
-przepraszamy cię Królu pod Samotną Górą.-skulili potulnie głowy.<br />
-Rozejść się-rozkazał Thorin.-Straże zabrać ich!-dodał wskazując męszczyzn.<br />
Podszedł do dziewczynki.<br />
-Co się stało słoneczko?-spytał czule.<br />
Zielone, duże oczka popatrzyły na niego z przestrachem.<br />
-Słoneczko?!-powiedział zszokowany Kili ale w odpowiedzi dostał tylko kuksańca od Fillego.<br />
-Nic mi nie zrobisz?- spytała białowłosa dziewczynka.<br />
-Oczywiście, że nie.-przyrzekł Thorin.<br />
Zabierzesz mnie do domu?-spytała znowu.<br />
-Tak.-odpowiedział.<br />
Uśmiechnęła się ukazując rząd białych ząbków.<br />
-Jak masz na imię?<br />
- Ivanne.-rzekła.<br />
-Dobrze Ivanne, zabierzemy cię do domu.-to mówiąc, Thorin wział ją na ręce i opuścił ceremonię.<br />
Położył dziecko na łóżku i zaczął się jej przyglądać. Nie była krasnoludem,jej cera była zbyt blada.<br />
Elfem też nie, uszy miała normalne. Wampir, wilkołak, człowiek-także nie<br />
-Kim jesteś?- spytał sam siebie,gładząc jej białe jak śnieg włosy.<br />
-To wiedźminka.-odezwała się nagle Derien wchodząc do pokoju.<br />
-Wiedźminka? To niemożliwe...Jest za mała, a po za tym to dziewczynka...<br />
Derien dokładnie obejrzała Ivanne i odsłoniła znamię na ramieniu dziecka. Spojrzała znacząco na Thorina.<br />
- To córka Białego Wilka, najsłynniejszego wiedźmina w historii.-rzekła.<br />
-Jak?! Wiedźmini nie mogą mieć dzieci.-stwierdził zszokowany Thorin.<br />
-Owszem, to pierwszy taki przypadek. Jednak znamię na ramieniu mówi samo za siebie. To córka Geralta.-powtórzyła.<br />
Thorin ciężko usiadł na fotelu. Zaczął gorączkowo mysleć. Córka wiedźmina? To niemożliwe. Wiedźmini od dawna nie zyją, po za tym nie mogą mieć dzieci. Jakim cudem? Jak to się stało? W takim razie kto jest jej matką?-pytania kłębiły sie w jego głowie, pozostając bez odpowiedzi.<br />
-Co teraz zrobisz?-spytała Derien.<br />
-Jak to co? Zaopiekuje się nią.-powiedział zdecydowanie. Wziął dziewczynkę na ręce i wyniósł do swojej komnaty, pozostawiając Derien w ogromnym zdumieniu.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-84349515128733045242013-07-01T12:11:00.004+02:002014-03-03T18:14:16.904+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział V: Nieoczekiwana pomocKili był już w drodze do domu. Fili natomiast czuł się coraz gorzej. Był blady, miał gorączkę a do tego zaczynało brakować opatrunków. Kili martwił się, bo zostało im jeszcze kilka dni drogi i nie wiedział czy brat wróci żywy. Jedyną pociechą było to, że rana przestała krwawić. Gotując bandaże i rozcierając zioła, myślał nad wysłaniem wiadomości, która przyspieszyła by powrót. Problem w tym, że nie wiedział jak to zrobić, nie zostawiając Fillego samego. "No cóż-pomyślał wstając- może nam się uda. Zostaje mi tylko nadzieja." I nałożył zieloną papkę z ziół na ranę. Fili skrzywił się i mocno zacisnął zęby.<br />
-Przepraszam, ale wiesz że to konieczne.-powiedział Kili przykładając mokry opatrunek i owijając bandaż. Fili skinął tylko głową. Po chwili usnął oddychając ciężko. Kili naciągnął kaptur i czuwał do rana.<br />
/..../..../.../.../.../..../<br />
Kili obudził się nagle, czując palący ból na szyji. Chwycił za rozżażony amulet runiczny i zerwał się na równe nogi.<br />
"Nie jesteśmy tu sami."<br />
Dogasił ognisko, spakował się i podniósł nosze, na których leżał Fili. Szedł przez ciemne pustkowie, czując żwir pod stopami. Na horyzoncie majaczył się już szczyt Ereboru. Nim dotarli do polowy drogi, Kili ujrzał zakapturzoną postać zmierzającą w ich stronę. Amulet znów dał mu sygnał o niebezpieczeństwie. Właśnie wtedy podeszła do niego.<br />
- Kim jesteś?-spytała zdejmując kaptur okalający burzę czarnych loków.<br />
-A ty?<br />
- Jestem Derien, Druidka na Pustkowiu.-odpowiedziała uważnie go obserwując.<br />
-Kili, książę pod Samotna Górą.-rzekł.<br />
-A ten na noszach?-spytała Druidka podchodząc do noszy.<br />
- To mój brat. Jest ciężko ranny.<br />
-Czy mogę go zobaczyć?Uwierz, znam się na tym.-dodała widząc niewyraźną minę Killego.<br />
Skinął głową na potwierdzenie. Gdy Derien odsłoniła bandaże,skrzywiła się a potem dotknęła ręką rany. Wyleciał z niej czarny płyn.<br />
-Rana jest skażona. Prawdobodobnie miecz był zatruty Xencolis, więc twój brat na razie będzie nieprzytomny.-wytarła ręce o swój płaszcz.<br />
-Potrafisz go wyleczyć?-spytał Kili.<br />
-Myślę, że tak. Tylko... musiałbyś zboczyć z kursu. Mój dom leży niedaleko...<br />
- Nie. Musimy zmierzać prosto do Ereboru.- stanowczo powiedział Kili.- Na pewno wuj się o nas martwi.-dodał.<br />
Derien pokręciła tylko głową.<br />
-Niech będzie. Pójdę z wami.-odparła.<br />
I ruszyli już we trójkę ku Samotnej Górze.<br />
Podczas postoju Kili zauważył,że driudka ma przy sobie miecz.<br />
-Od kiedy druidzi noszą miecz?-spytał.<br />
-Od czasu kiedy zaczęto na nich napadać.-odpowiedziała.<br />
Jeszcze bardziej zdziwił go "magiczny kij", którym Derien rzucała czary.<br />
-A od kiedy druidzi czarują?<br />
-Widzę że mało o nas wiesz... Jednak nie do końca jestem druidką. Zajmuję się trochę czarami, trochę zielarstwem, trochę walką. Jestem kimś pomiędzy czarodziejką, zielarką a wojowniczką.-wyjaśniła spokojnie. Wrzucając zioła do dużego kotła i mamrocząc dziwne zaklęcia pod nosem, wciąż obserwowała Killego. Zaintrygował ją ten młody krasnolud. Silny, waleczny,lekko zadziorny. Kiedyś spotkałam podobnego.-rozmyślała. Następnego dnia byli juz u podnóża góry. Thorin wyszedł im na spotkanie.<br />
-Kili nareszcie! A gdzie Fili...-niekoncząc zdania podbiegł do noszy.-Medycy! Zabrać go do komnaty!-krzyknął. Grupa krasnoludów wniosła Fillego do środka.<br />
-A ty to kto?-spytał Thorin.<br />
- Nie poznajesz mnie Thorinie?-rzekła odsłaniając kaptur.<br />
-Derien...odrzekł Thorin z niesmakiem i ruszył do drzwi.<br />
-Co mu sie stało?-spytał Kili gdy razem z Derien szli za Thorinem.<br />
-Och to długa historia. On był ranny, ja go znalazłam, uleczyłam, nawet mnie polubił...Może by między anmi coś zaszłao gdyby nie to.-mówiąc odsłoniła burzę czarnych loków pokazując spiczaste ucho.<br />
- No tak...-rzekł Kili.-Zaprowadzę cię do pokoju.<br />
-Dobrze.-odpowiedziała i ruszyli bogatymi korytarzami Ereboru.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-1347060970382701372013-06-21T19:54:00.001+02:002014-03-03T18:13:44.120+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział IV: Nocna strażKiedy Fili i Kili dorośli już do wieku męskiego (16 lat) musieli odbyć egzamin "Nocnej Straży".<br />
"Nocna Straż" to elitarna grupa krasnoludów stojąca na straży królestwa. Odznaczali się odwagą, sprytem, honorem i wytrwałością. Byli najlepszym oddziałem na bitwach. Egzamin składał się z trzech części:<br />
-warty nocnej,<br />
- patrolu okolicznych lasów,<br />
- śledzeniu wroga.<br />
Tak więc, gdy nastała wiosna, Fili i Kili przystąpili do egzaminu. Wbrew pozorom to najgorsza pora roku, ponieważ zaczynają topnieć śniegi, wszędzie jest mokro i ciężko przedzierać się przez las. Bracia przyszli w umówione miejsce. Stojąc przy wysokim dębie, czekali na Mistrza. W końcu, po wydaniu dokładnych instrukcji, ich Mistrz opuścił polanę.<br />
<ul>
<li>Zadanie pierwsze: Nocna warta</li>
</ul>
Fili i Kili patrolowali główny dziedziniec. Zapadł już zmrok, drzewa wydłużyły cienie. Pohukiwanie sowy dodawało dodatkowej atmosfery. Na niebie wisiał księżyc, kiedy Killemu zaczęło się nudzić.<br />
- Nudzi mi się.<br />
- Ciii! Musimy być cicho,żeby nikt nas nie usłyszał.-szepnął Fili.<br />
- Dobrze, dobrze, ale po co tu patrolujemy?-spytał cicho Kili.<br />
- Żeby rozwiązać tajemnicę "znikających porzeczek".-wyjaśnił z poważną miną Fili.<br />
Po chwili zaczęli się śmiać, jednak Fili nie żartował. Od kilku tygodni, uprawy krasnoludzkich kobiet przepadały bez śladów. Nagle coś warknęło za ich plecami. Odwrócili się. Przed nimi stał 3 metrowy niedźwiedź. Nos był zmarszczony, oczy dziko błyszczały, a potężna paszcza ukazywała lśniące, ostre niczym brzytwa zęby.<br />
- Na krasnoludzkich bogów...<br />
-Fili rusz się! Zajmij go czymś!-krzyknął Kili i nałożył strzałę na cięciwę. Fili wyjął topór i zaczął nim machać, odwracając uwagę napastnika. Kili szybko wykorzystał okazję i strzelił. Strzała przebiła głowę niedźwiedzia. Zwierzęciem wstrząsnął potężny dreszcz i upadł głucho bez życia. Od strony góry nadbiegli już wartownicy odciągając zwłoki potwora. Mistrz pogratulował chłopcom i rzekł:<br />
-Przeszliście pierwszą próbę.<br />
<ul>
<li>Zadanie drugie: Patrol Mrocznej Puszczy</li>
</ul>
Kili i Fili spojrzeli po sobie. Stali na skraju puszczy, zaglądając w ciemną otchłań. Noc już zapadła; gwiazdy świeciły na niebie. Kili westchnął.<br />
- To pora ruszać. Masz mapę?<br />
-Tak. Musimy iść ścieżką. okrążymy puszczę i wracamy.-powiedział Fili rozkładając mapę. Ruszyli ścieżką gęsiego. Po niecałej godzinie zdążyli już spotkać(i zabić) wielkie pająki,niedźwiedzie, oraz chmarę wściekłych pszczół. Spoceni, zmęczeni i pogryzieni przez owady, w całkowitej ciemności postanowili rozpalić ognisko.<br />
- Czy musimy okrążyć całą mroczną puszczę?-spytał załamany Kili.<br />
-Nie. Za 2 godziny powinniśmy już być na miejscu.<br />
I faktycznie po 2 godzinach wyszli z lasu. Mistrz już na nich czekał:<br />
- Przeszliście drugą próbę. Przed wami ostatnie zadanie.-to mówiąc zniknął im nagle z oczu.<br />
- Zastanawiałeś się jak on to robi?<br />
-Nie wiem. Trzeba będzie się go spytać przy najbliższej okazji.-rzekł Fili.<br />
<ul>
<li>Zadanie trzecie: Ślad nieprzyjaciela</li>
</ul>
Po otrzymaniu dokładnych instrukcji, nasi bohaterowie ruszyli na północ, w stronę Gór Skalistych. Tym razem podróż przebiegła szybko i bez zbednych komplikacji; 4 dni później byli już na miejscu. Chcąc odpocząć po męczącej wędrówce, rozpalili ognisko,podziwiając zachód słońca. Opierając się o strome zbocze góry, zastanawiali się jaki ułożyć plan, by pokonać Szarego Orka(był synem Bladego Orka). Na szczęście nie był taki wielki i silny. Dodatkowo mieli ułatwione zadanie, gdyż wiedzieli, że Szary Ork jest wymęczony po ostatniej bitwie. Trzeba było zabić wartowników i 16-osobową ochronę. Po zapadnięciu zmroku, chłopcy rozpoczęli wspinaczkę. Okryli sobie ręce chustami, żeby skały nie zdarły im skóry. Gdy byli już przy platformie na której znajdowała się jaskinia, Kili poślizgnął się i zrzucił kilka kamyków, które z łoskotem spadły na dół. Głuche echo obudziło wartowników. Fili i Kili szybko wdrapali się na górę i zanim wartownicy się obudzili, już leżeli martwi.<br />
-Jeszcze tylko 16.<br />
-17. -poprawił go Kili.<br />
Ruszyli bezszelestnie wgłąb jaskini. I tak na samym początku zabili 2, potem 6 a potem 7. Weszli cicho do wielkiej groty irozdzielili się trzymając blisko ściany. Zobaczyli orka stojącego przy ognisku. Zaszli go od tyłu. Kili posłał mu strzałę a Fili dobił mieczem.<br />
-No to możemy wracać.-powiedział.<br />
Nie wyjdziecie stąd żywi!-zadudnił głos za ich plecami. W tym momencie w plecy Fillego został wbity miecz. Upadł na kolana, trzymając się za głębokąranę broczącą krwią.<br />
- Fili!<br />
Kili podbiegł do Szarego Orka i z krwiożerczą furią zadał mu grad ciosów, których ork nie zdążył odparować. W końcu upadł bez życia. Kili uklęknął przy bracie, szybko tamując krwotok.<br />
-Nie możesz umrzeć! Rozumiesz? Nie umrzesz!-mówił,a łzy spadały do kałuży krwi.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-86341709201404956672013-06-17T16:30:00.002+02:002014-03-03T18:13:22.856+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział III: WychowanieKili i Fili szybko dorastali. Po skończonych ósmych urodzinach, Thorin zaczął ich szkolić fechtunku i walki wręcz. Godziny mijały im na machaniu mieczem, treningach, czyszczeniu i ulepszaniu oręża, tropieniu i kodowaniu(wiadomości zabezpieczone szyfrem). Po kilku miesiącach, chłopcy mieli dosyć. Nie robili już postępów, zaczęli uciekać z zajęć. Thorinowi się to nie spodobało. Wezwał siostrzeńców na rozmowę. Gdy wchodzili do sali tronowej, patrzył na ich posępne miny. Westchnął ciężko.<br />
- Czemu to robicie?- spytał ze smutkiem.<br />
Chłopcy nie odpowiadali przez dłuższy czas. W końcu odezwał się Fili:<br />
- Mamy tego dosyć. Nic, tylko walczymy, biegamy, trenujemy... Nie mamy czasu na nasze zabawy z innymi krasnoludami..<br />
Zapadła cisza.<br />
- Po za tym kiedyś inaczej spędzaliśmy czas... Bawiłeś się z nami, rozmawiałeś. A teraz... szkolisz nas jak gdyby miała wybuchnąć wojna.-dodał Kili.<br />
Thorin westchnął.<br />
- Cokolwiek nie zrobię, to jest źle. Źle zrobiłem, że na was kiedyś nakrzyczałem. Uważacie, że robię źle szkoląc was. Nie wiem co mam robić. Naprawdę się staram,żeby było wam jak najlepiej...-wydusił z siebie i poczuł jak robi mu się lżej na sercu.<br />
Chłopcy usiedli na kolanach wujka.<br />
- I właśnie dlatego. Za bardzo się starasz wujku.- powiedział Fili.<br />
-Fili ma rację.-rzekł Kili, ptrząc na wuja brązowymi oczami.<br />
Thorin uśmiechnął się. Jeszcze nigdy rodzeństwo nie było tak zgodne ze sobą.<br />
..../.../.../.../.../.../.../<br />
Następnego dnia Thorin, idąc do pokoju chłopców niechcący podsłuchał rozmowę toczącą się za zamkniętymi drzwiami.<br />
-Musisz mu powiedzieć! On i tak się o tym dowie.-mówił Fili.<br />
-No wiem... tylko on tego nie zaakceptuje. Nie lubi tej broni... Ale to moja pasja...-mówił Kili.<br />
-Jesteś najlepszy! Na pewno nie umknie to jego uwadze.<br />
W tym momencie Thorin wszedł do komnaty.<br />
- Co nie umknie mojej uwadze?<br />
Fili i Kili znieruchomieli. Po chwili Kili odezwał się cicho:<br />
- No bo... ja... no ten.. no...<br />
Thorin podszedł i uklęknął. Kili ruszył w jego kierunku.<br />
- Ja ... strzelam z łuku.<br />
Teraz to Thorin znieruchomiał.<br />
"Co?! Broń elfów?! Naszych największych wrogów! Jak on mógł?!"-krzyczał w myślach. Gwałtownie wyszedł z pokoju. Wskoczył na konia i pojechał w stronę Tajemniczej Puszczy. Po wyładowaniu złości, spróbował zdobyć się na refleksję.<br />
"Czemu nie wybrał sobie topora? Albo miecza? Dlaczego ten łuk?"- myślał gorączkowo.<br />
Olśniło go. Kili zawsze był szczupły i drobniejszy od swoich rówieśników. Ciężko mu było udźwignąć miecz a co dopiero topór.<br />
"Szukał broni, która będzie lekka a jednocześnie zabójcza. Powinienem wrócić."- powiedział sobie w duchu i spiął konia. Mknął niczym strzała w stronę Ereboru. Zeskoczył z konia zanim ten zdołał się zatrzymać. Wbiegł po schodach na górę, do komnaty chłopców. Zastał tam tylko Fillego.<br />
- Gdzie Kili?-wysapał.<br />
- W sali tronowej.<br />
Ruszył biegiem. Wpadł przez otwarte drzwi. Rozejrzał się. Zobaczył siostrzeńca, który stał przy kominku. W ręku trzymał swój łuk. Wetchnął ciężko i wrzucił go w buchające płomienie.<br />
- Nie!!!- krzyknął Thorin i zaczął biec na drugi koniec sali. Kili obejrzał się zdziwiony. Wuj próbował ratować jego łuk, niestety na próżno. Thorin usiadł na krześle trzymając w dłoniach zwęglone drewno.<br />
- Nie martw się, zrobię ci nowy.-powiedział, widząc na twarzy siostrzeńca szok.<br />
- Ale ty...wyszedłeś tak nagle... myślałem, że...-mówił zdziwiony Kili.<br />
- Owszem, byłem zły, bo nie mogłem tego zrozumieć. Ale zdałem sobie sprawę, że każdy z nas lubi coś innego. Nie mogę cię zmuszać, żebyś robił to co ja lub inne krasnoludy.<br />
Kili uśmiechnął się niepewnie.<br />
- No dobrze, teraz powiedz mi jak ma wyglądać ten nowy łuk. Bo myślałem, że może...- opowiadał Thorin i przez cały wieczór planowali wszystko: siłę naciągu, cięciwę, rozmiar łuku, ozdoby, strzały, kołczan, itd. Po tygodniu łuk był zrobiony. Przód zdobiły szmaragdowe runy układające się w imię "Kili". Po bokach znajdowały się szlifowane, błękitne szafiry. Był to ulubiony kamień krasnoludów( po za Sercem Góry, oczywiście).<br />
Cięciwa została spleciona z grzywy jednorożca. Kili był zachwycony. Poprosił wujka o pomoc w ćwiczeniach, ale wkrótce stał się lepszy od niego. Niedługo potem otrzymał przydomek " Sokole Oko".Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-78481430710112123892013-06-14T15:53:00.000+02:002014-03-03T18:12:59.925+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział II : SiostrzeńcyGdy Thorin obudził się rano, stwierdził, że nie jest sam. Na nim leżały dwa małe krasnoludy pogrążone w głębokim śnie. Ich widok tak go rozbawił, że ledwo zdołał powstrzymać śmiech. W tym momencie Kili otworzył oczy. Ziewnął porządnie i spróbował się przeciągnąć. Zamiast tego zaczął gwałtownie spadać i gdyby nie ręka wujka, wylądowałby na podłodze z głośnym płaczem. Kili wisząc na ręce wujka, zaczął się śmiać. To obudziło Fillego, który również zaczął zsuwać się z łóżka. Thorin wstał i zaczął przyglądaćsię trzymanym w rękach siostrzeńcom. Na jego prawej ręce siedział(a raczej wisiał) Kili. Miał dopiero 4 latka, lecz jego brązowe włosy sięgały już do połowy szyji. Duże piwne oczy zawsze były roześmiane. Kili był ciekawski i często wpadał w kłopoty. Mimo wszystko starał się żeby wuj był z niego dumny i Thorin doceniał to. Przeniósł wzrok na Fillego. Był zupełnym przeciwieństwem brata. Jego włosy były długie i jasne a oczy bladoniebieskie. Fili był ciekawy, ale starał się naśladować wuja pod każdym względem. Bracia tak róznili się od siebie, że Thorin mimo wszystko ich do siebie porównywał. Z zamyślenia wyrwał go głos Killego:<br />
-Wujku, pobawimy się?<br />
Thorin opuścił ich na ziemię.<br />
- A co chcecie robić?- spytał.<br />
Kili i Fili spojrzeli na siebie znacząco.<br />
-Wygłupiać się!-krzyknęli i rzucili się na wujka, który chwilę potem leżał już na podłodze.Malcy ciągnęli go za włosy, za brodę, skakali po nim. Thorin przez chwilę nie reagował ale w końcu włączył się do zabawy. Właśnie w tej chwili weszła służąca.<br />
- Panie Thorinie...-rozejrzała się po komnacie i krzyknęła. Thorin, Fili i Kili zamarli ze zdziwienia. Zaraz po tym wybuchnęli głośnym śmiechem. Służka nie wiedząc co robić, oznajmiła:<br />
- Śniadanie gotowe panie.- i wyszła.<br />
- Wuju widziałeś jej minę!- powiedział Fili, papugując służącą.<br />
Thorin uśmiechnął się.<br />
- Widziałem. Pomogę wam się ubrać i zejdziemy na śniadanie- powiedział wstając. Wziął chłopców na ręce i zaniósł do komnaty, która była połączona z jego pokojem. Jednak ubranie chłopców okazało się trudniejsze niż sobie wyobrażał. biegali po komnacie i uciekali wujkowi, myśląc że to kolejna zabawa. W końcu Thorin nie wytrzymał.<br />
-Dosyć tego! Czy tak zachowują się książęta?! Usiądźcie na łóżku!- krzyknął tak, że aż zatrzęsły się meble. Chłopcy w przerażeniu wykonali polecenie. Przez całe śniadanie nie odezwali się ani słowem. Przed obiadem Thorin postanowił zabrać ich na dwór. Uśmiechnął się i powoli podzszedł do nich. Wystraszony Kili szybko schował się za swoim starszym bratem. Zdziwiony Thorin przystanął.<br />
"Może za ostro ich potraktowałem?To przecież tylko małe dzieci."- pomyślał,<br />
Ukląkł i rozłożył ramiona.<br />
-Nie musicie się mnie bać- rzekł cicho.<br />
-A nie nakrzyczysz na nas?- spytał Kili i do jego piwnych oczu napłynęły łzy.<br />
-Oczywiście, że nie.<br />
Chłopcy podbiegli do niego i mocno sie przytulili.<br />
-Zrozumcie, że musicie się mnie słuchać. Teraz to ja się wami opiekuję.- powiedział, czochrając im włosy.<br />
-Wujku, wujku, wyjdziemy na dwór?- spytał Fili.<br />
-Tylko załóżcie coś ciepłego.<br />
Przez następne dwie godziny ganiali się po sniegu, tażali, lepili bałwana i urządzili bitwę na śnieżki. Gdy wracali do domu byli zmęczeni, mokrzy, ale szczęśliwi.<br />
Chłopcy od razu poszli spać. Thorin obserwował ich przez jakiś czas, a potem ruszył do swojej komnaty i ... był szczęśliwy jak nigdy.Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7513715002324899028.post-75018270454877225312013-06-14T14:05:00.001+02:002014-03-03T18:13:55.386+01:00Nieznana historia Śródziemia, Rozdział I: Początek<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Nad Śródziemie nadciągała zima. Drzewa nie miały już liści, robiło się coraz zimniej; zaczął padać śnieg. Gdy Thorin wracał z wojny, zima na dobre przysypała Śródziemie. Mroczna Puszcza przypominała wielką kupę śniegu, a Samotna Góra stała się jedną, wielką zaspą. Kompania Thorina przemierzała zasypany trakt prowadzący do Ereboru. Wszyscy byli zziębnięci, przemoczeni i głodni. Po dwóch dniach marszu stanęli u bram. Cieszyli się, gdyż wiedzieli, że siostra Thorina- Dis przygotowała na ich powitanie ucztę. W tym czasie Dis wyglądała przez balkon. Gdy tylko zobaczyła swojego brata z resztą krasnoludów,szybko zbiegła na dół by ich przywitać.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Nareszcie wróciłeś!- powiedziała do brata i przytuliła się. Po chwili jednak odsunęła się ze śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-Fuu! Jesteś cały mokry!- rzekła, patrząc że on równierz się uśmiecha. Nagle złapał się za ramię, które obficie krwawiło.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-Medycy! Medycy! Szybko zabierzcie księcia do komnat!- rozkazała Dis, po czym zajęła się resztą kompanii. Po półgodzinie zajrzała do brata. Ubrany,umyty i wysuszony leżał z pół przymkniętymi powiekami.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Jak się czujesz?- spytała siadając na skraju wielkiego łoża. Thorin spojrzał na nią.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Dobrze, chociaż narobiłaś zbyt wielkiego zamieszania. To tylko mała rana.-dodał.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-Mała rana?! Ta "mała rana" rozciągała się na pół ramienia!</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Panikujesz.- stwierdził Thorin.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Dis nie odpowiedziała. Wiedziała, że jej starszy brat udaje przed nią twardego i dumnego krasnoluda.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">W rzeczywistości tak nie było. Znała go lepiej niż pozostali. Gdy urodził się jej pierwszy syn- Fili, Thorin cieszył się jak głupi, że zostanie wujkiem. Zastanawiała się czy to odpowiedni moment, by oznajmić, że jest w drugiej ciąży. Wzięła kilka głębokich wdechów.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Co się stało?- spytał, cały czas obserwując jej twarz.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-No bo... Nie wiem jak ci to powiedzieć... Ja...- zaczęła się jąkać.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Co?</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-Jestem w ciąży.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Thorina zamurowało. Nie przypuszczał, że jego siostra będzie jeszcze miała dzieci. Po chwili uśmiechnął się.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">-Będę wujkiem!</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Dis westchnęła z ulgą. Nie myślała, że tak łatwo potoczy się rozmowa. Gawędzili jeszcze jakiś czas, a potem zostawiła go samego. Po trzech miesiącach(bo tyle trwa ciąża u krasnoludów) odbył się poród. Na świat przyszedł mały chłopczyk, którego nazwali Kili. Jednak szczęscie w Ereborze nie trwało długo. Po niecałych 4 latach nadciągnęły wojska goblinów.<span style="background-color: black;"> Każdy krasnolud zdolny do walki, ruszył na wojnę. Szanse były niewyrównane. Goblinów było 5 razy więcej a krasnolusy lepiej walczyły. W powietrzu unosił się zapach krwi i smród gnijących ciał. Wszędzie było słychać szczęk stali. Thorin rozejrzał się. Zobaczył krasnoluda który wbijał miecz w króla goblinów. Ruszył mu na pomoc, patrząc jak otacza go coraz większa chmara przeciwników.</span></span><br />
<span style="font-family: Times;">Nie zdążył jednak. Podszedł i uklęknął przy ciele wojownika. Zdjął hełm i ujrzał zakrwawioną twarz swojej siostry. Był zły i jednocześnie zrozpaczony. Jego łzy skapywały na jej bladą skórę. Otworzyła na chwilę oczy; krztusząc się krwią powiedziała:</span><br />
<span style="font-family: Times;">-Zajmij się Filim i Kilim.. Tylko ty im pozostałeś..- wydała ostatnie tchnienie i znieruchomiała. Thorin jeszcze długo płakał przy jej ciele. Ocierając ostatnie łzy, wziął siostrę na ręce i ruszył w stronę Ereboru. Szedł szybko omijając ciała żołnierzy.jeszcze tego samego dnia odbył się pogrzeb. stojąc na balkonie, Thorin obserwował zachód słońca i śnieg, który połyskiwał niczym tysiące diamentów splamionych krwią.</span>Dragon fanhttp://www.blogger.com/profile/03629392353284772265noreply@blogger.com4