poniedziałek, 17 czerwca 2013

Nieznana historia Śródziemia, Rozdział III: Wychowanie

Kili i Fili szybko dorastali. Po skończonych ósmych urodzinach, Thorin zaczął ich szkolić fechtunku i walki wręcz. Godziny mijały im na machaniu mieczem, treningach, czyszczeniu i ulepszaniu oręża, tropieniu i kodowaniu(wiadomości zabezpieczone szyfrem). Po kilku miesiącach, chłopcy mieli dosyć. Nie robili już postępów, zaczęli uciekać z zajęć. Thorinowi się to nie spodobało. Wezwał siostrzeńców na rozmowę. Gdy wchodzili do sali tronowej, patrzył na ich posępne miny. Westchnął ciężko.
- Czemu to robicie?- spytał ze smutkiem.
Chłopcy nie odpowiadali przez dłuższy czas. W końcu odezwał się Fili:
- Mamy tego dosyć. Nic, tylko walczymy, biegamy, trenujemy... Nie mamy czasu na nasze zabawy z innymi krasnoludami..
Zapadła cisza.
- Po za tym kiedyś inaczej spędzaliśmy czas... Bawiłeś się z nami, rozmawiałeś. A teraz... szkolisz nas jak gdyby miała wybuchnąć wojna.-dodał Kili.
Thorin westchnął.
- Cokolwiek nie zrobię, to jest źle. Źle zrobiłem, że na was kiedyś nakrzyczałem. Uważacie, że robię źle szkoląc was. Nie wiem co mam robić. Naprawdę się staram,żeby było wam jak najlepiej...-wydusił z siebie i poczuł jak robi mu się lżej na sercu.
Chłopcy usiedli na kolanach wujka.
- I właśnie dlatego. Za bardzo się starasz wujku.- powiedział Fili.
-Fili ma rację.-rzekł Kili, ptrząc na wuja brązowymi oczami.
Thorin uśmiechnął się. Jeszcze nigdy rodzeństwo nie było tak zgodne ze sobą.
..../.../.../.../.../.../.../
Następnego dnia Thorin, idąc do pokoju chłopców niechcący podsłuchał rozmowę toczącą się za zamkniętymi drzwiami.
-Musisz mu powiedzieć! On i tak się o tym dowie.-mówił Fili.
-No wiem... tylko on tego nie zaakceptuje. Nie lubi tej broni... Ale to moja pasja...-mówił Kili.
-Jesteś najlepszy! Na pewno nie umknie to jego uwadze.
W tym momencie Thorin wszedł do komnaty.
- Co nie umknie mojej uwadze?
Fili i Kili znieruchomieli. Po chwili Kili odezwał się cicho:
- No bo... ja... no ten.. no...
Thorin podszedł i uklęknął. Kili ruszył w jego kierunku.
- Ja ... strzelam z łuku.
Teraz to Thorin znieruchomiał.
"Co?! Broń elfów?! Naszych największych wrogów! Jak on mógł?!"-krzyczał w myślach. Gwałtownie wyszedł z pokoju. Wskoczył na konia i pojechał w stronę Tajemniczej Puszczy. Po wyładowaniu złości, spróbował zdobyć się na refleksję.
"Czemu nie wybrał sobie topora? Albo miecza? Dlaczego ten łuk?"- myślał gorączkowo.
Olśniło go. Kili zawsze był szczupły i drobniejszy od swoich rówieśników. Ciężko mu było udźwignąć miecz a co dopiero topór.
"Szukał broni, która będzie lekka a jednocześnie zabójcza. Powinienem wrócić."- powiedział sobie w duchu i spiął konia. Mknął niczym strzała w stronę Ereboru. Zeskoczył z konia zanim ten zdołał się zatrzymać. Wbiegł po schodach na górę, do komnaty chłopców. Zastał tam tylko Fillego.
- Gdzie Kili?-wysapał.
- W sali tronowej.
Ruszył biegiem. Wpadł przez otwarte drzwi. Rozejrzał się. Zobaczył siostrzeńca, który stał przy kominku. W ręku trzymał swój łuk. Wetchnął ciężko i wrzucił go w buchające płomienie.
- Nie!!!- krzyknął Thorin i zaczął biec na drugi koniec sali. Kili obejrzał się zdziwiony. Wuj próbował ratować jego łuk, niestety na próżno. Thorin usiadł na krześle trzymając w dłoniach zwęglone drewno.
- Nie martw się, zrobię ci nowy.-powiedział, widząc na twarzy siostrzeńca szok.
- Ale ty...wyszedłeś tak nagle... myślałem, że...-mówił zdziwiony Kili.
- Owszem, byłem zły, bo nie mogłem tego zrozumieć. Ale zdałem sobie sprawę, że każdy z nas lubi coś innego. Nie mogę cię zmuszać, żebyś robił to co ja lub inne krasnoludy.
Kili uśmiechnął się niepewnie.
- No dobrze, teraz powiedz mi jak ma wyglądać ten nowy łuk. Bo myślałem, że może...- opowiadał Thorin i przez cały wieczór planowali wszystko: siłę naciągu, cięciwę, rozmiar łuku, ozdoby, strzały, kołczan, itd. Po tygodniu łuk był zrobiony. Przód zdobiły szmaragdowe runy układające się w imię "Kili". Po bokach znajdowały się szlifowane, błękitne szafiry. Był to ulubiony kamień krasnoludów( po za Sercem Góry, oczywiście).
Cięciwa została spleciona z grzywy jednorożca. Kili był zachwycony. Poprosił wujka o pomoc w ćwiczeniach, ale wkrótce stał się lepszy od niego. Niedługo potem otrzymał przydomek " Sokole Oko".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz