wtorek, 5 listopada 2013

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział XI: Uratować najbliższych

Ivanne powróciła do zdrowia. Kili natomiast, planował odbicie Thorina i Fillego. Miał dużo pracy, w czasie nieobecności króla, to on musiał się wszystkim zajmować. Gdy podczas jednej z narad odkrył, że Ivanne ma talent strategiczny, powierzył jej planowanie uratowania brata i wuja.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-powiedział Kili.
Ivanne weszła do środka.
-Już wszystko zaplanowałam.-powiedziała zadowolona, pokazując zapisany pergamin. Kili uśmiechnął się. po chwili zmarkotniał.
-Oni mogą być wszędzie! Albo już nie żyją... Dzisiaj mija trzeci dzień.
-I tu się mylisz! Przeprowadziłam zwiad i z tego co wiem...
-Kto ci pozwolił?! Mogło się coś stać! A po za tym to...-krzyczał wkurzony Kili.
-Spokojnie! Wysłałam dwóch najlepszych zwiadowców z Nocnej Straży i wrócili wczoraj z takimi wiadomościami: warta pełniona jest od zmroku do północy, brak tylnej straży, więźniowie siedzą w jaskini strzeżonej z czterech stron od wschodu, zachodu, północy i południa.- wyjaśniła Ivanne, pokazując mu dokładne miejsca na mapie. Kili patrzył na nią zszokowany. Opamiętał się jednak i stwierdził:
- Trzeba zwerbować Nocną Straż.
-Yyyy... To też już zrobiłam.- powiedziała, odgarniając biały kosmyk włosów za ucho.
Kili przewrócił oczami.
-Ilu?
-35.
-Tak mało?
-Więcej będzie rzucało się w oczy. Po za tym większość załatwimy strzałami.
-Ale nie wszystkich. W tych 4 punktach - Kili wskazał na mapie-będziemy musieli się podkraść.-Zastanowił się chwilę.-A ilu jest więźniów?
-10.
Kili w zamyśleniu podrapał się po brodzie.
-Nie chcę cię narażać, ale...
-Mogę iść z wami? Proszę!
-No dobra... Zabierzesz więźniów, tą drogą.- przesunął palcem po mapie.-Tylko...bądź ostrożna.-dodał patrząc w jej zielone oczy.
-Jasne, że będę.-Ivanne uśmiechnęła się i wybiegła z komnaty.
Wyruszyli nocą. Zaczaili się w krzakach, przy jaskini. Około północy warta zeszła z posterunku.
-Droga wolna.
Ostrożnie, prawie bezszelestnie szli leśną ścieżką. Nagle usłyszeli trzask gałęzi. Odwrócili się szybko. Ujrzeli białego, ogromnego wilka, tak wielkiego jak warg. Wilk warknął wściekle i obnażył kły, które błysnęły w ciemności. Ivanne powoli podeszła do niego, cały czas patrząc mu w oczy i szeptając:
- Fricai onr ek eddyr.-wyciągnęła rękę i pogłaskała go.
-Ivanne, co ty robisz?!- szepnął przerażony Kili.
-Cii!-pogładziła jego białą sierść.-Avis, spokojnie. To przyjaciele.
Wilk popatrzył na wszystkich i polizał rękę Ivanne.
-Dobra...rozdzielmy się. Ty tu na razie zostań Ivanne.-szepnął Kili.- Podzielimy się na 5 grup, każda po 7 osób. Wy na wschód, wy na zachód, wy na północ, wy na południe. A wy - wskazał na ostatnią siódemkę. - ubezpieczacie nas.
Po niecałych 20 minutach, Ivanne dostała znak, że może ruszać. Wbiegła prędko do jaskini. Oświetliła drogę zaklęciem. Avis cały czas jej towarzyszył. Weszła do ogromnej sali. Rozejrzała się. Więźniowie stali skuci pod ścianą. Po środku stał warg z jeźdźcem. A na nią właśnie ruszyła czwórka strażników. Wyjęła krótki miecz. Ostrze zabłysło. Podbiegła do przeciwników. Sparowała cięcie i zadała pchnięcie. "Jeden z głowy."-pomyślała, blokując następnego i wyprowadzając fintę. Drugi trup. Okręciła się błyskawicznie i pozbawiła głów kolejnych przeciwników. Podeszła do ściany i uwolniła całą dziesiątkę.
-Thorin, Fili!
-Ivanne!-uściskała ich serdecznie.
-Uważaj!-krzyknął Thorin zasłaniając ją swoim ciałem. W tym momencie Avis skoczył i jednym uderzeniem łapy powalił jeźdźca, następnie wgryzając się w szyję warga, rzucił nim o ścianę.
-Co to jest?!
-Później wam wytłumaczę, zaraz będzie ich więcej.
Wybiegli z jaskini i dali znak Killemu. Po 15 minutach byli już w Ereborze. Nikt nie zginął i nikt nie został ranny. Pozostali więźniowie zamieszkali w Ereborze.